dzisiaj Zayn część 3, której właściwie nie przewidywałam, ale na wasze życzenie jest :)
jutro mój ostatni imagin przed wyjazdem. Jakieś specjalne życzenia?
_________________________________________________________________
Siedzieliśmy właśnie z Zaynem w moim salonie, oglądając jakiś
nudny horror. Nie przepadałam za tym gatunkiem, ale były wakacje, a w telewizji
nie było naprawdę nic poza masowymi powtórkami seriali, teleturniejami i
oczywiście reklamami. Na stoliku przed nami stała miska z popcornem, ale żadne
z nas nie miało ochoty na jedzenie, jedyne o czym teraz marzyłam był sen.
Ale pewna myśl nie dawała mi spokoju. Głowiłam się nad tym już
od dwóch godzin, czyli od momentu, w którym Zayn wyznał mi miłość. Tak, od tej
niezapomnianej chwili mijały właśnie równe dwie godziny. A ja wciąż miałam w
głowie mętlik związany z…
- No…?
- Co? – spojrzał na mnie z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy.
- Masz jakiś plan? – spytałam, wpatrując się w niego
wyczekująco.
- Plan związany z czym?
Jęknęłam, starając się zachować spokój i wysilić się na
odrobinę cierpliwości. Czy to nie było oczywiste, że potrzebujemy jakiejś strategii?
Przecież nie mogliśmy tam tak po prostu wejść, jak gdyby nigdy nic.
- Zayn – zaczęłam powoli, mając nadzieję, że tym razem
zrozumie – zamierzasz powiedzieć o nas chłopakom?
- Oczywiście, że tak.
Uśmiechnął się do mnie radośnie, obejmując mnie ramieniem. „Ta
rozmowa będzie naprawdę ciężka” pomyślałam tylko, ponownie usiłując zwrócić na
siebie jego uwagę. Po tym, co się stało, był niesamowicie rozkojarzony i
jednocześnie szczęśliwy. Z drugiego faktu byłam zadowolona, ale doszłam do
wniosku, że w jego przypadku sprawdza się przysłowie, że miłość odurza i takie
tam…
Gapił się z dziwnym wyrazem twarzy w ekran telewizora,
przeskakując z kanału na kanał w poszukiwaniu czegoś ciekawego.
- I…? – drążyłam.
- Kochanie, naprawdę nie nadążam za twoim tokiem myślenia – stwierdził,
przypatrując mi się uważnie.
- Masz co do tego jakiś plan?
Musieliśmy ustalić jakąś wersję. Chłopcy nie mieli pojęcia o
tym, że jesteśmy razem, więc trzeba było jakoś ich o tym powiadomić. A to –
zważając na ich temperament – mogło nie być łatwe.
Przyglądałam mu się z rosnącym zniecierpliwieniem.
- Plan? – powtórzył głupio, nadal nie mając pojęcia, o co mi
chodzi.
- Boże - przymknęłam
powieki, biorąc głęboki wdech. – Tak, plan.
- Zamierzałem… Sam nie wiem. Przyprowadzić cię do nas dzisiaj
i powiedzieć, że jesteśmy razem? – zasugerował niepewnie.
- Genialne – rzuciłam z sarkazmem.
- Dobrze, masz coś lepszego?
O tak, miałam. Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie
poprosić Liama, żeby o wszystkim im powiedział i jakoś ich psychicznie
przygotował, w końcu on jeden powinien – powinien! – zachować się normalnie. Za
resztę nie dałabym głowy. Wtedy pojechalibyśmy tam, jak gdyby nigdy nic i nawet
nie musielibyśmy się odzywać! To był plan idealny!
Jeden z miliona podobnych. To głupie, ale bardzo bałam się
tego, jak mogą zareagować chłopcy. Co jeśli nie zaakceptują tego związku? Co
jeśli zmienią swoje nastawianie do mnie albo, co gorsza, uznają, że chcę w ten
sposób zniszczyć ich zespół? Podobne obawy sprawiały, że na plecach miałam
ciarki. Nie chciałam ich stracić. A już na pewno nie poradziłabym sobie z
rozstaniem z Zaynem. Swoja drogą, to nieco dziwne, że myślałam tak po kilku
godzinach bycia razem…
- Nie – odparłam, smutniejąc.
- Kochanie, podczas rozmowy z nimi tylko improwizacja może
odnieść skutek – szepnął, chowając twarz w moich włosach.
- Dobra. Będziemy
improwizować – mruknęłam.
***
- Nie wejdę tam! – warknęłam, kurczowo trzymając się płotu.
- Kochanie, nie panikuj – Zayn próbował zapanować nad sytuacją
i jednocześnie odciągnąć mnie od ogrodzenia.
Staliśmy właśnie przed
kompleksem chłopców. Właściwie, trudno było nazwać to staniem…
Byłam przerażona. Po raz pierwszy w życiu byłam kompletnie
przerażona! Nie miałam najmniejszej ochoty tam wchodzić i „improwizować”.
