przepraszam, że wczoraj nie został dodany żaden imagin, ale prowadzę tego bloga sama (póki co), a cały wczorajszy dzień byłam poza domem. Nie miałam kiedy ;)
poza tym chcę napisać, że jestem niesamowicie dumna z naszych chłopców :D ich występ na ceremonii zamknięcia był wspaniały <3
widzę, że jest sporo wejść na bloga (sporo, bo spodziewałam się mniej), a żadnych komentarzy pod poprzednim wpisem :) w takim razie ustalmy, że jeśli pod tym będzie conajmniej 5 komentarzy, imaginy będą dodawane codzienne, jeśli nie - co dwa dni :D może nie ma sensu dodawać ich tak często, jeśli nie czytacie lub Wam sie nie podobają.
tyle.
miłego czytania :)
______________________________________________________________________
Przewróciłam się na drugi bok i jęknęłam, czując
jak coś rozdziera mnie od środka. Co się stało z moją głową?! Już dawno tak
mnie nie bolała. Uderzyłam się wczoraj. Może przewróciłam? Albo… upiłam?!
Otworzyłam niechętnie oczy, chociaż nie zamierzałam wstać. Ale jeśli teraz było
ze mną tak źle, to kto wie, gdzie mogłam wczoraj zasnąć.
Dookoła było już jasno. Zmrużyłam oczy i wsparłam
się na łokciach.
- No, wreszcie – usłyszałam czyiś głos.
- Zayn?! Co ty tutaj robisz?! – zerwałam się z
łóżka, ale zakręciło mi się w głowie, więc znowu się położyłam.
Chłopak siedział na podłodze, oparty plecami o
moje łóżko. Przeglądał jakąś książkę, którą pewnie znalazł na biurku. Nawet się
nie odwrócił.
- Nigdy nie zrozumiem, co kobiety widzą w romansidłach
– mruknął, ze zniesmaczoną miną przewracając kolejną stronę.
- Zayn! – jęknęłam, krzywiąc się z bólu.
Spojrzał na mnie z zainteresowaniem i
rozbawieniem.
- Boli? Powinienem chyba powiedzieć, że mi
przykro, ale należy ci się. Odechce ci się tak bawić – mruknął z dziwnym
zadowoleniem, wracając do lektury.
Och, cóż za wielkoduszność.
- Co ty tu robisz? – spytałam znowu.
- Hmm, no nie wiem. Nie spodoba ci się to –
odparł, uśmiechając się pod nosem.
- Zayn, nie utrudniaj.
Znowu się skrzywiłam. Głowa bolała mnie jak nigdy.
Rzadko zdarzało mi się bawić z taką ilością alkoholu jak wczoraj, bo – jak widać
– niezbyt dobrze to na mnie wpływało. Gorsze od bólu było jednak to, że
kompletnie nie pamiętałam, co stało się wczoraj.
- Okej. Cóż, po prostu nie chciałem sprawić ci
przykrości. Błagałaś mnie, żebym został z tobą na noc, a wiesz, że nie mam
zwyczaju odmawiać pięknym kobietom.
Wywróciłam oczami, chociaż zmartwiłam się nie na
żarty. Błagałam go, żeby został u mnie na noc? Miałam nadzieję, że to nie była prawda…
- Nie uwierzę. Zresztą, wiem, że oprócz zwyczaju
spełniania marzeń pięknych kobiet, masz też zwyczaj ubarwiania historii –
odparłam, przewracając się na bok, żeby móc lepiej go widzieć.
Uśmiechnął się kącikiem ust i pokręcił głową, nie
odwracając wzroku od książki.
- Nie sądzę. A dla twojej wiadomości – to jest ta
bardziej przyzwoita wersja wydarzeń.
Moja mina zrzedła. Nie wyglądał jakby żartował.
- A ta mniej przyzwoita? – spytałam, niby to
żartem, ale cała się spięłam.
- Nie ekscytuj się tak, [T.I.]. Zostawię to dla
siebie. To zbytnio ujęłoby twojej niewinności – odparł z tym swoim złośliwym
uśmiechem.
- Zayn… -
szepnęłam, starając się przyjąć jak najbardziej uwodzicielski ton głosu –
Proszę, powiedz mi, co się stało wczoraj wieczorem.
Spojrzał na mnie w końcu, z miną jednocześnie
rozbawioną i zdziwioną.
- I co, będziesz ze mną teraz flirtować?! Zachowaj
dla siebie swój urok osobisty, na nic się tu nie zda – mruknął, znowu wczytując
się w lekturę.
- Zayn… - zaczęłam znowu, błądząc palcem bo jego
szyi.
Siedział niewzruszony i przewrócił kolejną kartkę.
Cholera, czy na niego naprawdę to nie działało?
Ostatnio odnosiłam wrażenie, że jesteśmy bliżej niż kiedykolwiek wcześniej. Już
dawno przestałam udawać, że jest dla mnie zwyczajnym przyjacielem czy kumplem. Ale jeśli wczoraj powiedziałam mu coś, czego będę teraz żałować…
Przybliżyłam się do niego na łóżku, niemal
uwieszając na jego ramieniu, nadal muskając opuszkami palców jego twarz.
Szczerze? Moje serce waliło jak oszalałe.
Dotknęłam lekko jego powiek. Nie mogłam opanować
drżenia dłoni.
- [T.I.], przeszkadzasz mi – mruknął rozbawiony. –
Zresztą, odnoszę wrażenie, że to, co robisz, podnieca cię bardziej niż powinno.
