wtorek, 30 października 2012

#34 Louis/Larry

Witam :) Serdecznie zapraszam na imagina. Dziś coś zupełnie nowego. Po długim braku weny i pomysłów, napisałam.. no właśnie. Co? Hmm.. można to nazwać urywkiem z życia, kartką wyrwaną z dziennika.. oceńcie sami. Mam nadzieję, że Wam się spodoba i że docenicie moją pracę licznymi komentarzami! ♥


Zachęcam do brania udziału w konkursie!!! Oraz do głosowania w ankiecie, która ostatnio sama wyzerowała się z niewiadomych przyczyn :)
~K
________________________________________________________________________



Myślisz, że tak łatwo jest odejść? Zostawić wszystko i po prostu zniknąć? Myślałem o tym.. ale to nie takie proste. Jestem przecież bezduszną marionetką, którą kieruje sztab nadzianych facetów. Człowiek nie pozwoliłby sobą manipulować. Przeciwstawiłby się. Nie sprzedałby się jak ostatnia dziwka. A ja to zrobiłem. Podpisałem tą cholerna umowę. Umowę, która mnie niszy. Zabrania mi kochać. Nie.. co ja gadam. Kochać nie zabrania.. mogę go kochać i tłumić to w sobie. Sprawiać, że sam się zniszczę. Oni zabraniają mi cieszyć się tą miłością. To gorsze niż brak jakichkolwiek uczuć. Szczerze? Wolałbym być pustym kretynem, idiotą który co noc przeleci inną.. Ale jestem kimś innym. Kimś kto kocha całym sercem, ale nie jest mu dane dzielić tej miłości. Muszę udawać miłość, grać że ją kocham, że jestem szczęśliwy. Tym samym niszczę siebie. Dążę do samozagłady.. ale nie tylko. Przecież gdyby chodziło tylko mnie to nie byłoby takiej tragedii. Chodzi o NIEGO. To on cierpi. Mówią, że jest młody, że nie kocha prawdziwie. Że to przelotowe zauroczenie. Że szuka prawdziwego uczucia, bawi się. Gówno prawda! Kocha jak nikt inny! Całym sercem, które teraz jest rozdzierane na kawałki! Ale co mogę zrobić? Nic. Chciałbym.. Chciałbym powiedzieć mu, jak go kocham. Jak bardzo pragnę każdej jego cząstki. No właśnie.. Chciałbym, ale nie mogę. Nawet sobie nie potrafię pomóc. Jestem niczym.
~*~
A jeśli on mnie już nie kocha? Co jeśli oni mają rację? Za co niby miałby mnie kochać? Za to, że sie boję.. że jestem pieprzonym tchórzem, który udaje, że wszystko jest dobrze, w czasie gdy w jego sercu toczy się największa bitwa? Przecież ON, ideał. Cud. Boskie objawienie. Za co kochałby takiego dupka, jak ja? Mówią, ze to fanatyzm. Jeśli miłość jest fanatyzmem.. to mają rację.
Chciałbym uciec. Od życia. Ciągłych problemów. Wszyscy myślą, że nasze życie jest kolorowe, usłane kwiatami. No to źle myślą. Życie.. moje życie w kilku słowach?  To śmietnik. Jest tam wszystko, ale za razem nie ma nic. A jeśli już coś się znajdzie to jest to wykorzystane do granic możliwości. Przecież moje życie jest wypłukane. Bez sensu. Racja.. mam miłość. Ale ta miłość mnie zabija. To nie takie łatwe. Kochać wiedząc, że to nie ma sensu. To jest CHORE UCZUCIE. Powinni wynaleźć na nie skuteczne lekarstwo. Ja już swoje mam.. standardowa ucieczka od problemów. Alkohol, fajki, prochy. Zdziwieni? Ciekawe co Wy byście zrobili, gdyby ktoś układał za Was życie. Gdyby ograniczał Was na każdy możliwy sposób..
Powoli uciekam. Już mówiłem jak. Piję. Palę. Biorę wszystko co mi wpadnie w ręce. Tylko czekać aż przedawkuję. W sumie nie wiem. Czy w tym siebie żal mi jego, czy siebie. Przecież wykańczając się, nie ratuje jego, tylko uciszam własną duszę. Wewnętrzne krzyki uczuć. Teraz też. Piję już kolejną butelkę.. Odpalam kolejne papierosy. Po czym, uświadamiam sobie, że to złe. Wyrzucam je i gaszę butem. Ale za chwilę odpalam kolejnego peta. Środki nasenne, uspokajające.. końca dawka na to kilka łyków wódki, whisky.. nieważne czego. Ważne, żeby było mocne. Odlot murowany. Myślisz, że to szaleńcze.. zgadzam się. Oszalałem z miłości. Aż strach pomyśleć co będzie dalej..
~*~
