nie było wczoraj imagina, ale zważajcie na fakt, że są wakacje, a ja czasami wychodzę z domu na cały dzień, nie planując tego wcześniej :) poza tym imaginy miały być co dwa dni, tak? :D
JEŚLI JESTEŚCIE ZAINTERESOWANE PROWADZENIEM ZE MNĄ TEGO BLOGA, WYSYŁAJCIE SWOJE IMAGINY NA one.direction.polskie.imaginy@gmail.com DO 22.08! MACIE CZTERY DNI, HURRY UP! :D
_______________________________________________________________
Obudziło mnie ostre światło. Wciąż półprzytomna
zacisnęłam mocniej powieki i zmarszczyłam czoło.
Która, u licha, była godzina?! Pewnie późna.
Słońce raziło jak diabli nawet przy zamkniętych oczach. Już nie pamiętam, kiedy
ostatnio tak świeciło. Pewnie powstrzymywało się do tej pory, żeby zaskoczyć
mnie i obudzić akurat dzisiaj.
Dzisiaj. Czyli kiedy?
Westchnęłam ciężko i pobudziłam umysł do pracy,
uruchamiając kolejne zmysły. Skupiłam się na przyjemnym cieple, które czułam
częściowo pod sobą. Coś jakby… skóra? Chyba faktycznie jeszcze nie doszłam do
siebie.
W bezruchu przypominałam sobie kolejne zdarzenia z
wczoraj. Dom, impreza, mieszkanie chłopców,
wieczór… i co wieczorem? Zasnęłam?
Powoli i niechętnie otworzyłam oczy. Leżałam na
łóżku. To było pewne. Słońce faktycznie przedzierało się przez niezasłonięte
okna, kładąc promienie prosto na mojej twarzy. W powietrzu tańczyły drobinki
kurzu. Krzesło. Na nim coś jakby koszulka. Moja?
Pewnie zamknęłabym oczy i zasnęła, gdyby nie to
cholerne słońce.
Wyprostowałam rękę z zamiarem przeciągnięcie się,
ale zrezygnowałam. Opuściłam ją i starałam się poznać fakturę tego, co
znajdowało się pode mną. Delikatne, gładkie, ciepłe… Skóra? Cholera.
Niall?!
Podniosłam głowę z jego torsu, oparłam się łokciu
i spojrzałam na jego twarz. Spał słodko z miną aniołka.
Co ja tu robiłam?! Co on tutaj robił?! I dlaczego
spaliśmy w jednym łóżku?!
Przez moją głowę przebiegło miliard myśli,
wyobraźnia podsuwała coraz to nowe wizje obrazujące mi, co mogło wydarzyć się
tej nocy, kiedy oboje byliśmy nie do końca trzeźwi. Byłam przerażona i… podekscytowana.
Z tego drugiego nie byłam akurat dumna.
Zamarłam. Nie pamiętałam, żeby… ale jeśli?! Jeszcze
raz przeszyłam uważnym wzrokiem Nialla – był bez koszulki. Bez namysłu usiadłam
prosto, spoglądając pod pościel. Miałam na sobie skąpe spodenki i T-shirt. Więc
dlaczego spaliśmy razem?
Westchnęłam i spojrzałam na niego jeszcze raz.
Taki kochany…
Zamrugał sennie i jęknął. Chyba obudziłam go tym
wierceniem.
- [T.I.]? – spytał prawie nieprzytomny.
- Śpij, śpij – uspokoiłam go, powoli wychodząc
spod pościeli.
- Dokąd idziesz? Która godzina? Co tu się stało?!
– jęknął znowu, mrużąc oczy, bo światło było naprawdę ostre.
Momentalnie usiadł i zmierzył mnie wzrokiem,
wodząc po mojej pidżamie. Chyba doszedł do podobnych wniosków, co ja. Ale nic
nie wzbudziło jego podejrzeń. Spojrzał na siebie i zatrząsnął się z zimna.
- Czemu nie mam koszulki?
Był jak bezradne, zdezorientowane dziecko. Słodki.
Rozczochrane włosy były w kompletnym nieładzie, oczy ledwo otwarte. Siedział na
łóżku, rozglądając się dookoła i ogarniając wzrokiem cały pokój, który wyglądał
teraz, jakby przeszedł przez niego huragan.
- [T.I.]?
- Nie wiem – odparłam w końcu, uśmiechając się
delikatnie. – Może było ci gorąco.
- Dokąd idziesz? – spytał znowu, wchodząc mi w
słowo. – Cholerne słońce. Dokąd idziesz? – powtórzył i zerwał się z łóżka, ale
pchnęłam go na nie z powrotem.
- Idę się ubrać. A ty śpij – powiedziałam.
Przez chwilę uzmysłowiłam sobie, jak to wszystko
może wyglądać z boku. Zachowywaliśmy się jak małżeństwo zupełnie przyzwyczajone
do tego, że śpi razem. Ile razy wyobrażałam sobie, jak któregoś dnia obudzę się
przy chłopaku, który obejmie mnie ramieniem i przytuli?
Jęknął i przykrył się kołdrą aż po szyję.
- Nie jest ci zimno? – zapytał już trochę bardziej
trzeźwo.
- To nie ja jestem w połowie goła – odparłam,
uśmiechając się złośliwie.
- A szkoda – mruknął bardziej do siebie niż do
mnie.
Zaśmiałam się i miałam już iść, ale złapał mnie za
rękę, przyciągając w swoją stronę.
- Już pamiętam. Było ci smutno wczoraj. I zimno.
Dlatego spaliśmy razem.
No tak. Przypomniał mi się cały wczorajszy dzień.
