sobota, 27 października 2012

#33 Niall (część 2)

Kochani, zapraszam was na drugą część imagina o Niallerze! W końcu :)

DZIĘKUJEMY ZA PONAD 10.000 WEJŚĆ! 

~W.

_____________________________________________________________________




Wstałem z miejsca, starając opanować targające mną nerwy. Byłem naprawdę wkurzony i nawet specjalnie tego nie ukrywałem. Hazza bez spodni - okej, takie zachowania są u nas przecież na porządku dziennym. [T.I.] jakoś nie wyglądała, jakby się tą całą sytuacją przejęła, to chyba była dla niej pewna odskocznia od normalności. Wiedziałem, że uzna nas za skończonych kretynów, ale z tego, co mi kiedyś powiedziała, mogłem wywnioskować, że lubi szaleństwo i zabawę, chociaż nie zawsze ma na to wszystko czas i nie zawsze odpowiednie towarzystwo. Co tu ukrywać, my nadawaliśmy się świetnie.
Nawet te głupie uśmiechy chłopców, mówiące mi, że nie odpuszczą, nie były dla mnie problemem. To, że Zayn i Loui prawie parsknęli śmiechem, gdy przedstawiałem im moją przyjaciółkę, kompletnie olałem. Zawsze, gdy w pobliżu pojawiała się jakaś dziewczyna, cztery piąte One Direction – wykluczając zauroczonego – zachowywało się jak banda debili tylko po to, żeby rozładować atmosferę i pokazać, jacy jesteśmy naprawdę. Dziewczynom zwykle imponowało to, jak potrafiliśmy się bawić i cała nasza piątka nauczyła się świetnie to wykorzystywać.
Ale gdy usłyszałem to, co powiedział Harry… Cholera, miałem tak przemożną ochotę, by czymś w niego rzucić! „Niall nie przesadzał, mówiąc, że jesteś piękna” rozbrzmiało w mojej głowie głośnym echem. Czy on był postradał rozum?! Wydał mnie bez cienia zażenowania! I jeszcze ten głupi uśmiech.
No i Zayn z tym swoim znaczącym „Będziemy musieli pogadać”…
Widziałem rumieńce [T.I.] i nie potrafiłem skupić się na niczym innym. I tu wcale nie chodziło o to, że wyglądała naprawdę uroczo z lekko zaróżowionymi policzkami. No, może trochę… Ale przede wszystkim liczyło się to, że nie znałem jej myśli. Nie wiedziałem, co krąży jej teraz po głowie, czy już mnie rozgryzła – a bardzo bym nie chciał, żeby do tego doszło. Wolałem zrobić to wszystko po swojemu.
Liam szturchnął mnie, uśmiechając się pocieszająco i objął mnie ramieniem, podczas gdy reszta ubierała na korytarzu kurtki i buty.
- Nie złość się na nich – powiedział tak cicho, bym tylko ja mógł to usłyszeć.
Łatwo powiedzieć. Skłamałbym mówiąc, że jestem na nich teraz „zły”. Wściekłość to też zbyt marne określenie.
Niechętnie oddałem uścisk, mrucząc cicho pod nosem wiązankę przekleństw połączoną z wymyślnymi określeniami głupoty moich przyjaciół. Li zaśmiał się i zmierzwił moje włosy.
- Twój urok osobisty zwali ją z nóg – szepnął na odchodne, mrugając do mnie porozumiewawczo.
Westchnąłem, kręcąc głową. Liam zawsze potrafił mnie uspokoić. Nie musiał nawet nic mówić, dotykać mnie – wystarczy, że był. Teraz też poczułem się odrobinkę lepiej, ale wciąż miałem ochotę ogolić w nocy głowę Hazzy na łyso.