Kolejny raz rozważam odejście. Ale jak? Przecież ciągle gramy. Koncertujemy. Może nie tak często jak kiedyś. Ale nadal musimy być razem. A ja nie potrafię. Nie potrafię patrzeć na niego! Samo spojrzenie w jego szmaragdowe oczy, sprawia mi cholerny ból. I skłania mnie do kolejnego upijania się bez pamięci. Wciągania śmiertelnych proszków. Sam się gubię w ich nazwach. Ważne, żeby działały. A reszta? Chłopcy? Widzą. Wiedzą. Przecież nie są idiotami. Na pewno nie takimi jak ja. Pytają. Chcą pomóc. Ale co mogą zrobić. Nic. Siedzą cicho. Każdy zahukany swoimi problemami. To nie to samo co kiedyś. Gdzie przyjaźń, więź? Jest.. ale omija mnie. I to moja wina. Oni chcą obdarzyć mnie tym, co kiedyś było między nami. Ale ja gubię sie we własnych uczuciach i ich odpycham. Dzięki temu zostaję sam. No prawie. Ja i wszystkie moje używki. W sumie teraz to już nie są używki.. tylko podstawowe składniki do mojego codziennego funkcjonowania. Szukam teraz nowych rozrywek. Znalazłem kilka. Chociażby żyletki. Fajne. Bardzo fajne. Uczucie bólu. Mocne ukłucie. Dreszcz przechodzący całe twoje ciało. A następnie ciepłe strużki krwi spływające po swoim ciele. Kojący ból. Paradoks. Ale działa..
~*~
Gubię się. Tracę w samym sobie. Szukam czegoś a nie wiem czego. Odszedłem. Zostawiłem ich. Po prostu. Każdy obrał swoją życiową drogę. Nawet ON. Chyba jest szczęśliwy. Albo udaje. Ma kogoś. Nie wiem kim ona jest. Nie widziałem go trzy miesiące. Najgorsze miesiące w moim życiu. Ale teraz mam pewność. Nie kocha mnie. Nie chce takiego szaleńca jak ja. Z resztą kto by mnie chciał. Sam ze sobą nie mogę wytrzymać. Czuję, że się kończę. Wypalam.
Dziś apogeum.. czego? Sam nie wiem. O ile to co czuję można nazwać cierpieniem.. to apogeum cierpienia. Widziałem go dziś. Mijałem. Spojrzał na mnie. Modliłem sie bym podszedł. Już miałem krzyknąć. Zawołać. Ale pojawiła sie ona. Uciekłem.
A teraz? Boję się. Siedzę w ciemnej łazience. Za oknem już zmrok. Wokół mnie palą się tylko trzy mizerne lampki. Bezradnie upadłem na zimne kafelki. Płaczę. Krzyczę. Modlę się. Piję. Wykańczam swoje zdrowie na każdy możliwy sposób. Niszczę się. Ale to świadome. Chcę tego. Chcę już skończyć, ale boję się. W sumie nie mam nic do stracenia. Przychodzą mi do głowy szaleńcze myśli. Stworzyć mieszankę wybuchową. I skończyć. Kilka łyków wódki. Od razu lepiej. Czuję się pewniej. Kilka tabletek. Sam nie wiem jak działają. Biorę co tylko mam w zasięgu ręki. Właśnie.. w zasięgu ręki. To śmieszne, ale takie zwykłe kaleczenie sie żyletką nie sprawia mi żadnej radości. Raczej sprawia, ze chcę więcej. Więc.. spróbujmy. Trochę mocniej, głębiej. A jak się nie uda, to wezmę coś ostrzejszego.
~*~
Po kilku kolejnych łykach. Mam pewność, że to zrobię. Zanurzam sie w letniej wodzie. Wypełnia ona całą wannę. Znów kila łyków alkoholu, kilka tabletek. Czuje, że kręci mi się w głowie. Zapomniałem na chwilę o nim. Ale to znów wróciło. Widom, mojego posypanego życia. Może warto sie pozbierać? Wstać? Odbić sie od dna? Nie. Bez niego nie warto. Po moim ciele znów spływa ciepła krew. Miesza sie z wodą. Łączy zabarwioną substancję. Czuję lekkie drętwienie. Czuje jak upływa ze mnie życie. Czas na kilka kolejnych, porządnych łyków. Kolejny raz się kaleczę. Ale już sięgnąłem po ostrzejsze narzędzia. Czuję, że to obsesja. Tak samo jak czuję, że to ostatni raz..
Kolejne pociągnięcie wzdłuż i w poprzek. Kolejna fala gorąca. Zapach krwi unoszący się w powietrzu. Nie jestem świadomy tego co robię. I dobrze mi z tym. Słyszę coś. Pukanie? Krzyki? Nie. To niemożliwe. To moja obsesja. Fanatyzm. Zdaje mi się, że go słyszę. Ale.. bardzo autentyczne te zwidy. Musiałem kupić mocny towar. Nie. Znów zaczynam kontaktować. Kilka tabletek, zapijam alkoholem. Ale znów go słyszę. Przeraźliwy huk. Krzyki. Mam wrażenie, że zaraz tu będzie. Jego dźwięczny głos, rozpływa się w moim umyśle. Przymykam powieki. Czuję, że tutaj jest. To daje mi pewien spokój. Pozwoli sie wyciszyć. Wiem, ze to koniec. Ale jeszcze chwilę.. Podnoszę powieki. Widzę go. Jest przy mnie. Krzyczy. Ale to już nie ważne. 'Kocham Cię' wypowiedziane ostatkiem moich sił.. I jedna łza. Ostatnia. 

