Marcel’s P.O.V.
Nie wierzyłem w to, co właśnie
się stało. [T.I.] spała słodko u mojego boku. Zrobiłem to. Zrobiłem to po raz
pierwszy w życiu, bez żadnych komplikacji, podejrzeń, zadowalając dziewczynę
moich marzeń. Dziewczynę mojego brata. Wspomnienie ostatnich chwil dotarło do
mnie powodując falę mieszanych odczuć. Byłem cholernie szczęśliwy, że była moją
pierwszą, że sprzątnąłem ją bratu sprzed nosa. Jednak już po chwili z całą
ostrością uświadomiłem sobie, że ona nieświadomie się ze mną przespała.
Nieświadomie mnie całowała. Nieświadomie wybrała mnie zamiast Harry’ego. Prawda
jest taka, że nigdy nie miałem u niej szans. To tak, jakbym dał jej pigułkę
gwałtu. Mój Boże. Co ja odpierdoliłem?!
Harry’s P.O.V.
Wpadłem do domu chcąc jak
najszybciej porozmawiać z Marcelem. Nie miałem pojęcia, że jego brak wiary w
siebie zaszedł aż tak daleko. Że to wszystko trwa już bardzo długo i ciągle się
nasila. Że czuje się ode mnie gorszy, brzydszy, a nawet głupszy. Cholera,
musiałem mu wytłumaczyć, że możemy nad nim popracować i wtedy będzie naprawdę
zajebistym gościem. Wnętrze miał wspaniałe, a wygląd, cóż, patrząc na mnie
wszyscy wiemy, że może być dużo lepszy. Wynagrodzę to mojemu bratu. Wynagrodzę
mu to! W końcu tyle dla siebie znaczymy. Boże, jakie mam wyrzuty sumienia, że
przymykałem na to oko. Jak dobrze, że Melinda otworzyła mi oczy. Potrzebowałem
kopa w dupę. Razem z [T.I.] musimy…
-Co, kurwa?! – stanąłem jak wryty
w drzwiach mojego pokoju. Spojrzałem na porozrzucane dookoła ciuchy, zaspaną
twarz i nagie ciało mojej [T.I.] zaplątanej w pościeli oraz na Marcela… który
wyglądał jak moja pieprzona kopia. – Ty skurwielu!
Your P.O.V.
Nie bardzo wiedziałam co się
dzieje. Dwóch Harrych? Co to za piękny sen. Jednak już po chwili Harry, z
którym przed chwilą się kochałam, zaczął przeraźliwie krzyczeć, stojąc w samych
bokserkach:
-Harry, błagam, ja ci to
wytłumaczę! Harry, ja… ja popełniłem błąd! Ała! – Harry jeden oberwał mocno w
nos od Harry’ego dwa. Chwila, moment. Co ja pieprzę? O kurwa. O kurwa. O ja
pier… Czy ja się właśnie przespałam z Marcelem udającym Harry’ego?!
Marcel’s P.O.V.
Harry napieprzał moją twarz, nagi
brzuch, krocze. Kopał i bił na oślep w całe moje ciało. Ból był nie do
opisania. Moja krew tryskała na jego policzki i palce, kiedy atakował mnie w
napadzie furii. Nie broniłem się. Zasłużyłem sobie na to. Co ja sobie do
cholery myślałem? Mogłem zacząć szukać siebie. Znaleźć własny styl. Własną
dziewczynę… Co ja narobiłem. Zatracając się w ciemnościach, usłyszałem w tle
najbardziej melodyjny głos świata. [T.I.] krzyczącą, żeby Harry przestał…
Harry’s P.O.V.
-Harry! Harry, błagam, przestań! Zabijesz
go! Harry! Styles! Skarbie, proszę cię. On nie chciał, on się pogubił. Błagam.
Proszę! Nie bij go już. Nie warto! Harry! – krzyczała przeraźliwie, aż w końcu
wskoczyła mi na plecy. Nie dbała o to, że niedbale owinięte wokół jej ciała
prześcieradło, odkrywało trochę za dużo. Zresztą to już bez znaczenia. Obaj
widzieliśmy ją nago. Przestałem. Tak po prostu przestałem bić mojego
nieprzytomnego już brata. Spojrzałem na niego z pogardą, po czym swój wzrok
skierowałem na [T.I.]. Widziałem ból w jej oczach. Ból spowodowany zdradą
Marcela. Ból spowodowany jej niedopatrzeniem. Ale przede wszystkim ból
spowodowany wyrazem mojej twarzy. Patrzyłem na nią bowiem dokładnie w ten sam
sposób, w jaki przed chwilą patrzyłem na Marcela.
-H-Harry…? – wyjąkała niepewnie.
Nie wiedziała, czego się spodziewać.
-[T.I.]. Jeśli ja nie jestem
jedynym, który może cię mieć, to wcale nie będę cię miał. Jeśli nie potrafisz
odróżnić mnie od mojego brata, to świadczy tylko o tym, że na mnie nie
zasługujesz. Możemy wyglądać tak samo, ale jesteśmy zupełnie różni. Ty powinnaś
wiedzieć o tym najlepiej. Ale jak zwykle dałaś się ponieść namiętności. Szkoda,
że o jeden raz za dużo. Znikaj, [T.I.]. Znikaj z mojego życia.
Pół roku później
Your P.O.V.
Mija pół roku, od kiedy jestem
sama. Harry’ego nie ma już u mojego boku. Chociaż starałam się jak mogłam,
walczyłam, błagałam, przepraszałam, to już nie był ten sam Harry. Aż w końcu
odpuściłam. Po co walczyć o coś, co z góry skazane jest na niepowodzenie? Mój
ukochany się zmienił. Stał się zimny, bezczelny i bezwzględny. Nie jest już
miłym, troskliwym i życzliwym chłopakiem, ale nieufnym, wzbudzającym strach
łobuzem z naszego liceum. Z którego swoją drogą go wyrzucili. Coraz liczniejsze
tatuaże jedynie dokumentują kolejne błędy, które popełnia. Ale to już jego
wybór. Nie pogodził się z Marcelem. Chłopak był zdruzgotany swoim zachowaniem,
tym, co uczynił swojemu bliźniakowi. Skończył szkołę semestr wcześniej i
zniknął wszystkim z oczu. Wyjechał na Harvard. Zmienił też styl. Nie był ani
kujonkiem, ani Harry’m. Był po prostu… Marcelem. Ładnym chłopakiem o wielkim
sercu i tragicznymi wydarzeniami przeszłości na koncie. Jeśli chodzi o mnie…
Również usunęłam się w cień. Wieść o tym, co zrobiłam tamtego wieczoru z
Marcelem, szybko obiegła szkołę. Harry mógł bić wszystkich, którzy podśmiewali
się z tego pod nosem, jego brat mógł uciec na uczelnię, ale ja nie mogłam nic.
Nie wytrzymywałam docinków i wyzwisk pod swoim adresem. Po dwóch miesiącach
depresji i rozpaczy, spakowałam swoje rzeczy i uciekłam. Cztery miesiące
spędziłam u cioci na drugim końcu kraju. To była dobra decyzja, by zacząć od początku,
w nowym miejscu. W tamtym świecie nie istniało już dla mnie szczęście.
Dwa lata później
Marcel’s P.O.V.
Tak! Udało się! Zdałem! Już drugi
rok za mną. I to z wyróżnieniem. Styles, rządzisz. Jakaś dziewczyna posłała mi
zalotne spojrzenie. Sorry, koleżanko. Nie tym razem. Jeszcze nie odpokutowałem…
Zacząłem pakować kilka rzeczy do walizki. Głównie krótkie spodenki i koszulki.
Wybierałem się ze znajomymi nad morze. Potrzebowałem tych wakacji. Wspomnienia
sprzed dwóch lat zdążyły wyblaknąć, lecz od tamtej pory nie pokazałem się w
domu, jedynie mama mnie czasem odwiedzała. Nie wiedziałem, co działo się z
Harry’m, ale nie miałem prawa wiedzieć. Brat mi nie wybaczył i nie spodziewałem
się, by to się kiedykolwiek zmieniło. Zasłużyłem sobie. Nie orientowałem się
również, co się działo przez ten czas z [T.I.], ale jednego byłem pewien –
zniszczyłem ich związek na dobre. Tego nigdy sobie nie daruję. Cień tych
wydarzeń będzie się za mną snuł do końca życia. I dobrze, niech to będzie moja
pokuta. Nagle usłyszałem nieśmiałe pukanie do drzwi. Otworzyłem je i nie mogłem
uwierzyć własnym oczom.
-Marcel. Potrzebuję pomocy… - słysząc
te słowa, wiedziałem już, że zrobię wszystko. Dosłownie wszystko. Spojrzałem w
oczy mojego gościa. Oczy wypełnione bólem i desperacją. Oczy niemo błagające o
wsparcie i odrobinę uczucia. Oczy takie same jak moje.
Hej, kochane! Ostatnia część Harry'ego i Marcela za nami. Ktoś spodziewał się takiego zakończenia? Dziękuję Wam pięknie za wszystkie komentarze pod ostatnią częścią, są niezwykle motywujące <3 Mam nadzieję, że teraz również znajdziecie chwilkę na pozostawienie swojej opinii :) Kończę pisać już dla Was Louisa, nieco bardziej "niebezpieczna" tematyka. Na szczęście w sieci jest pełno zdjęć wytatuowanego Lou :) Życzę Wam przyjemnej niedzieli i spokojnego tygodnia. Ja na szczęście zaczynam ferie 20 <3 Buziaki dla Was, liczę na Wasze opinie i do zobaczenia wkrótce :)
Madzia