środa, 14 listopada 2012

#37 Louis (część 6)

JEŚLI ODWIEDZASZ NASZEGO BLOGA, 
KLIKNIJ "CZYTAM" PO PRAWEJ STRONIE EKRANU :)

___________________________________________



- Mam do ciebie kolejne pytanie – zamruczałem, przyglądając jej się.
Wyglądała tak cholernie seksownie z kieliszkiem wina w ręce i ten fakt ani trochę nie pomagał mi w powstrzymaniu osobistych pragnień. Te obrazy, które miałem teraz w głowie… Ile bym dał, żeby to wszystko mogło się wydarzyć. Nie obchodziło mnie, że jesteśmy w łodzi, płynącej środkiem Camden Canal w centrum Londynu. Nie obchodziło mnie, że za cienką ścianą siedział facet, którego kompletnie nie znałem, bo miał za zadanie po prostu kierować łodzią. Nie obchodziło mnie, że nie tak to wszystko zaplanowałem, że prawdopodobnie nie powinienem tego robić. Miałem to wszystko gdzieś, pragnąłem jej.
Jej ciało niesamowicie na mnie działało, każdy ruch przyprawiał o dreszcz podniecenia. Sposób, w jaki zwilżała językiem wargi, zakładała nogę na nogę, podnosiła na mnie swoje piękne oczy spod tych idealnie czarnych rzęs… Musiałem się nieźle namęczyć, żeby usiedzieć w miejscu, podczas gdy miałem tak przemożną ochotę, by do niej podejść i zrobić to tu i teraz.
- Słucham – uśmiechnęła się do mnie, wyrywając mnie z tych chorych fantazji.
Wziąłem głęboki wdech, mając nadzieję, że dzięki temu moje myśli nieco się oczyszczą i nie palnę lub nie zrobię czegoś głupiego, o co w moim stanie nie było trudno.
- Wtedy w hotelu powiedziałaś, że mnie znasz. Skąd?
Byłem tego autentycznie ciekawy. Spotkaliśmy się już wcześniej? Nie sądziłem, żeby to było możliwe – bez wątpienia bym ją zapamiętał. Takiej twarzy, takich oczu nie zapomina się ot tak. Widziała mnie w telewizji? To było całkiem prawdopodobne, wywiady z One Direction często ukazują się w TV czy w radiu. Nie podejrzewałem jej o bycie Directioner. Nasze fanki zwykle bywają dość głośne i reagują na nasza obecność bardzo entuzjastycznie, a ona… była inna.
- Mówiłam ci już, trudno o tobie nie słyszeć – odparła, po raz kolejny przygryzając wargę.
Cholera! Przestań. To. Robić!
- Okej. Więc powiedzmy, że widziałaś One Direction w telewizji. Piątka utalentowanych, przystojnych, zabawnych, seksownych, uroczych, skromnych…
- Dobra, zrozumiałam – przerwała mi z rozbawieniem.
-…chłopców. Który z nich podobałby ci się najbardziej?
W sumie wiedziałem, jak brzmiałaby jej odpowiedź, ale chciałem usłyszeć to z jej ust. Jakaś malutka cząstka mnie obawiała się, że powie coś zupełnie innego, rujnując to, co właśnie usiłowałem wybudować.
- A jak ci się wydaje? – spytała, uśmiechając się z rozbawieniem.
- Gdybym miał jakiekolwiek pojęcie, to bym nie pytał – mruknąłem, przyglądając się jej z niepokojem.
Niepotrzebnie to wszystko przeciągała. Zaczynałem współczuć tym wszystkim dziewczynom, z którymi wcześniej się w ten sposób bawiłem. Nie myślcie, że byłem kompletnym dupkiem! Szanowałem wszystkie kobiety, a tym, co zwykle łączyło mnie z nimi, był zwyczajny flirt, nic więcej.
- Okej. Powiedzmy, że podobają mi się szatyni. Muszą być seksowni, pociągający, mieć w sobie to coś. Załóżmy też, że uwielbiam u chłopaka niebieskie oczy. Takie, które hipnotyzowałyby z każdym spojrzeniem. Lubię, kiedy jest zabawny, towarzyski i da się z nim pogadać na każdy temat. Ogólnie jestem fanką tych „niegrzecznych”.  Jeśli miałabym użyć jednego słowa, by opisać kogoś takiego, użyłabym imienia Louis.
