piątek, 10 sierpnia 2012

#3 Niall

cześć wszystkim :) dziś kolejny imagin, tym razem Nialler :D mam nadzieję, że Wam się spodoba :)
przypominam o tym, że szukam kogoś, kto pomoże mi prowadzić tego bloga :) jeśli jesteście zainteresowane, e-mail jest podany przy poprzednim wpisie lub na moim twitterze :)
miłego czytania <3

PS. Jeśli czytacie, komentujcie, proszę :) pomaga i motywuje :)

__________________________________________________________________________





Stałam w kuchni oparta o parapet, popijając gorącą herbatę. Mama siedziała przy stole, przeglądając dzisiejszą gazetę, od czasu do czasu komentując na głos jakiś artykuł. Była sobota, więc nie miałam nic ciekawszego do roboty. Jeszcze dwa lata temu wyszłabym na dwór z Niallem, ale mój przyjaciel już od dawna nie mieszkał na stałe w naszej miejscowości. Mając szesnaście lat, wziął udział w X Factorze i teraz podróżował ze swoim zespołem po całym świecie. A ja zostałam tutaj.
- Znowu piszą o One Direction – głos mojej mamy wyrwał mnie z zamyślenia.
Rzuciłam się w stronę stołu i wyrwałam gazetę z rąk mojej rodzicielki. Spojrzała na mnie z rozbawieniem i uśmiechnęła się szeroko.
- Kończy trasę po USA – dodała znacząco.
Wiedziałam, o kim mówi. Przejrzałam szybko artykuł, wyłapując tylko najważniejsze informacje i oddałam mamie gazetę.
- Nagrywają płytę. Nie przyjedzie – oznajmiłam chłodno.
Już dawno mnie nie odwiedził. Przyjaźniliśmy się, ale co z tego? On był teraz gwiazdą. I przyjaźnił się z gwiazdami. Czasami miałam o to do niego żal, ale potem przed moimi oczami pojawiała się jego uśmiechnięta twarz i musiałam się sama przed sobą przyznać, że nie potrafię być na niego zła. Zawsze tak było.
Nie wiem, dlaczego tak na mnie działał. To bywało naprawdę uciążliwe. Za każdym razem, gdy mnie o coś prosił, magnetyzując mnie przy tym swoimi pięknymi oczami, ulegałam, jakbym nigdy nie miała własnego zdania. Nie miał najmniejszego problemu z tym, by owinąć mnie wokół palca. 
Wyjrzałam przez okno. Na podjeździe stał czarny, luksusowy samochód.
- Co się… - zaczęłam, ale przerwał mi dzwonek. Ktoś dobijał się do drzwi.
Mama rzuciła mi pytające spojrzenie i wyszła z kuchni, by wpuścić do środka niespodziewanego gościa. Sądziłam, że był to jeden z kolegów taty albo jakiś klient, bo czasem podawał im adres domowy.
Oparłam się o szafkę, nasłuchując uważnie odgłosów z ganku, próbując ustalić, z kim mama rozmawia, ale słyszałam tylko jakiś stukot, śmiech i kroki dwóch osób na korytarzu.
- A może następnym razem to ty się pofatygujesz? – usłyszałam zza pleców znajomy głos.
Odwróciłam się kompletnie zaskoczona i zmierzyłam wzrokiem gościa.
- Nialler? – zdziwiłam się, nadal stojąc jak kołek.
- Spodziewałem się radosnych okrzyków, śmiechu, ściskania i ciągłego powtarzania, że mnie uwielbiasz, ale… nie. Tylko tę opcję brałem pod uwagę.
Parsknęłam śmiechem, przebiegłam sprintem całą kuchnię i rzuciłam mu się na szyję. Nie pozostał mi dłużny – objął mnie ramionami i przytulił tak, jak tylko on potrafił przytulać.
- Co ty tutaj robisz, wariacie? – zaśmiałam się i odsunęłam od niego na tyle, by móc spojrzeć mu w oczy. Moje serce zabiło szybciej, gdy po raz kolejny zobaczyłam te niesamowicie niebieskie tęczówki.
- No cóż, gdybym nie przyjechał, to prawdopodobnie zobaczylibyśmy się dopiero w innym świecie, a nie byłem pewny, czy za olewanie najlepszego przyjaciela trafisz do nieba, więc…
- Och, cicho już – przerwałam mu, chichocząc.
Uśmiechnął się i spojrzał na mnie… jakoś inaczej. Nie wiedziałam na czym ta inność polegała, ale czułam instynktownie, że coś się zmieniło. Spuściłam wzrok i poczułam, jak moje policzki oblewa rumieniec.
Ujął mnie pod brodę, zmuszając mnie tym samym, bym spojrzała w jego oczy. Zadrżałam pod jego dotykiem, co niemal sprawiło, że doznałam szoku. Zadrżałam. Pod. Jego. Dotykiem. O Boże.
