no, więc poznaliście już Karolinę - nową współwłaścicielkę tego bloga :D uważam, że jest naprawdę cudowna i ma niesamowity talent :) to ona przejmuje tą stronkę na tydzień mojej nieobecności :D
co do mnie, dziś wieczorem wyjeżdżam, więc to będzie mój ostatni imagin w ciągu tego tygodnia :D wrócę do Was 31.08 :)
po powrocie dodam kolejną (chyba ostatnią) część o Zaynie i drugą o Niallerze (imagin #8)
narazie :D
oczywiście życzę powodzenia Karolinie :) trzymam kciuki <3
________________________________________________________________
Kochałam chłopców, ale czasami życie z nimi bywało naprawdę
męczące…
- Założę bejsbolówkę – powtórzył stanowczo Zayn.
- OSZALAŁEŚ? – spytałam w głębokim szoku.
Zmrużył oczy i pokręcił przecząco głową. Doskonale znałam ten
wyraz twarzy. Oznaczał w skrócie „I tak cię nie posłucham, nawet nie rób sobie
nadziei”.
- Albo bejsbolówka, albo nie idę w ogóle.
Zachowywali się jak dzieci. Czasem miałam ich najzwyczajniej w
świecie dość, nachodziła mnie ochota, żeby po prostu wystawić ich za drzwi i
poczekać, aż się w końcu uspokoją.
- Zayn, ustalmy coś. Na rozdanie nagród nie wypada iść w
bejsbolówce. Założysz czarny garnitur i białą koszulę. I bez dyskusji – dodałam
szybko, widząc, że Malik jest gotowy się spierać.
Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwał mu Louis,
paradujący po pokoju w samych bokserkach. Zmierzyłam go wściekłym spojrzeniem.
- Skoro Zayn idzie w bejsbolówce, to ja mogę iść tak? –
spytał, najwidoczniej chcąc doprowadzić mnie do białej gorączki.
- ZAYN NIE IDZIE W BEJSBOLÓWCE! – wydarłam się, a Lou parsknął
śmiechem.
Jak Boga kocham, w końcu któryś z nich wyleci z tego domu…
Mieszkałam z tą piątką świrów od trzech miesięcy i w ich
kompleksie czułam się już jak u siebie. Chłopcy przyjęli mnie z otwartymi
ramionami (zaszantażowali, że albo wprowadzę się po dobroci, albo „oni mnie wprowadzą”)
i od tej pory dzień spędzony bez ich towarzystwa był dniem straconym. Fakt,
bywały gorsze chwile, ale musiałam przyznać, że cała piątka była naprawdę niesamowita.
Ktoś zasłonił mi oczy od tyłu.
- Kochanie – usłyszałam przy uchu głos Nialla.
Odwróciłam się przodem do mojego chłopaka, mierząc go
niecierpliwym spojrzeniem, a on z radosnym uśmiechem zaprezentował mi dwa
krawaty – jeden błękitny i jeden granatowy.
- W którym wyglądam bardziej kusząco? – spytał uwodzicielskim
głosem, przykładając do białej koszuli to jeden, to drugi.
No tak, zapomniałabym. Niall i ja od jakiegoś czasu byliśmy
razem. Był naprawdę cudowny – dbał o mnie, rozpieszczał, ale przede wszystkim
bardzo kochał. Widziałam to w jego gestach, spojrzeniach… W jego ramionach
czułam się, jak gdybym była jedyną dziewczyną na całym świecie. Był… wyjątkowy.
I bez wątpienia był moją największą miłością.
- Jasny – odparłam bez owijania w bawełnę i przeszłam przez
salon, pozostawiając niezadowolonego Nialla sam na sam z krawatami.
Wbiegłam po schodach i stanęłam pod drzwiami do łazienki,
sprawdzając na zegarku, która jest godzina. Wytrzeszczyłam oczy i w myślach
zganiłam się, że nie kazałam im się szykować dwie godziny wcześniej. Powinnam
była spodziewać się, że tak to będzie wyglądało. Z nimi nic nigdy nie
przebiegało normalnie. A już tym bardziej, gdy było to coś ważnego.
- Harry, pośpiesz się! – krzyknęłam, tłukąc pięściami w drzwi.
- Jasne, kotku.
Wywróciłam oczami i udałam się do drugiej łazienki. Byłam już
zupełnie przyzwyczajona do tego, że tak na mnie mówią. Czasem zachowywali się,
jakbym była ich wspólną dziewczyną. „Kotku”, „skarbie”, „słonko” i „żabko” było
w tym domu codziennością. Jedynie „kochanie” było zarezerwowane tylko i
wyłącznie dla Niallera. Kiedy któryś z pozostałych ośmielił się tak do mnie
zwrócić – automatycznie obrywał.
W końcu zaczęłam zajmować się sama sobą. Chłopcy powinni być
już gotowi, ale ja też miałam iść na tą imprezę, więc musiałam się przygotować.
Włożyłam na siebie prostą, kremową sukienkę, pokrytą czarną koronką i czarne
buty na obcasach. Szybko ułożyłam włosy, zrobiłam makijaż i wyszłam, by dopilnować
chłopców. Słowo daję, zajęło mi to mnie czasu niż im. A przecież to oni byli
facetami!
Pierwszą osobą, która mi się nawinęła, był Harry.
- CZYŚ TY OSZALAŁ? – wydarłam się, widząc jak w samym ręczniku
opuszcza łazienkę.
- Mogę chodzić bez? – spytał zdezorientowany, spuszczając
wzrok na ręcznik.