- Nie jestem podniecona – fuknęłam, naburmuszona.
Zabrałam ręce z jego twarzy i wsunęłam się pod
kołdrę.
Nie dość, że nie chciał mi powiedzieć, co zrobiłam
wczoraj wieczorem, to w dodatku twierdził, że podniecam się, dotykając go!
Szczyt bezczelności.
- Byłam pijana – rzekłam w końcu chłodno.
- To akurat wiem. Nie dało się nie zauważyć –
odparł z sarkazmem.
- Cokolwiek zrobiłam, bądź powiedziałam –
ciągnęłam – pamiętaj, że nie byłam trzeźwa i nie myślałam trzeźwo.
- To też wiem. Na trzeźwo nigdy nie powiedziałabyś
mi tego, co powiedziałaś wczoraj – nie widziałam jego twarzy, ale wiedziałam,
że się szczerzy.
Zadrżałam na samą myśl o tym, co mogłam mu wczoraj
powiedzieć. Ile byłam w stanie mu wyznać, będąc nietrzeźwą? Miałam nadzieję, że
chociaż nie…
- Więc zamiast zgrywać chojraka, może
powiedziałbyś mi w końcu, co ci wczoraj nagadałam?! – mruknęłam z nieukrywaną
ironią.
Odwrócił się i zaśmiał.
- Zgrywanie chojraka, to akurat ostatnie, co mnie w
życiu obchodzi.
- Doprawdy?!
- Mogę powiedzieć ci parę szczegółów, jeśli chcesz
– uśmiechnął się złośliwie.
Odłożył książkę, którą trzymał w ręku i usiadł
naprzeciwko mnie na łóżku.
Zmierzyłam go wzrokiem.
- Zabrałem cię wczoraj z chłopakami na imprezę…
- Zayn, nie wygłupiaj się do cholery – przerwałam
mu.
Spuścił głowę i uśmiechnął się.
- Piłaś, i piłaś, i piłaś… Cholera, tak rozmownej
nigdy dotąd cię nie widziałem. Tańczyliśmy… Hmm, przetańczyliśmy razem cały
wieczór. Dziewczyno, tańczysz nieziemsko – jego uśmiech mówił mi, że nie chcę
pamiętać sposobu, w jaki z nim tańczyłam. – Ale koło 2.00 nad ranem
stwierdziłem, że jeśli wypijesz jeszcze choć kroplę, to może się to skończyć
dla nas… sama rozumiesz. Zresztą, proponowałaś mi przeróżne rzeczy tego
wieczoru.
Oblałam się rumieńcem i pożałowałam, że w ogóle
zapytałam go o ten wieczór.
- Odstawiłem cię do domu. Chłopcy jeszcze zostali.
Zaniosłem cię do twojego pokoju i próbowałem odejść, ale mi nie pozwoliłaś –
skończył, wzruszając ramionami.
- I..?
- I co?
- Zrobiłam coś jeszcze, o czym mi nie powiedziałeś
– mruknęłam.
Widziałam to w jego oczach. Zdał mi ogólną
relację, ale nie powiedział niczego konkretnego.
- Powiedziałem ci już, że pewne rzeczy zachowam
dla siebie – uśmiechnął się.
- Mam prawo wiedzieć! – zirytowałam się.
- Naprawdę tego chcesz? – spytał.
Chciałam i nie chciałam. Denerwowało mnie, że nie
chce mi powiedzieć o tym, co robiłam wczoraj, chociaż nie tylko miałam do tego pełne
prawo, ale też powinnam to wiedzieć. Z drugiej strony, trochę się bałam
usłyszeć, co ma mi do powiedzenia. Byłam w rozterce. Ale skoro już tego zażądałam,
to nie miałam najmniejszego zamiaru się cofnąć.
- Tak – odparłam, zawahawszy się.
- Wczoraj wieczorem wyznałaś mi miłość. Nie
chciałem mówić ci tego wczoraj, bo i tak niewiele byś zapamiętała, ale…
Przybliżył się do mnie i wziął mnie pod brodę,
patrząc mi przy tym prosto w oczy. Uśmiechnął się niepewnie i przygryzł wargę.
Wyglądał wtedy tak… uroczo?
Moje serce zabiło szybciej.
- Powiem ci to teraz. Zależy mi na tobie, jak na
nikim innym. Chcę spędzać z tobą każdą chwilę mojego życia, chcę przytulać cię,
całować, chronić przed tym, co ci zagraża. Chcę ciebie. I wiem, że to marna
okazja, żeby ci to powiedzieć, ale jeśli nie zrobiłbym tego teraz, to nie wiem,
czy miałbym kiedykolwiek odwagę…
- Ja też cię kocham, Zayn – przerwałam mu, całując
go.
~W.
Jeju piszesz swietnie, wchodze codziennie i patrze czy nie ma nowego imaginu, uwielbiam Cie i licze ze bedzie trzecia czesc o Zaynie
OdpowiedzUsuńOMG !!! jeszcze nic mnie nie rozbawiło tak jak twoje imaginy a szczególnie ten kocham twój sposób pisania jesteś boska trzymaj tak dalej a twoje imaginy i tą stronkę zareklamuje wśród koleżanek bo warto !!!!
OdpowiedzUsuńzajebisty :DD
OdpowiedzUsuńB O S K I E!!!! Zayn jest świetny! :-D
OdpowiedzUsuńcudny
OdpowiedzUsuń