Zamarłam na chwilę, próbując rozpoznać to, co poczułam w swoim sercu. Byłam przerażona. Już od jakiegoś czasu czułam, że moje uczucie do niego się zmienia. Kiedyś nie odczuwałam żadnych przypływów gorąca na jego widok, dreszczy czy nagłego onieśmielenia. Teraz to było coś zupełnie innego. Coś jakby... nie.
Zauważył, że coś jest nie tak, jak powinno. Przyjrzał mi się uważnie i przygryzł dolną wargę, lustrując mnie spojrzeniem. Opuścił rękę i złapał moją dłoń, ciągnąc mnie za sobą.
- Chodź. Chyba mamy sobie dużo do powiedzenia – uśmiechnął się, a ja dopatrzyłam się w tym, co powiedział, podwójnego znaczenia.
Nie wiem, jak długo błądziliśmy ulicami Mullingar, bo czas mijał nam wyjątkowo szybko. Nie pamiętam, kiedy ostatnio się tak dobrze bawiłam. Niall opowiadał mi o trasie, o fanach, o gwiazdach, które poznał w ciągu ostatnich miesięcy, a ja odpłacałam mu się, snując opowieści o szkole, nowych koleżankach czy lekcjach. Moje życie wydawało się wyjątkowo nudne w porównaniu z jego, ale przez cały czas słuchał mnie uważnie, wtrącając od czasu do czasu jakieś zabawne komentarze.
Za to go uwielbiałam. Dawniej takie spacery nie były niczym nadzwyczajnym, spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę, jak na dwójkę przyjaciół przystało. Nie miałam przed nim żadnych tajemnic, sekretów. Mówiłam mu o wszystkim, dlatego też tematów do rozmów nigdy nie brakowało. 
- Wiesz – zaczął powoli, gdy kolejny raz pokonywaliśmy tę samą drogę – ta cała trasa… jest cudownie. Spełniam wszystkie swoje marzenia, moje życie jest interesujące, mam wielu fanów, których kocham i którzy kochają mnie, ale… w ciągu tych dwóch lat, które głównie spędzałem z chłopakami w trasie, cały czas czegoś mi brakowało.
Zatrzymaliśmy się. Niall niepewnie złapał moją dłoń i spojrzał mi głęboko w oczy. Moje serce oszalało, poczułam zalewającą mnie falę gorąca. Musiałam wyjątkowo się postarać, żeby nie upaść.
- Masz wszystko, o czym marzyłeś – zauważyłam cicho drżącym głosem.
- Nie. Nie mam ciebie – odparł szeptem.
Gładził kciukiem mój policzek, patrząc na mnie z czułością, której nigdy do tej pory u niego nie widziałam. Czas się zatrzymał, gdy powoli pochylił się i musnął moje wargi tak delikatnie, jakby bał się, że go odrzucę. Oddałam pocałunek, wkładając w tę jedną chwilę całe moje serce.
Wszystkie moje wątpliwości zniknęły, jakby nigdy ich nie było. Wmawiałam sobie, że to nie możliwe, że to nie miłość. Ale to, co nas łączyło już dawno przestało być przyjaźnią. A ja czułam się szczęśliwa - właśnie teraz, w tym momencie. Z nim.
Wyprostował się i spojrzał mi w oczy. Na jego twarzy malowały się szeroki uśmiech i… miłość.
- Czy teraz masz już wszystko? – zapytałam z lekkim uśmieszkiem.
- Tak, teraz spełniły się wszystkie moje marzenia – odparł i ponownie mnie pocałował.


~W.

11 komentarzy:

  1. O matko, jaki słodki. *-* i te 'okrzyki radości', hahaha, genialny. <3


    wersonowo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne :) Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww.....Mega ! Naprawde slodkii ! *____* LOVE IT ! Niall <33333

    OdpowiedzUsuń
  4. Imaginy z Niallem na tym blogu są FENOMENALNE!!! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. ola twoja fanka ;p23 stycznia 2013 19:11

    ten imagin jest zajebisty kocham czytać twoje imaginy dlatego że nie tylko trzymają one w napięciu ale także jest w nich nutka humoru trzymaj tak dalej !!dwa poprzednie o harrym i louisie były również super jesteś świetna !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. super :3 <3333

    OdpowiedzUsuń
  7. pikny! pikny! pikny!

    OdpowiedzUsuń
  8. piękne cudne aż żygam tęczą

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K