- Masz pięć minut na ogarnięcie się i mam gdzieś, że będziesz
ubierał się w samochodzie – ostrzegłam go i zeszłam po schodach, zostawiając go
zdezorientowanego na środku korytarza.
Nie zdziwiło mnie, że nie wie, o co chodzi. Nigdy nie
wiedział.
Na dole stał Zayn, przeglądając się w lustrze. Byłam z niego
dumna - wyglądał naprawdę elegancko.
- Grzeczny chłopiec – uśmiechnęłam się z zadowoleniem,
poprawiając mu krawat.
Zaśmiał się i nie zważając na moje protesty, przerzucił mnie
sobie przez ramię i zaniósł do salonu. Tam postawił mnie i puścił w końcu, a ja
szturchnęłam go zaczepnie i podbiegłam do Lou i Nialla zanim zdążył mi oddać.
- Jesteście gotowi? – spytałam, przyglądając się każdemu z
nich z osobna.
Podeszłam do Louisa i obeszłam go wokoło.
- No, no, no. Odstawiłeś się – zaśmiałam się, a on uśmiechnął
się z zadowoleniem. El od dwóch dni była chora, ale poprosiła mnie, żebym
dopilnowała jej chłopaka. Aż boję się pomyśleć, jak wyglądałby, gdybym się nim
nie zajęła. Zapewne zrobiłby to, co mnie pytał i poszedłby prawie goły.
Liam wybrał się dziś do Danielle. Mieli spędzić wspólny dzień,
a do kompleksu przyjechać na ostatnią chwilę. Przyjaźniłam się od jakiegoś
czasu z Danielle, więc wiedziałam, że dziewczyna bardzo cieszy się na te chwile
spędzone ze swoim chłopakiem.
Spojrzałam na Nialla. Był taki przystojny… Moje serce po raz
kolejny zabiło szybciej, gdy znalazłam się przy nim. Zawsze tak na mnie wpływał
– hipnotyzował mnie spojrzeniem i dzień po dniu na nowo uwodził.
- Jesteś ze mnie zadowolona? – spytał niepewnie.
Rozbroił mnie tym pytaniem. Czy była zadowolona? A jak
mogłabym nie być, mają przy swoim boku tak przystojnego i kochanego chłopaka?!
- Wyglądasz cudownie – odparłam, delikatnie całując go w
policzek.
- Nie okazujesz tego – stwierdził kwaśno i spróbował pocałować
mnie w usta, ale się odsunęłam.
Skrzywił się, wpatrując się we mnie wyczekująco. To była jego
nagroda, wiedziałam o to tym. Ale tym razem musiał się obejść smakiem.
- Mam szminkę, wariacie – zaśmiałam się, ale moje
wytłumaczenie wcale nie poprawiło mu humoru.
- Da się coś z tym zrobić – mruknął i zanim zdążyła
zaprotestować - kciukiem starł z moich ust dopiero co nałożoną warstwę szminki,
po czym wpił się w moje usta.
Nie zwracał uwagi na to, że w pokoju są inni chłopcy, oni
zresztą też przestali darzyć nas jakimkolwiek zainteresowaniem. Całował mnie
tak zachłannie, jakby to był nasz pierwszy i ostatni raz. W duchu przyznawałam,
że był w tym naprawdę świetny.
- Niall, nie mamy czasu – wykrztusiłam, gdy w końcu pozwolił
mi się od siebie oderwać.
- Mamy bardzo dużo czasu – rzekł powoli – bo rozdanie nagród
ma się odbyć jutro.
Spojrzałam na niego zszokowana i usłyszałam jak reszta
chłopców wybucha niepowstrzymanym śmiechem. Czy oni właśnie…?
- Ale skoro już jesteś tak ślicznie ubrana – kontynuował,
ledwo powstrzymując uśmiech – to może pozwolisz zaprosić się na kolację?
Powinnam się była tego spodziewać. W końcu z nimi nigdy nic
nie przebiegało normalnie.
Roześmiałam się głośno i pocałowałam go namiętnie w usta.
- Jesteście okropni – stwierdziłam, ciągle się śmiejąc – ale i
tak was kocham.
woow, jesteś wielka *.* świetny imagin <3
OdpowiedzUsuńNiall *.* <33 Oby tak dalej ;) <33
OdpowiedzUsuńhahahahhaaah genialny!!!
OdpowiedzUsuńOjeeeej,świetne! <3 Pisz dalej!
OdpowiedzUsuńGenialny *.*
OdpowiedzUsuńMwahahahaha, spoko ; D
OdpowiedzUsuńŚwietny~!
OdpowiedzUsuńHehehe... Beka XD
OdpowiedzUsuńŚwietny!! Normalnie cię kocham <3
OdpowiedzUsuńPadłam !!!
OdpowiedzUsuńOni są niesamowici xD
Ale i tak Loueh mnie rozwalił z tymi bokserkami xX
To najlepszy imagin jaki w życiu czytałam.
OdpowiedzUsuń(AUTENTYK) !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
:D
genialny :D
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuńHaha Harry z tym ręcznikiem xd zajebiste!
OdpowiedzUsuńboskieee ! :**
OdpowiedzUsuń- CZYŚ TY OSZALAŁ? – wydarłam się, widząc jak w samym ręczniku opuszcza łazienkę.
OdpowiedzUsuń- Mogę chodzić bez? – spytał zdezorientowany, spuszczając wzrok na ręcznik.
ZAJEBISTE xd
mega śmieszny i super fajny
OdpowiedzUsuńSuper:)
OdpowiedzUsuń