Mimo że moja prawa dłoń zaciśnięta była teraz na siedzeniu krzesła – na wypadek, gdybym miał zamiar wstać – poderwałem się teraz, okrążając niewielki stolik, by znaleźć się tuż przy niej. To był impuls nad którym nie panowałem i nie chciałem panować. Uśmiechnąłem się do niej uwodzicielsko i pochyliłem, zmniejszając odległość między naszymi twarzami. Po raz pierwszy od bardzo dawna moje serce oszalało, ukazując, co tak naprawdę czuję do tej dziewczyny. Od jej słodkich, kusząco rozwartych warg dzieliło mnie teraz kilka centymetrów i nie miałem najmniejszego zamiaru nie wykorzystać tej okazji. Spojrzałem w jej oczy, obawiając się, że może tego nie chcieć. Ale chciała.
I wtedy do naszych uszu dobiegło ciche pukanie. W pierwszej chwili przez głowę przemknęła mi tylko wiązanka wymyślnych przekleństw skierowanych w stronę osoby, która śmiała nam przeszkodzić. Właśnie miałem zamiar… właśnie ona miała zamiar! Drugim odruchem była chęć zignorowania tego kogoś, ale mój rozsądek wygrał z pragnieniami. Rzucając ostatnie, tęskne spojrzenie w stronę warg dziewczyny, odsunąłem się od niej i podszedłem do drzwi. Nacisnąłem klamkę może zbyt agresywnie, ale naprawdę nie miałem ochoty na podchody.
- Tak? – mruknąłem, widząc twarz faceta, który kierował tą łajbą.
- Dopłynęliśmy. Do The Regents Park ma pan stąd rzut kamieniem – oznajmił, uśmiechając się pomimo mojego niechętnego tonu.
- Dziękuję – odparłem, zamykając drzwi i odwracając się przodem do [T.I.].
Przynajmniej nie zepsułem planu. „Robisz z siebie kretyna, to nie jest pocieszenie!”. Pieprzony głos.
- Coś się stało? – spytała, widząc moją minę.
- Jesteśmy na miejscu. Możemy się zbierać.
Uśmiechnęła się, wstając z miejsca.
Oparłem się o cienką ścianę, przyglądając się jej. Frustracja seksualna dawała o sobie znać, a ona wydawała się specjalnie ze mną droczyć i utrudniać to wszystko. Zakazany owoc smakuje lepiej. Skoro tak, ona musiała smakować niesamowicie, a ja miałem zdecydowany zamiar się o tym przekonać.
- Zgaduję, że teraz też nie powiesz mi, dokąd idziemy – raczej stwierdziła niż spytała, przemierzając pomieszczenie.
- Dobrze zgadujesz – oparłem, wyciągając w jej stronę rękę.
Podała mi ją z radosnym uśmiechem, a ja splotłem nasze palce i pociągnąłem ją w stronę drzwi. Punkt pierwszy na mojej liście został spełniony i wszystko wyszło idealnie, no… może poza małym szczegółem. Nie masz pojęcia, co ze mną robisz.
Wyskoczywszy z łodzi, skierowaliśmy się w stronę jednego z najpiękniejszych parków w Londynie. Zwykle kręciło się tutaj mnóstwo ludzi, a dziś miało ich być jeszcze więcej, ale to nie wydawało mi się problemem. Dużo ludzi, to większe prawdopodobieństwo, że nikt nie zwróci na mnie uwagi. Chciałem zaplanować na dzisiejszy wieczór coś naprawdę specjalnego i chyba opatrzność była łaskawa, bo impreza organizowana dziś w tym właśnie miejscu wszystko mi ułatwiła. Tym razem to nie był pomysł Zayna, on miał tylko pomóc. Szczerze mówiąc, byłem z siebie cholernie dumny, bo [T.I.] miała przeżyć coś, czego – mam nadzieję  – nie doświadczyła nigdy wcześniej.
Dziwiło mnie, że nie pytała mnie o nic związanego ze sławą, z karierą, z zespołem czy fanami. Wydawała się taka inna w porównaniu z dziewczynami, które spotykałem do tej pory. Była zdecydowanie bezczelna, śmiała i to było takie w moim typie… W dodatku kompletnie nie miała pojęcia o tym, jaka jest piękna, jak działa na wszystkich facetów wokół, w tym na mnie. Nie byłem do tego przyzwyczajony, nie wiedziałem, jak to sobie tłumaczyć. Zjawiła się w moim życiu kilka dni temu i to wszystko wydawało się nierealne, prawie jak fabuła tych wszystkich kretyńskich filmów o miłości.
- Teraz moja kolej na zadawanie pytań?  - spytała po dłuższej chwili ciszy.
Zastanawiałem się o czym myślała, gdy milczała. Zastanawiałem się, czy chociaż raz w jej myślach pojawiło się moje imię. Czy, patrząc na mnie, widziała kogoś, z kim chciałaby spędzić resztę życia. Co chciała o mnie wiedzieć? Mógłbym powiedzieć jej wszystko, powierzyć każdy sekret, o którym nie wiedział nikt inny. Jeśli tylko by chciała…