Chłopcy wrócili z USA i urządzili imprezę. Dużo ludzi, trochę alkoholu, ale
tylko trochę. Potem nastał wieczór. Goście
sobie poszli, a ja płakałam i trzęsłam się z zimna. Rzadko miewałam takie dołki
jak wczoraj, ale jednak czasem miewałam. A Niall jako mój najlepszy przyjaciel
musiał mnie wtedy wysłuchiwać i pocieszać. Czasem mu nawet współczułam, że
musiał ze mną przez to przechodzić.
- Faktycznie. Dzięki za pełnienie funkcji mojego
prywatnego kaloryferka.
Zaśmiał się, nie puszczając mojej dłoni.
- Nie ma za co. Chociaż w sumie jest – stwierdził,
uśmiechając się łobuzersko. – Może teraz ty zechcesz ogrzać mnie?
Wyglądał rozkosznie taki rozczochrany,
uśmiechnięty… prawie nagi.
- No, chodź – podniósł róg pościeli w
zapraszającym geście.
-Niall…
- Och, daj spokój. Zimno mi – uśmiechnął się.
Westchnęłam ostentacyjnie i weszłam znowu do
łóżka. Było tam tak ciepło… Położyłam się tak, jak leżałam rano. Oparta głową o
jego tors, objęta jego ciepłym ramieniem.
- Reklamacji nie przyjmuję – ostrzegłam go,
mamrocząc z ustami przy jego skórze.
Przytulił się do mnie i schował twarz w moich
włosach.
- Nie zamierzam składać reklamacji. Tak jest
dobrze – westchnął.
Poczułam we włosach jego ciepły oddech.
Dlaczego tak się przy nim czułam? Dlaczego miałam dreszcze za każdym razem, gdy
wymawiał moje imię? Już od dawna mnie to zastanawiało, a najdziwniejsze było
to, że z dnia na dzień było coraz gorzej. Nie mogłam już nawet go dotknąć bez
tego dziwnego uczucia w brzuchu.
- Chciałbym budzić się tak codziennie – szepnął po
chwili.
- Tak, czyli jak? – spytałam, podnosząc głowę, by
spojrzeć mu w oczy.
- Przy tobie – odparł cicho.
Zmierzył mnie wzrokiem, jakby nie wiedział, czy
powinien to robić, po czym zbliżył się do mnie, oszałamiając mnie swoją
bliskością i musnął niepewnie moje wargi. Nie pozostałam mu dłużna.
- Czytasz mi w myślach – szepnęłam, wtulając się w
jego ramiona.
Nie byłam jeszcze pewna, czy go kocham. Wiedziałam
za to, że właśnie to było moim marzeniem. Budzić się i zasypiać u jego boku.
Codziennie. Zależało mi na nim jak na nikim innym i teraz w końcu potrafiłam
sama przed sobą się do tego przyznać.
Uśmiechnęłam się na samą myśl o tym.
Zaśmiał się tak cicho, że aż ledwie dosłyszalnie.
Uwielbiałam ten dźwięk najbardziej na świecie, był dla mnie ważniejszy niż wszystko
inne.
- Mam pomysł – zamruczałam, przenosząc głowę na
poduszkę, żeby móc lepiej go widzieć.
- Zamieniam się w słuch – odparł cicho, wspierając
się na łokciu i pochylając nade mną.
Drzwi otworzyły się z hukiem, jakby nieproszony
gość nigdy nie słyszał o pukaniu. Odskoczyliśmy się od siebie jak oparzeni,
kompletnie nie wiedząc, co w tej sytuacji zrobić. Cholera, kogo tu niosło?!
- Nialler, ja naprawdę nie zamierzam… - Louis
stanął w drzwiach, szukając wzrokiem przyjaciela.
Przerwał, w końcu go znalazłszy. Otworzył usta,
jakby zamierzał coś jeszcze powiedzieć, ale szybko je zamknął, zmieniając
zdanie. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, gdy zobaczył nas obok
siebie. W łóżku Nialla, na którego twarzy można było zauważyć teraz silne rumieńce.
To bez wątpienia nie była komfortowa sytuacja. Przynajmniej dla nas dwojga, bo
Lou widocznie nie czuł się skrępowany.
- Przepraszam, nie wiedziałem, że jesteście zajęci
– chłopak rzucił przyjacielowi znaczące spojrzenie. – Już stąd idę, nie
przeszkadzajcie sobie.
Odwrócił się na pięcie i zniknął za drzwiami.
- Co to była za mina? – spytałam zszokowana.
- Mina „Zaraz powiem o wszystkich chłopakom, nie
wywiniesz się” – Niall uśmiechnął się krzywo.
Wybuchłam niepowstrzymanym śmiechem i wtuliłam się
w jego ramiona.
teraz potrzebuję waszej pomocy :) chcecie drugą część czy zostawić to z takim zakończeniem? spełniam wszelkie życzenia :D
~W.
Uwielbiam czytać twoje imaginy sa świetne. Kontynuuj jeszcze ten i o Zaynie.
OdpowiedzUsuńDalej , bo było świetnie .. :D
OdpowiedzUsuńdasz następna część? ^ ^
OdpowiedzUsuń" - Co to była za mina? – spytałam zszokowana.
OdpowiedzUsuń- Mina „Zaraz powiem o wszystkich chłopakom, nie wywiniesz się” – Niall uśmiechnął się krzywo."
HAHAHAHAHAHAHAH xD
gdzie jest druga część ???
OdpowiedzUsuńwłaśnie ;c
Usuńświetne i tak końcówka z ta miną hahaha
OdpowiedzUsuń