- Jest fajna. Lubię ją – usłyszałem tuż obok głos Zayna.
Spojrzałem na [T.I.], która stojąc przy drzwiach, śmiała się właśnie z żartu Louisa. Zauważywszy, że na nią patrzę, uśmiechnęła się do mnie radośnie i kontynuowała rozmowę z chłopakiem. Musiałem sam przed sobą stwierdzić, że byłem trochę zazdrosny.
- Kamień spadł mi z serca – mruknąłem z przesadną ironią, strącając rękę, którą Zayn położył na moim ramieniu.
- O co ci chodzi? – zdziwił się.
Prychnąłem pod nosem i już miałem zamiar oddalić się z dumnie uniesioną głową, ale chłopak złapał mnie za nadgarstek i odwrócił do siebie przodem. Ślepy był czy jak?! Nie miałem ochoty na pogaduszki!
- Co?! – warknąłem, wpatrując się ze złością w jego oczy.
Zmierzył mnie swoimi czekoladowymi tęczówkami. Musicie uwierzyć mi na słowo, że kiedy raz spojrzało się w jego oczy, trudno było odwrócić od nich wzrok. Były naprawdę piękne, otoczone wachlarzem czarnych rzęs. Nawet teraz czułem się trochę zdekoncentrowany, choć nadal pamiętałem o powodzie mojego złego nastroju.  Przygryzł wargę, próbując odczytać coś z wyrazu mojej twarzy.
- Nie lubię, jak się na mnie złościsz – mruknął w końcu z rezygnacją.
- Skąd pomysł, że jestem zły? – spytałem, mimo że na widok jego zmartwionej miny wszystkie złe emocje ze mnie uszły.
- Przestań. Głupio wyszło, ale przecież nic takiego się nie stało…
- Bo to nie o tobie była mowa – odparłem niechętnie.
- Przepraszam. Czasem najpierw mówię, potem myślę. Hazza też nie chciał schrzanić – dodał i oboje spojrzeliśmy na roześmianego osiemnastolatka, który teraz rozmawiał z [T.I.] i Lou.
Mimowolnie się wzruszyłem. Harry był z nas wszystkich najmłodszy i cała nasza czwórka czuła się niejako za niego odpowiedzialna. Był dla nas jak młodszy braciszek, który zawsze musiał coś zbroić i powiedzieć coś niestosownego. On taki już był i wiedziałem, że się nie zmieni. Zresztą, wcale nie chciałem, żeby się zmieniał. Mimo że czasem miałem go dosyć i najzwyczajniej w świecie mnie wkurzał, bardzo go kochałem.
- Dobra. Nie palnijcie już dzisiaj nic głupiego – jęknąłem w końcu, wpatrując się wyczekująco w Zayna.
- Masz moje słowo – odparł, przytulając się do mnie.
Przymknąłem powieki, zaciągając się jego przyjemnym zapachem.
Naprawdę nie wiem, kiedy wszyscy się tak do siebie zbliżyliśmy. Na początku nie było łatwo, każdy z nas musiał przyzwyczaić się do reszty, ale teraz wszystko było w najlepszym porządku. Dwa lata temu nigdy nie pomyślałbym, że będę członkiem zespołu takiego jak ten, że poznam tak cudownych ludzi, którzy z czasem staną się moimi najlepszymi przyjaciółmi. Teraz to wszystko było dla mnie tak oczywiste i normalne…
- Słodko się rumienisz, ona nie może oderwać od ciebie oczu – usłyszałem głos Zayna tuż przy moim uchu.
Zanim zdążyłem pojąć znaczenie jego słów, chłopak odsunął się ode mnie, posyłając mi przy tym swój firmowy, łobuzerski uśmiech.

***


- Dobra, to gdzie jedziemy? – mruknął Lou, manewrując przy lusterku.
Cała nasza szóstka siedziała już w dużym, czarnym aucie, który – brawa dla naszej przezorności – miał siedem siedzeń, dzięki czemu mogliśmy przemieszczać się po mieście w komfortowych warunkach. Lou jako najstarszy z nas wszystkich i jako jedyny posiadacz prawa jazdy siedział za kierownicą, obok niego na miejscu pasażera usadowił się Hazza. Liam z Zaynem zajęli dwa miejsca po środku, zmuszając mnie i [T.I.] do siedzenia na tyłach auta – wyczuwałem w tym podtekst, ale miałem nadzieję, że moja przyjaciółka nie rozgryzie tych zboczeńców tak szybko.
- Proponuję kino i Nando’s. Co wy na to? – Zayn uśmiechnął się do mnie z nadzieją, widocznie próbując skusić mnie wizytą w restauracji. – Słyszałem o fajnym filmie, można go obejrzeć dopiero od tygodnia…
- Poszedłbym do parku rozrywki. Dawno tam nie byliśmy, trzeba jakoś spożytkować energię – przerwał mu Harry, szturchając porozumiewawczo Louisa.
- Jestem za propozycją Zayna – odparłem, a przyjaciel odwrócił się do mnie, puszczając mi oczko.
- Ja też – [T.I.] uśmiechnęła się do nas nieśmiało
- Czyli postanowione. Jedziemy do parku rozrywki – zachichotał Lou, a Hazza pisnął w radości.
- Dzięki Loueh – mruknąłem niechętnie, kręcąc głową.
Nawet, gdyby Harry wpadł na pomysł skoczenia ze spadochronem z samolotu lecącego z prędkością światła, Lou zmusiłby nas wszystkich do tego szaleństwa, byleby tylko uszczęśliwiło to osiemastolatka. Tacy już byli i żaden z naszej pozostałej trójki nie potrafił tego pojąć.
- Będzie super, zobaczycie! – Hazza zaszczebiotał radośnie, szukając w radiu odpowiedniej stacji.
Całą drogę przegadaliśmy o wszystkim i o niczym, jeśli byliśmy razem, każdy temat wydawał się interesujący. [T.I.] nie wyglądała na znudzoną, wręcz przeciwnie, ciągle się śmiała i rozbawiała chłopców, którzy już dawno zdążyli ją polubić. Dogadywała się z nimi i to zdecydowanie był powód do radości. Wcześniej obawiałem się, że coś może pójść nie tak, że uzna mnie i moich przyjaciół za ludzi… nie w jej typie. Ale widocznie było inaczej.
Zastanawiałem się, czy chłopcy wytrzymają tę próbę i będą zachowywać się stosownie do sytuacji, ale na Lou i Harry’ego pod tym względem raczej nie mogłem liczyć. Sam fakt, że podczas jazdy jakieś cztery razy zapytali [T.I.] czy jest jej gorąco „tam na tyle”, sprawiał, że miałem ochotę urwać im te dowcipne mordki. Miałem tylko nadzieję, że dziewczyna nie zrozumiała tych zboczonych aluzji.
Na miejsce dojechaliśmy szybciej niż nie spodziewałem. Mówiłem wam już, że Lou był beznadziejnym kierowcą? Za każdym razem, gdy jechałem z nim autem czułem, że lada chwila mogę zginąć. Nasz przyjaciel najwyraźniej sądził, że cała ulica należy do niego, a reszta samochodów to intruzi, ale żaden z nas nie miał serca wyprowadzić go z błędu. W każdym razie zdążyliśmy już się nauczyć, że wsiadając do pojazdu prowadzonego przez Louisa trzeba koniecznie zapiąć pasy.
„Raz się żyje” mruknąłem pod nosem, gdy wysiedliśmy z auta. Starając się zrobić na [T.I.] dobre wrażenie, otworzyłem przed nią drzwi, a ona obdarzyła mnie zniewalającym, ciepłym uśmiechem.
- Dziękuję – rzekła radośnie, rumieniąc się przy tym.
Była taka słodka z tymi zaróżowionymi policzkami! Przygryzłem wargę i jak gdyby nigdy nic, splotłem ze sobą nasze palce. Zareagowała tak jak ostatnio – spojrzała w dół, przyglądając się naszym złączonym dłoniom i uśmiechnęła się lekko, oblewając się przy tym jeszcze większym rumieńcem.
Pociągnąłem ją za sobą, ignorując znaczące spojrzenia, chrząknięcia i przypadkowe zakrztuszenia chłopców.  Wiedziałem, że będę miał potem przerąbane, ale niezbyt mnie to w tej chwili obchodziło. Nie chodziło tylko o moich przyjaciół, chociaż zdawałem sobie sprawę z tego, że nie dadzą mi spokoju przez cały dzień, a po powrocie do domu będzie mnie czekać gorąca rozmowa. Bardziej martwiłem się o zdjęcia naszej dwójki, chodzącej za rękę po parku rozrywki, które mogły w ciągu kilku minut dostać się do Internetu. Nie potrzebny był profesjonalny fotoreporter, żeby uwiecznić i upublicznić dowód naszego dzisiejszego wypadu – wystarczyła pojedyncza fanka, a takich można by się tutaj spodziewać. [T.I.] mogła być na mnie po tym wszystkim zła, w końcu nie byliśmy w związku a wokół niej zrobiłby się spory szum. Ale, cholera, tak bardzo chciałem mieć ją przy sobie!
Podzieliliśmy się na trzy małe grupki. Louis i Harry poszli rozbijać się na gokartach, a Liam z Zaynem zostawili nas pod karuzelą, udając się w tylko sobie znanym kierunku. Wiedziałem, co ma na celu ten podział i w sumie byłem wdzięczny chłopcom, że uszanowali naszą prywatność i zostawili nas samych. Mojej towarzyszce ta sytuacja najwyraźniej pasowała, bo zaciągnęła mnie – nie puszczając przy tym mojej dłoni – do stoiska z watą cukrową i popcornem.
- Jesteś głodna? – spytałem, płacąc młodemu sprzedawcy.
- Trochę tak – przyznała, uśmiechając się uroczo. – Potem możemy przejechać się karuzelą. W sumie ten cały park rozrywki był fajnym pomysłem – dodała.
Musiałem przyznać jej rację. Miałem niejasne przeczucie, że podczas tego wypadu stanie się coś niezwykłego i chyba się nie myliłem.

Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na taką nędzną część. Nie jestem z siebie zadowolona, ale myślę, że już i tak zbyt długo zwlekałam z jej dodaniem ;/ Macie za to trochę bramance'ów tutaj.
Chciałabym bardzo Wam podziękować za wszystkie, ale to wszystkie komentarze, które do tej pory zostawiliście pod naszymi imaginami. Jesteście kochani! Uwielbiam Was <3 Dziękuję też wszystkim, którzy skomentowali trzecią część Harry'ego - nawet nie wiecie, jaka jestem szczęśliwa dzięki Wam!
Dostałam propozycję, żeby zamiast "[T.I.]" wpisywać konkretne imiona :) Jeśli faktycznie imaginy będą wam się wtedy bardziej podobały, to oczywiście! :D No, to piszcie w komentarzach, co o tym sądzicie :) Ostrzegam, że Niallera, Hazzę i Lou skończę w dotychczasowym stylu, nie chcę zmieniać tego w połowie wydarzeń :)
Blogger ma ostatnio jakieś problemy i zeruje sondy - możecie się o tym przekonać chociażby patrząc na prawą część naszego bloga. Jestem zdołowana, bo już ok. 100 razy kliknęliście "Czytam!" i oddaliście ok. 150 głosów, jeśli chodzi o ulubione imaginy. No cóż, sonda została wyzerowana już kilka razy, więc póki co nie proszę Was o odnowienie Waszych głosów, bo to trochę bez sensu. Możecie za to dopisać się do obserwatorów, dzięki temu będziemy wiedzieć, ile Was tutaj jest :D
Przypominam o konkursie na współwłaścicielkę bloga :)
LICZĘ NA WASZE OPINIE, KOCHANI ;D
Czy tym razem udałoby się wam dokonać tego samego? Poprzednio było 12 komentarzy, wysoko ustawiliście sobie poprzeczkę :D Liczę na Was, Miśki <3

Kocham Was! 

~W.

11 komentarzy:

  1. wolę żebyś pisała [T.I.]

    OdpowiedzUsuń
  2. Achh... uwielbiam Nialla <3 zresztą uwielbiam ich wszystkich :D
    Bardzo dobry imagin, jak zwykle zresztą :) Naprawdę podziwiam cię za ilość i różnorodność historii.
    Fajnie, że wzięłaś pod uwagę moją propozycje ;)
    MY TEŻ CIĘ KOCHAMY! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Lepsze [T.I.]!
    A tak poza tym, to kocham Twój styl pisania! C:
    Czekam na kolejną część !!! Błagam dodaj szybko ;)
    Kocham Nialla, a to co się dzieje w tym opowiadaniu... MAGIA! <3 Jesteś fantastyczna! <3 Prowadzisz może osobnego bloga? C:

    OdpowiedzUsuń
  4. I tak w ogóle:
    ... - Z góry przepraszam za to, co możesz zobaczyć. Nie mówiłem im wcześniej, że kogoś przyprowadzę – rzekł, a w jego oczach dało się przez ułamek sekundy zauważyć przerażenie.
    - Mam się bać? – spytałam, śmiejąc się cicho.
    - Tak. Mówię poważnie – dodał z grobową miną. ...

    ...Chłopak przygryzł wargę i spojrzał na drzwi, jakby spodziewał się, że zaraz wylecą w powietrze razem z zawiasami... HAHHAHAHAH <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wolę [T.I.].Bardziej można wczuć się w imagina.A tak poza tym,SUPER!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział naprawdę super !

    OdpowiedzUsuń
  7. Kompletnie nie pamiętam co się działo w poprzedniej części, ale i tak super :D Już nie mogę się doczekać następnej! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny inagin :D W niektórych momentach śmiałam aię jak debil XD Trzeba też dodać że czytan go chyba 3 raz :)

    OdpowiedzUsuń
  9. <3 Świeeeeetne!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ta "miałem nadzieje że moja przyjaciółka nie rozgryzie tych zboczeńców tak szybko" hahaha

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K