- Czemu nie – uśmiechnąłem się do niej. – Tylko pamiętaj, bądź grzeczna.
- Zawsze jestem – odparła, na co ja parsknąłem śmiechem.
Och, nie. Nie była.
- Tęsknisz za rodziną, kiedy wyjeżdżasz?
Autentycznie zbiła mnie z tropu. Naprawdę to jedyne, co przyszło jej do głowy? Nie chciała wiedzieć jaka jest Katy Perry z dala od kamer, jak to jest występować przed milionami ludzi na żywo? Boże, była taka… sam nie wiem, jak to określić. Nieskazitelna? Bardziej obchodziły ją moje uczucia, to jak ja się czułem niż cała reszta.
- To jest… trudne. Wyjeżdżam, bo chcę tego, ale nikt mi na początku nie powiedział, że będę musiał rzucić wszystko. Rodzinę, przyjaciół, znajomych. Jasne, że tęsknię. Kilka miesięcy bez nich byłoby piekłem, gdyby nie Niall, Zayn, Liam i Harry.
Nie kłamałem. Dzięki tej czwórce debili nawet kilka miesięcy poza domem mijało w świetnej atmosferze, bez załamań. Nie wiem, jak to robili i nie wiem, czy w ogóle zdawali sobie z tego sprawę, jak wiele znaczą dla reszty, ale bez nich bym sobie nie poradził. Chyba na tym polega właśnie przyjaźń.
Milczała, jakby analizując to, co jej powiedziałem. Nie wiedziałem, czy powinienem się niepokoić, naprawdę nie chciałem jej do siebie zniechęcić, a chwilami czułem, że jedno najmniejsze słowo może wszystko spieprzyć.
- Nie takiej odpowiedzi oczekiwałaś? – spytałem w końcu.
- Szczerze? Nie wiedziałam, czego się spodziewać. Ale to, co powiedziałeś jest tym, co chciałam od ciebie usłyszeć – odparła, wtulając się w moje ramię.
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. W mojej głowie nie było nic, prócz tego idiotycznego mętliku, a po mojej klatce piersiowej rozlało się przyjemne ciepło i nie potrzebowałem już niczego więcej. Ona była po prostu idealna. Wszystko, co robiła, wszystko, co mówiła było perfekcyjne. Nigdy nie pomyślałbym, że na widok jakiejkolwiek dziewczyny będę czuł to, co czułem przy niej. Wystarczyło jedno jej spojrzenie, bym wiedział, że to przy niej pragnę być. Tak po prostu. Czuć jej dotyk, widzieć te zaskakujące iskierki w jej oczach, móc ją objąć…
Jedynym, czego z jej strony nie doświadczyłem, był pocałunek. Te cholernie idealne usta, wszystko, co robiła z wargami, to jak mnie prowokowała. Tak bardzo chciałem poczuć ich smak…
- The Regents Park? – spytała, gdy zatrzymaliśmy się przy imponującej bramie.
- Tak – rzekłem z lekkim uśmiechem, widząc jej fascynację.
- Mam się bać?
- Powinnaś. Pozwalam ci na to pod jednym warunkiem – odparłem, odwracając ją w swoją stronę.
- Jakim? – w jej spojrzeniu znowu można było dostrzec podekscytowanie.
- Że nie uciekniesz. Chcę cię mieć przy sobie.



Szósta część Lou!
Wydaje mi się, że pojawi się jeszcze jedna, chciałabym powoli go zakończyć :) Obiecałam Liama, przepraszam, że nie dodałam go dziś! Muszę go dokończyć, a nie miałam weny do tego imagina, więc zdecydowałam, że dodam Louisa :) Spokojnie kochani, niedługo pojawi się też Niall i Hazza.
Jeśli chcecie imaginy z którymś z chłopców, dopisujcie to w komentarzach, postaram sie zrealizować w najbliższym czasie :D Pracuję na najwyższych obrotach, Miśki, staram się pisać więcej i lepiej :)
Bardzo proszę was o komentarze, to dla mnie ważne, bo nie tylko dowiaduję się, czy imaginy wam sę podobają, ale jest to dla mnie też motywacja, dzięki temu chcę pisać dalej :)
Dziękuję wam za wszystkie poprzednie opinie <3 To, co napisaliście o czwartej części Lou jest naprawdę cudowne! Nie potraficie sobie wyobrazić, jaka byłam szczęśliwa, czytając wasze komentarze!
Kocham was <3
~W.

6 komentarzy:

Szablon by S1K