Wiedziałam z resztą, że to się nie uda, a Malik najzwyczajniej w świecie
kłamie, żeby jakoś odbębnić tę formalną część spotkania. „Chłopaki, [T.I.] i ja
jesteśmy razem”, „[T.I.] jest od dzisiaj moją dziewczyną”… Te potencjalne wypowiedzi
mroziły mi krew z żyłach! Nie miałam najmniejszego pojęcia, co zamierza im
powiedzieć, ale wiedziałam, że nie ujdzie nam to na sucho. To było po prostu
niemożliwe, gdy w grę wchodzili ONI.
Gdy wsiadałam do samochodu, byłam pewna, że dam sobie radę.
Może raczej wmawiałam sobie, że dam
sobie radę. W każdym razie, byłam optymistycznie nastawiona do tej wizyty i
czułam, że się uda. Czułam. Bo podczas jazdy zdążyłam zmienić swoje nastawienie,
snując katastroficzne refleksje i przywołując najczarniejsze wizje. Tak więc,
gdy tylko wyszliśmy z auta, przykleiłam się do tego oto płotu odgradzającego kompleks
chłopców od ulicy, kategorycznie twierdząc, że nie dam się zaciągnąć do środka.
- Po prostu wejdziemy tam i im powiemy – Zayn jedną ręką
gładził moje włosy, drugą zaś próbował rozpleść moje owinięte wokół prętów
place.
- Nie! – mruknęłam, z zawziętością zaciskając dłonie.
Wtedy do naszych uszu dobiegło ciche chrząknięcie. Odwróciłam
się w stronę, z której ono dobiegało i zobaczyłam… Niallera dzierżącego w ręku
paczkę chipsów, przyglądająco nam się z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
Stał sobie, jak gdyby nigdy nic, chyba trochę zdezorientowany
tym całym cyrkiem. Najwidoczniej wrócił ze sklepu, bo w drugiej ręce trzymał
klucze i wyraźnie miał zamiar wejść na teren kompleksu. Nie wiem, jak długo tak
stał i jak wiele widział, ale chyba wystarczająco, żeby dojść do wniosku, że
jestem upośledzona.
- Uhm… Może wejdziecie do środka? – zasugerował niepewnie,
spoglądając to na mnie, to na Zayna.
Nie odpowiedzieliśmy. Zayn zostawił w spokoju moje dłonie, a
ja puściłam płot, spuszczając z zażenowaniem wzrok. Świetnie się zaczęło, nie
ma co.
Mój chłopak mruknął coś niezrozumiałego i skinął w stronę
domu, zmuszając mnie tym samym do spełnienia jego wcześniejszych próśb.
Westchnęłam i ruszyłam przodem, ignorując pytające spojrzenia Nialla.
Reszta chłopców siedziała w salonie, grając w jakieś niezbyt
inteligentne gry. Na ich widok miałam ochotę wybiec z tego domu i nigdy nie
wracać. Po raz pierwszy w życiu miałam tego typu myśli, przebywając w ich
kompleksie. Zazwyczaj to była dla mnie przyjemność – spędzać z nimi czas, brać
udział w ich wygłupach, śmiać się na melodramatach i wiele, wiele innych. Byli
moimi przyjaciółmi. Jednymi, jakich miałam.
- Chłopaki – Zayn podniósł nieco głos, próbując zwrócić na
siebie ich uwagę.
„Cholera, zupełnie tak, jak to przewidziałam” panikowałam,
rozglądając się gorączkowo dookoła.
Nie odpowiedzieli, ba! Nawet nie odwrócili wzroku od ekranu!
- O mój Boże, Zayn i [T.I.] są razem! – Niall wydarł się na
całe gardło, sprawiając, że moje serce na kilka sekund stanęło.
Chłopcy zamarli, jakby nie wierzyli, że nasz przyjaciel
naprawdę to powiedział, po czym odwrócili głowy, spoglądając na nas z
niedowierzaniem.
- Serio? – Lou wydawał się nieprzekonany.
Zerknęłam na Zayna. Zatkało go.
Skąd Niall to wiedział?! Przecież… mogłam z bardzo wielu
przyczyn nie chcieć wejść do ich kompleksu, a to, że Zayn gładził mnie po
głowie, wcale nie musiało oznaczać… Skubany.
Skinęłam głową, cała się spinając.
Ostatnie, co zapamiętałam, to najgłośniejszy wrzask, jaki w życiu
słyszałam i ogłuszajacy huk. Potem była już tylko ciemność…
to co, część 4? :D
~W.
Czesc 4 ! Sa rewelacyjne twoje imaginy :*
OdpowiedzUsuńTak ,tak ! Twoje imaginy są naprawdę super ;) Powinnaś mieć jeszcze więcej czytelników :)
OdpowiedzUsuńextra xD następna część jeszcze lepsza :DD
OdpowiedzUsuńta Niall najlepszy hahaha
OdpowiedzUsuńOOO ja zajebisty rozdział ! Niall skąd on to wiedział ?? Chcę 4 rozdział ! ;333
OdpowiedzUsuń