przypominam o tym, że szukam kogoś, kto pomoże mi prowadzić tego bloga :) jeśli jesteście zainteresowane, e-mail jest podany przy poprzednim wpisie lub na moim twitterze :)
miłego czytania <3
PS. Jeśli czytacie, komentujcie, proszę :) pomaga i motywuje :)
__________________________________________________________________________
Stałam w kuchni oparta o parapet, popijając gorącą
herbatę. Mama siedziała przy stole, przeglądając dzisiejszą gazetę, od czasu do
czasu komentując na głos jakiś artykuł. Była sobota, więc nie miałam nic
ciekawszego do roboty. Jeszcze dwa lata temu wyszłabym na dwór z Niallem, ale
mój przyjaciel już od dawna nie mieszkał na stałe w naszej miejscowości. Mając
szesnaście lat, wziął udział w X Factorze i teraz podróżował ze swoim zespołem
po całym świecie. A ja zostałam tutaj.
- Znowu piszą o One Direction – głos mojej mamy
wyrwał mnie z zamyślenia.
Rzuciłam się w stronę stołu i wyrwałam gazetę z
rąk mojej rodzicielki. Spojrzała na mnie z rozbawieniem i uśmiechnęła się
szeroko.
- Kończy trasę po USA – dodała znacząco.
Wiedziałam, o kim mówi. Przejrzałam szybko artykuł,
wyłapując tylko najważniejsze informacje i oddałam mamie gazetę.
- Nagrywają płytę. Nie przyjedzie – oznajmiłam
chłodno.
Już dawno mnie nie odwiedził. Przyjaźniliśmy się,
ale co z tego? On był teraz gwiazdą. I przyjaźnił się z gwiazdami. Czasami miałam
o to do niego żal, ale potem przed moimi oczami pojawiała się jego uśmiechnięta
twarz i musiałam się sama przed sobą przyznać, że nie potrafię być na niego
zła. Zawsze tak było.
Nie wiem, dlaczego tak na mnie działał. To bywało naprawdę uciążliwe. Za każdym razem, gdy mnie o coś prosił, magnetyzując mnie przy tym swoimi pięknymi oczami, ulegałam, jakbym nigdy nie miała własnego zdania. Nie miał najmniejszego problemu z tym, by owinąć mnie wokół palca.
Wyjrzałam przez okno. Na podjeździe stał czarny,
luksusowy samochód.
- Co się… - zaczęłam, ale przerwał mi dzwonek.
Ktoś dobijał się do drzwi.
Mama rzuciła mi pytające spojrzenie i wyszła z
kuchni, by wpuścić do środka niespodziewanego gościa. Sądziłam, że był to jeden
z kolegów taty albo jakiś klient, bo czasem podawał im adres domowy.
Oparłam się o szafkę, nasłuchując uważnie odgłosów
z ganku, próbując ustalić, z kim mama rozmawia, ale słyszałam tylko jakiś
stukot, śmiech i kroki dwóch osób na korytarzu.
- A może następnym razem to ty się pofatygujesz? –
usłyszałam zza pleców znajomy głos.
Odwróciłam się kompletnie zaskoczona i zmierzyłam
wzrokiem gościa.
- Nialler? – zdziwiłam się, nadal stojąc jak
kołek.
- Spodziewałem się radosnych okrzyków, śmiechu,
ściskania i ciągłego powtarzania, że mnie uwielbiasz, ale… nie. Tylko tę opcję
brałem pod uwagę.
Parsknęłam śmiechem, przebiegłam sprintem całą
kuchnię i rzuciłam mu się na szyję. Nie pozostał mi dłużny – objął mnie
ramionami i przytulił tak, jak tylko on potrafił przytulać.
- Co ty tutaj robisz, wariacie? – zaśmiałam się i
odsunęłam od niego na tyle, by móc spojrzeć mu w oczy. Moje serce zabiło
szybciej, gdy po raz kolejny zobaczyłam te niesamowicie niebieskie tęczówki.
- No cóż, gdybym nie przyjechał, to prawdopodobnie
zobaczylibyśmy się dopiero w innym świecie, a nie byłem pewny, czy za olewanie
najlepszego przyjaciela trafisz do nieba, więc…
- Och, cicho już – przerwałam mu, chichocząc.
Uśmiechnął się i spojrzał na mnie… jakoś inaczej.
Nie wiedziałam na czym ta inność polegała, ale czułam instynktownie, że coś się
zmieniło. Spuściłam wzrok i poczułam, jak moje policzki oblewa rumieniec.
Ujął mnie pod brodę, zmuszając mnie tym samym, bym
spojrzała w jego oczy. Zadrżałam pod jego dotykiem, co niemal sprawiło, że
doznałam szoku. Zadrżałam. Pod. Jego. Dotykiem. O Boże.