KOCHAM ♥ ~K

12 komentarzy:

  1. WOW *___* To jest... Boże brak mi słów! ARCYDZIEŁO. Drastyczne, przerażające, o pięknym uczuciu, które potrafi zabić. Po prostu nie potrafię nic mądrego napisać. Rozpłakałam się. wzbudziłaś we mnie tyle emocji. To aż nieprawdopodobne! Jesteś świetna! Cudowne opowiadanie.. nie, nie opowiadanie ale UTWÓR, DZIEŁO! Uwielbiam Cię :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ZAkończenie jest najlepsze ! Rozwaliło mnie !

    OdpowiedzUsuń
  3. Racja, zakończenie jest mega! Ale t nie znaczy, że reszta mi się nie podoba. To jest cudowne :) W skrócie: świetna tematyka, idealnie dobrane słowa, świetnie przedstawione emocje. genialnie wpływasz na czytelnika! Ja zgniotłam w ręce pół zeszytu.. z nerwów chyba. Nie wiem sama. Popłakałam sie oczywiście. Dziękuję Ci, za tak wspaniałe emocje i przeżycia <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie napisane! Czekam na kolejne takie imaginy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne. Nie potrafię nawet sensownie opisac swoich uczuc po przeczytaniu..

    [ est-amor.blogspot.com ]

    @momystylinson

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG świetny imagin! Tak jak piszą inni, dobrze dobrane słowa, genialnie wpływa na czytelnika. Pisz dalej :) ~F

    OdpowiedzUsuń
  7. Agata Szcześnik27 grudnia 2012 10:25

    Arcydzieło nic dodać nic ująć piękne, cudowne, fantastyczne

    OdpowiedzUsuń
  8. ola twoja fanka ;p25 stycznia 2013 01:26

    przepiękny !!!!! wzruszający taki realny naprawdę .... jesteś świetna trzymaj tak dalej !!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesteś niesamowita! Płaczę, piszesz najlepsze imaginy jakie kiedykolwiek czytałam. Masz talent :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jprd...świetne

    OdpowiedzUsuń
  11. O moj boze! Naprawde to jest talent! Ogromny talent do pisania i oddawania uczuc. Kocham cie za to ze piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże jaki ty masz talent do pisania. To jest takie prawdziwe.. Jak to czytam to nie moge przestac. W tych imaginach jest tyle emocji *.*

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K