Zamarłam na chwilę, próbując rozpoznać to, co
poczułam w swoim sercu. Byłam przerażona. Już od jakiegoś czasu czułam, że moje uczucie do niego się zmienia. Kiedyś nie odczuwałam żadnych przypływów gorąca na jego widok, dreszczy czy nagłego onieśmielenia. Teraz to było coś zupełnie innego. Coś jakby... nie.
Zauważył, że coś jest nie tak, jak powinno.
Przyjrzał mi się uważnie i przygryzł dolną wargę, lustrując mnie spojrzeniem.
Opuścił rękę i złapał moją dłoń, ciągnąc mnie za sobą.
- Chodź. Chyba mamy sobie dużo do powiedzenia –
uśmiechnął się, a ja dopatrzyłam się w tym, co powiedział, podwójnego znaczenia.
Nie wiem, jak długo błądziliśmy ulicami Mullingar,
bo czas mijał nam wyjątkowo szybko. Nie pamiętam, kiedy ostatnio się tak dobrze
bawiłam. Niall opowiadał mi o trasie, o fanach, o gwiazdach, które poznał w
ciągu ostatnich miesięcy, a ja odpłacałam mu się, snując opowieści o szkole,
nowych koleżankach czy lekcjach. Moje życie wydawało się wyjątkowo nudne w
porównaniu z jego, ale przez cały czas słuchał mnie uważnie, wtrącając od czasu
do czasu jakieś zabawne komentarze.
Za to go uwielbiałam. Dawniej takie spacery nie były niczym nadzwyczajnym, spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę, jak na dwójkę przyjaciół przystało. Nie miałam przed nim żadnych tajemnic, sekretów. Mówiłam mu o wszystkim, dlatego też tematów do rozmów nigdy nie brakowało.
- Wiesz – zaczął powoli, gdy kolejny raz
pokonywaliśmy tę samą drogę – ta cała trasa… jest cudownie. Spełniam wszystkie
swoje marzenia, moje życie jest interesujące, mam wielu fanów, których kocham i
którzy kochają mnie, ale… w ciągu tych dwóch lat, które głównie spędzałem z
chłopakami w trasie, cały czas czegoś mi brakowało.
Zatrzymaliśmy się. Niall niepewnie złapał moją
dłoń i spojrzał mi głęboko w oczy. Moje serce oszalało, poczułam zalewającą
mnie falę gorąca. Musiałam wyjątkowo się postarać, żeby nie upaść.
- Masz wszystko, o czym marzyłeś – zauważyłam
cicho drżącym głosem.
- Nie. Nie mam ciebie – odparł szeptem.
Gładził kciukiem mój policzek, patrząc na mnie z
czułością, której nigdy do tej pory u niego nie widziałam. Czas się zatrzymał,
gdy powoli pochylił się i musnął moje wargi tak delikatnie, jakby bał się, że
go odrzucę. Oddałam pocałunek, wkładając w tę jedną chwilę całe moje serce.
Wszystkie moje wątpliwości zniknęły, jakby nigdy ich nie było. Wmawiałam sobie, że to nie możliwe, że to nie miłość. Ale to, co nas łączyło już dawno przestało być przyjaźnią. A ja czułam się szczęśliwa - właśnie teraz, w tym momencie. Z nim.
Wyprostował się i spojrzał mi w oczy. Na jego
twarzy malowały się szeroki uśmiech i… miłość.
- Czy teraz masz już wszystko? – zapytałam z
lekkim uśmieszkiem.
- Tak, teraz spełniły się wszystkie moje marzenia
– odparł i ponownie mnie pocałował.
~W.
O matko, jaki słodki. *-* i te 'okrzyki radości', hahaha, genialny. <3
OdpowiedzUsuńwersonowo.blogspot.com
Świetne :) Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńAww.....Mega ! Naprawde slodkii ! *____* LOVE IT ! Niall <33333
OdpowiedzUsuńImaginy z Niallem na tym blogu są FENOMENALNE!!! ♥
OdpowiedzUsuńOooooochhh <3
OdpowiedzUsuńten imagin jest zajebisty kocham czytać twoje imaginy dlatego że nie tylko trzymają one w napięciu ale także jest w nich nutka humoru trzymaj tak dalej !!dwa poprzednie o harrym i louisie były również super jesteś świetna !!!
OdpowiedzUsuńsuper :3 <3333
OdpowiedzUsuńBOSKI ♥
OdpowiedzUsuńpikny! pikny! pikny!
OdpowiedzUsuńpiękne cudne aż żygam tęczą
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuń