czwartek, 28 listopada 2013

#155 Harry&Zayn (część 1)



 
Przemierzałam kolejny raz z rzędu pokład statku Victoria, chłonąc wzrokiem każdy szczegół roztaczającego się wokół widoku. Płynęliśmy już dobre trzy godziny i w końcu zaczynałam zdawać sobie sprawę z tego, że właśnie zaczęła się dla mnie podróż marzeń i powinnam korzystać z niej w każdy możliwy sposób. W końcu mógł to być ostatni raz, kiedy przydarzyło mi się coś tak wspaniałego i kiedy wprowadziłam w czym swoje kilkuletnie zamiary. Harry początkowo mi towarzyszył, ale szybko znudziło mu się nieustanne patrzenie na morze i stwierdził, że lepiej zrobi, wypakowując swoje rzeczy w pokoju.
Moja kajuta nadal była dla mnie zagadką, bo przebywałam w niej nie więcej niż dwie minuty, podczas których zostawiłam swoją walizkę przy łóżku i otworzyłam okno, by w ciągu nocy móc czuć ten przyjemny zapach morskiej bryzy. Jeśli mam być szczera, bardziej zajmowało mnie przechadzanie po górnym pokładzie i podziwianie wszystkiego, czego dotąd nie miałam okazji zobaczyć.
Oparłam się leniwie o barierkę, wracając myślami do moich rodziców. Żałowałam, że nie mogą być tu teraz ze mną, ale wiedziałam też, że nie mogę do końca życia zostać ich malutką, bezbronną córeczką. Powinnam w końcu oderwać się od tego wszystkiego i zrobić coś samodzielnie, wykorzystać ten czas, kiedy mogłam popełniać błędy i nikt mnie z nich nie rozliczał. W końcu już niedługo będę musiała odpowiadać za wszystkie swoje decyzje, a ta perspektywa niezbyt mi się uśmiechała.  
- Kilka godzin na statku i już zgubiłaś swojego chłopaka? – usłyszałam za sobą głęboki, męski głos, który sprawił, że po moich plecach przebiegł dreszcz zdenerwowania.
Odwróciłam się gwałtownie, niemal wpadając przy tym na kogoś, kto stał zdecydowanie bliżej, niż bym sobie tego życzyła. Poczułam ciepło czyjegoś ciała, oddech na swojej twarzy i przyjemny zapach  perfum, co delikatnie mówiąc, nieco mnie zdezorientowało. Podniosłam oczy i moje spojrzenie napotkało czekoladowe tęczówki tajemniczego chłopaka, który przyglądał mi się rano. Nie cofnął się, jak bym tego oczekiwała, ale prawy kącik jego ust uniósł się nieznacznie ku górze, a głowa przekrzywiła w wyrazie zainteresowania i nieukrywanego rozbawienia. Odetchnęłam głęboko, zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo moja strefa osobista została zaburzona i usiłując zwalczyć rumieniec, oblewający z nieznanych przyczyn moją twarz.
- Znamy się? – wydusiłam ze sztucznym opanowaniem, robiąc w tym samym czasie krok do tyłu, aż poczułam na plecach chłód metalowej barierki.
- Sądzę, że zapamiętałabyś, gdybyśmy spotkali się kiedykolwiek wcześniej – odparł, wciskając ręce do kieszeni skórzanej kurtki.
Powiedzenie, że zbił mnie z pantykału, byłoby niedopowiedzeniem. Otworzyłam usta, by coś powiedzieć i w jakikolwiek sposób skomentować to, co właśnie usłyszałam, ale żadne sensowne słowa nie przychodziły mi do głowy. Jego spojrzenie w ułamku sekundy mnie zahipnotyzowało i czułam dziwny ucisk w okolicy brzucha, którego nie potrafiłam zdefiniować. Jego uśmiech wciąż nie znikał, a ja nie potrafiłam odwrócić od niego wzroku.
Zaczerpnęłam gwałtowniej powietrza, mrugając kilkakrotnie i zrywając nasz kontakt wzrokowy. Co to właściwie miało znaczyć? I dlaczego u licha zareagowałam w ten sposób? Odchrząknęłam nieznacznie, wpatrując się usilnie w jakiś punkt w podłodze, byle tylko znów nie spojrzeć w jego oczy.
- W takim razie nie rozumiem, czego ode mnie chcesz – mruknęłam chłodno, odsuwając się od niego jeszcze trochę.
- Poznać twoje imię, jeśli to nie za wiele na pierwsze minuty naszej znajomości – odrzekł lekko, chichocząc przy tym cicho, jakby powiedział coś zabawnego.
Nie to, że nie spodobał mi się już wtedy, gdy zobaczyłam go po raz pierwszy, ale nie przepadałam za typkami tak pewnymi siebie, jak on. Może to właśnie dlatego, że zwykle miałam do nich słabość, a oni nie szukali kogoś, z kim mogliby stworzyć związek. Zazwyczaj było to jednostronne uczucie, które kończyło się złamanym sercem i trudnymi dla mnie chwilami. Dlatego i tym razem miałam jakiś wewnętrzy opór, mówiący mi, że nie powinnam mieszać się w znajomość z tym chłopakiem, a mimo to powiedziałam mu, jak się nazywam, pytając jednocześnie o jego imię.
- Zayn – powiedział, przygryzając przy tym delikatnie dolną wargę. – A teraz może powiesz mi, gdzie podział się twój chłopak?
Rozejrzałam się mimowolnie po pokładzie, szukając wśród krzątających się wszędzie ludzi znajomej twarzy, ale Harry’ego ewidentnie wciąż tam nie było. Dałabym głowę, że leży teraz wygodnie rozłożony na łóżku i wpatruje się w sufit, zamiast ruszyć się gdziekolwiek. Taki właśnie był – leniwy. Westchnąwszy cicho, po raz kolejny spojrzałam w ciemne oczy stojącego przede mną chłopaka.
- Nie mam chłopaka – odparłam, zastanawiając się jednocześnie, po jaką cholerę potrzebna mu ta informacja. – To mój przyjaciel.
- Przyjaźń damsko-męska nie istnieje, nikt cię jeszcze nie uświadomił? – zaśmiał się, robiąc jednocześnie krok w moją stronę tak, że dzieliło nas teraz zaledwie kilkadziesiąt centymetrów. – Zawsze któraś ze stron angażuje się bardziej niż powinna.
- A ty skąd o tym wiesz? – zapytałam, zakładając ręce na piersi.
Nie podobał mi się fakt, że znajdował się tak blisko. W ogóle go nie znałam, a on już zdążył poczuć się w moim towarzystwie zbyt pewnie i pozwalał sobie na więcej, niż bym tego chciała. I nie chodziło tu nawet o fakt, że był naprawdę seksowny i bezsprzecznie mnie tym onieśmielał - po prostu nie lubiłam, gdy ktoś starał się owinąć mnie wokół palca. A on zdecydowanie próbował.
- Jako gentelman nie zapytam cię o wiek, ale założę się, że jestem od ciebie nieco starszy i postrzegam świat trochę bardziej obiektywnie niż ty – odrzekł. – Więc proszę, nie sprzeczaj się ze mną w tej kwestii, tylko mi zaufaj.
To, że był starszy, wydawało się akurat prawdopodobne. Może to za sprawą jego kilkudniowego zarostu, może to przez tą tajemniczość, która wręcz od niego emanowała. Nie powiedziałabym jednak, że różnica wieku między nami była jakoś specjalnie duża, więc pouczające gadki mógł sobie darować, skoro nie wiedział więcej niż ja.
- Zaufać ci, chociaż znamy się niecałe pięć minut minut?
Ta rozmowa wydawała mi się co najmniej dziwna i naprawdę moja chęć jej kontynuowania dawno minęła. Wolałam poruszać się po bardziej pewnym gruncie – pogoda, plany na wakacje, powód mojego pobytu tutaj, niekoniecznie moje relacje z Harrym, o których ten chłopak nie miał najmniejszego pojęcia.
- Zaufanie to nie kwestia czasu tylko doboru osób, którym decydujesz się ufać – wyszeptał i zanim zdążyłam się zorientować, co zamierza zrobić, ujął między palce zabłąkany kosmyk włosów i założył mi go za ucho. – Dziś wieczorem jest przyjęcie powitalne, wybierasz się?
Oblałam się rumieńcem, którego zdecydowanie nie chciałam, by widział i odwróciłam wzrok, ignorując ogarniające mnie uczucie gorąca.
- Wątpię – mruknęłam, po czym bez słowa pożegnania wyminęłam go, udając się gdziekolwiek, byle z dala od niego.

***

- Gdzie byłaś? – usłyszałam, gdy tylko weszłam do pokoju mojego przyjaciela.
Pomieszczenie nie było zbyt duże, ale raczej wystarczające jak na mój gust. Ściany pomalowane były na bliżej nieokreślony,  trochę podchodzący pod niebiesko-zielony kolor, a na szafkach już znajdowały się rzeczy przywiezione przez Harry’ego. Rozejrzałam się dookoła, próbując odnaleźć go wzrokiem. Chłopak siedział na podłodze z telefonem z ręce, najwidoczniej się nudząc, co w sumie jakoś specjalnie mnie nie zaskoczyło.
- Na górnym pokładzie, chciałam trochę się rozejrzeć – odparłam, opadając na zaścielone łóżko. – Umieram z głodu.
Nie byłam pewna, dlaczego nie chciałam powiedzieć mu o tym, kogo w ciągu tego czasu poznałam. Może po prostu nie czułam, że ta informacja była wystarczająco ważna i znacząca, by zaprzątać nią głowę mojego przyjaciela - w końcu to zwyczajny koleś, z którym zmieniłam kilka słów. A może nie zrobiłam tego, bo wiedziałam, że Harry by go nie polubił. Nie wydaje mi się, że byłby zadowolony, gdyby dowiedział się czegokolwiek o Zaynie, tym bardziej, że sam nie zamierzałam tej znajomości pogłębiać. Przynajmniej na razie.
Chłopak podniósł na mnie swoje zielone, błyszczące oczy, a na jego twarzy w mgnieniu oka pojawił się ciepły uśmiech, który naprawdę uwielbiałam. Odwzajemniałam gest, bo naprawdę ciężko było tego nie zrobić, patrząc na te cholernie urocze dołeczki w policzkach. Podniósł się z podłogi i kilkoma krokami pokonał dzielący nas dystans, rzucając się z impetem na łóżko tuż obok mnie.
- Proponuję obiad, podczas którego bezmyślnie przepuścimy nasze oszczędzane latami pieniądze – zachichotał, opadając na plecy i zakładając ręce pod głową. – A nawet więcej, zapłacę za nas oboje, jako, że będzie to nasz pierwszy posiłek na tym statku.
Zaśmiałam się, spoglądając z rozbawieniem na mojego przyjaciela. Cieszyłam się na te spędzone w jego towarzystwie tygodnie, w końcu mogłam się nim choć trochę nacieszyć. W czasie roku szkolnego nie było to takie proste, bo wszystko, na czym byliśmy w stanie się skupić, to nauka, zadania domowe i egzaminy. Teraz jednak mieliśmy całe wakacje dla siebie i sama nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście.
- Zgoda, ale tylko i wyłącznie pod warunkiem, że będzie to ostatni raz, kiedy za mnie płacisz – odparłam, chociaż wiedziałam, że nawet jeśli teraz nie będzie oponował, to i tak nie dotrzyma słowa.
Chłopak zachichotał tylko i kilka sekund później czułam jego dłoń, powoli przesuwającą się w górę moich pleców. Takie gesty były u nas raczej normalne, nie unikaliśmy kontaktu fizycznego – nie potrafiłabym sobie nawet tego wyobrazić, bo uwielbiałam przytulać się do niego. Nie oznaczało to jednak, że nie czułam dreszczy na moim ciele, gdy dotykał mnie w ten sposób. Nie byłam z tego dumna, bo zapewne nie powinnam tak reagować, ale dopóki wciąż postrzegałam go tylko i wyłącznie jako przyjaciela, nie obchodziła mnie logika tajemniczego chłopca o czekoladowych oczach.
- Chodźmy na górę – usłyszałam zachrypnięty głos tuż przy moim uchu.
Wyrwana z zamyślenia skinęłam w milczeniu głową i udaliśmy się razem do restauracji, gdzie ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu ceny nie były tak szokujące, jak sobie to wyobraziłam. Kolejne godziny upłynęły nam na kompletnym nic nierobieniu, co w sumie było stratą czasu, ale niezbyt nas to obchodziło. Mogliśmy robić co nam się rzewnie podobało, więc dlaczego nie mieliśmy zrobić sobie dnia odpoczynku? W ciągu tych kilku godzin napisałam do rodziców, by choć trochę ich uspokoić, chociaż wątpiłam, by to cokolwiek dało. Będą się martwić, dopóki nie stanę z walizką w ręce w progu naszego domu - tylko wtedy będą mogli mieć pewność, że jestem całkowicie bezpieczna.
Pod wieczór razem ze Stylesem udaliśmy się do mojego pokoju, bo musiałam przyznać, że jego pomoc w wypakowaniu rzeczy wydawała się bardziej niż konieczna. Chłopak w ekspresowym tempie rozstawił wszystkie mniej lub bardziej potrzebne przedmioty po pokoju, podczas gdy ja zajęłam się układaniem ubrań w szafkach.
- Nie rozumiem, po co ci tego aż tyle – zaśmiał się, siadając na skraju łóżka i przyglądając się moim poczynaniom.
- Nie będzie mnie w domu trzy tygodnie, Hazz – oparłam, nie zaszczycając go ani jednym spojrzeniem. – To, jak bardzo potrzebne mi są te wszystkie rzeczy, jest wręcz nieocenione.
Chłopak parsknął śmiechem, ale nie sprzeczał się ze mną na ten temat już więcej i byłam mu za to wdzięczna. Doskonale wiedziałam, że wzięłam ze sobą za dużo ubrań, za dużo kosmetyków i za dużo… wszystkiego. Ale w życiu bym się do tego nie przyznała.
- Może pójdziemy dzisiaj na przyjęcie? – zapytał po chwili ciszy, która kompletnie mi nie przeszkadzała. - Widziałem ogłoszenie, może być fajnie  – dodał, kiedy zamarłam z koszulką w ręce, spoglądając na niego sceptycznie. – Nikt nam nie powie, że nie możemy napić się i zaszaleć, naprawdę nie chcesz skorzystać?
Chciałam. I zapewne nie zgłaszałabym żadnych sprzeciwów, gdyby w mojej głowie wciąż nie pojawiał się czyiś obraz.


Głośna muzyka niemal mnie ogłuszała. Rozejrzałam się wokół, przyglądając się zataczającym się na parkiecie ludziom – trzeźwość większości z nich określiłabym jako bardzo wątpliwą. Przeciskając się pomiędzy kolejnymi osobami, brnęłam przez restaurację w kierunku miejsca, gdzie kupić można było coś do picia, przez cały czas czując na swojej dłoni palce Harry’ego, który szedł tuż za mną. Nie spodziewaliśmy się tu aż takich tłumów i powoli zaczęłam się zastanawiać, gdzie wszyscy ci ludzie chowają się w ciągu dnia. W każdym razie mogłam wyczuć, że każdy z gości świetnie się tutaj bawi i byłam zdeterminowana, by spędzić dzisiejszy wieczór równie dobrze.
W zasięgu mojego wzroku w końcu pojawił się bar i kilka sekund później siedziałam już na jednym z wysokich krzeseł, opierając się łokciami o blat i czekając na kogokolwiek, kto mógłby mnie obsłużyć. Hazz usadowił się tuż obok mnie, rozglądając się z zaciekawieniem dookoła.
Dobrze było go widzieć tak szczęśliwego, wiedziałam przecież ile ta podróż dla niego znaczy. Dla mnie była ona tak samo ważna, chociaż w tym momencie wolałam jednak siedzieć spokojnie w swoim pokoju, rozmawiając z Harrym o wszystkim i o niczym. Ale czy mogłam mu odmówić, kiedy patrzył na mnie w ten swój uroczy, błagalny sposób?
- Stawiam ci drinka – powiedział ledwo dosłyszalnym głosem. – I ani się waż odmawiać, obrażę się.
Poczułam ciepły dotyk jego dłoni na moim kolanie, co skutecznie uniemożliwiło mi jakąkolwiek odpowiedź na to, co przed chwilą powiedział. Nie miałam w sobie wystarczająco dużo odwagi, by na niego spojrzeć, chociaż zdawałam sobie sprawę z tego, że on patrzy na mnie. Może brak reakcji był błędem, bo kilka sekund później jego palce zniknęły i zastąpiło je uczucie dziwnego chłodu. Chłopak odchrząknął i odepchnął się od blatu, zwilżając końcem języka wargi.
- Poszukam jakiegoś barmana – rzekł tylko, zanim zniknął mi z pola widzenia.
Jęknęłam z rezygnacją, opierając głowę na obu dłoniach. Nie miałam pojęcia, czego wynikiem było zachowanie Harry’ego, ale zaczynało to być dla mnie trochę martwiące. Najbardziej dziwił mnie fakt, że jeszcze rano wszystko było między nami w porządku i oddałabym wszystko, żeby tak pozostało. A może po prostu byłam przewrażliwiona? Może za bardzo wzięłam sobie jego gesty do siebie? W sumie nie zdziwiłoby mnie to.
Mogłam mieć tylko nadzieję, że w najbliższym czasie wszystko wróci do normy i nie będę musiała w żaden sposób całej tej sytuacji komentować.
- A jednak – usłyszałam i w ułamku sekundy miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
Podniosłam głowę i powoli odwróciłam się w stronę osoby, która te słowa wypowiedziała, modląc się, żebym jednak się myliła. Najwidoczniej los chciał inaczej, bo mój wzrok napotkał znajomo tajemniczą twarz, której miałam nadzieję tutaj nie zobaczyć. Zayn uśmiechnął się prowokująco w moją stronę, przeszywając mnie na wskroś spojrzeniem ciemnych oczu i po czym zajął miejsce, gdzie jeszcze chwilkę temu siedział mój przyjaciel. Czego ten chłopak ode mnie chciał?!
- Nie jestem w nastroju na rozmowę z tobą – oznajmiłam bez wstępów, licząc, że pojmie moją jasną aluzję do tego, żeby sobie poszedł i zostawił mnie w świętym spokoju.
- Trudno nie zauważyć – odparł, nie ukrywając rozbawienia. – Dlatego nie zamierzam cię męczyć. Po prostu ze mną zatańcz.
Nie byłam przekonana do tego pomysłu. Po pierwsze, bo kompletnie się tego nie spodziewałam. Po drugie, bo Harry mógł w każdej chwili wrócić z powrotem, a ja naprawdę nie chciałam, żeby zobaczył mnie z tym chłopakiem – w sumie nie byłam do końca pewna, dlaczego. Po trzecie, powiedziałam sobie kilka godzin wcześniej, że nie zamierzam zaznajamiać się z Zaynem i tego postanowienia wolałam się trzymać.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł – odrzekłam spokojnie.
- A ja wręcz przeciwnie – powiedział niezniechęcony i wyciągnął w moją stronę dłoń, wpatrując się bez cienia niepewności w moje oczy.
Z cichym westchnieniem chwyciłam jego rękę, a chłopak uśmiechnął się z satysfakcją i samozadowoleniem, prowadząc mnie w stronę parkietu. Nie to, że nie lubiłam tańczyć, bo to było całkiem przyjemne zajęcie, ale nie czułam się zbyt komfortowo w towarzystwie tego chłopaka. Palce chłopaka znalazły się na mojej talii, przyciągając mnie do jego ciepłego ciała, po czym przesunęły się na moje plecy, uniemożliwiając mi odsunięcie się. Stłumiłam w sobie irytację, mając nadzieję, że po jednym tańcu sobie odpuści i zarzuciłam ręce na jego szyję. Szkoda tylko, że w kompletnej opozycji do tego, co myślałam, moje serce szalało, co Zayn zapewne mógł zauważyć. Czułam jego ciepły oddech na swoim policzku, który w połączeniu z dotykającym jej zarostem wywoływał u mnie gęsią skórkę i bezsprzecznie kuszący zapach jego perfum.
Z dwojga złego wolałam taniec, podczas którego nie musiałam komentować tego, co do mnie mówił i utrzymywać kontaktu wzrokowego od wcześniejszej rozmowy z nim.
- Zazwyczaj nie muszę starać się aż tak bardzo – usłyszałam tuż przy swoim uchu i zadrżałam, gdy chłopak „przypadkowo” musnął wargami jego płatek.
Odsunęłam się od niego z zaskoczeniem, czując się coraz bardziej nieswojo. Chłopak uśmiechnął się zagadkowo i przeniósł wzrok na moje usta, oblizując przy tym wargi z tak perfidną premedytacją, że w innych okolicznościach natychmiast zażądałabym, by przestał. Zanim zdążył zrobić cokolwiek więcej, wyplątałam się z jego objęć i nie patrząc na niego po raz kolejny, ruszyłam w stronę baru.



Imagin, który odłożyłam na później z powodu braku weny, ale nie mogę się już dłużej powstrzymywać przed jego napisaniem. W końcu Malik i Styles w jednym opowiadaniu...? Mam nadzieję, że chociaż odrobinkę was zaciekawiłam i chcecie dowiedzieć się, jak potoczy się to wszystko dalej. Jeśli tak, to może mogę liczyć z waszej strony na opinie? I być może macie jakieś pomysły dotyczące dalszego rozwoju wydarzeń? Jeśli czytacie, zostawcie po sobie jakiś ślad, im więcej komentarzy, tym szybciej pojawi się kolejna część.
Kocham
~W

39 komentarzy:

  1. Ciekawie się zapowiada.:) Czekam na NN ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie :D Zapowiada sie super i czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super. Ciekawy :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam pojęcia co będzie dalej, ale już nie mogę się doczekać omg. ♥ x

    OdpowiedzUsuń
  5. OMF Cudny. Dwóch moich ulubionych członków 1D w jednym opowiadaniu!! Cudowne! Normalnie nie potrafiłabym wybrać między Zaynem a Harrym, ale w tym imaginie jestem zdecydowanie ' Team Harry ', Dziwi mnie to bo zazwyczaj wolę bad boyi. Niecierpliwie czekam na kolejną część. Życzę weny i pozdrawiam ! :) xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! Ale mam nadzieję że nie będą musieli się potem bić czy coś :c

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest genialny myslałm że nie mozna pisac już lepiej a jednak
    jestes genialna xx

    OdpowiedzUsuń
  8. To, co ze mną robisz swoimi tekstami, jest z pewnością nielegalne.

    Zero uwag. Po prostu pisz dalej, bo umrę, kochanie :D

    ilysm ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale świetna, ciekawe, czekam na kolejną część. Monia

    OdpowiedzUsuń
  10. O boże! *-* Ja chcę kolejną część! *O* Teraz xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialny! Dawno lepszego nie czytałam. Tylko mam nadzieję, że następną część dodasz szybciej niż po dwóch miesiącach. :c

    OdpowiedzUsuń
  12. o zapowiada się ciekawie ;d czekam na kolejną czesc ;d

    OdpowiedzUsuń
  13. nie wiem czy słowo cudowny określi w jaki kolwieg sposób to jaki ten imagin jest wspaniały ;3

    OdpowiedzUsuń
  14. Jest swietnyy !! Pisz daalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Odrobinkę?? Dziewczyno, to jest genialne!!!!!! I mnie zaciekawiło to na maxa... Kurde, dawaj następną część, bo nie wytrzymam !! ;D

    OdpowiedzUsuń
  16. Jasne, pisz tu : elopixelo@gmail.com :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Matko.. wszystkie imaginy jakie tu przeczytałam strasznie wkręcaja, ten szczególnie i do tego to bromance <3 Harry pewnie bd zły ze ona poznala chlopaka i znajac życie Hazz bd cos czuł do [T.I] a Zayn bd zazdrosny i bd chciał ją odzyskac lub cos w tym stylu tak myslę... ;D Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  18. To mnie wkręciło i to bardzo ! Genialne prosze dodaj szybko nexta !!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Zachowanie zayna mnie lekko irytuje, nie wiem czemu... pomysł ciekawy, czekam na rozwinięcie akcji! póki co jestem team Harry! <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Mam nadzieję, że będzie coś z Harrym:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Dawaj dalej..... proszę.... jestem ciekawa co z tego wyjdzie ;D
    Nikita <3

    OdpowiedzUsuń
  22. oczywiście że chcemy zobaczyć jak się dalej potoczy! bardzo bardzo bardzo!

    OdpowiedzUsuń
  23. super prosze napisz szybko kolejną część :**

    OdpowiedzUsuń
  24. Jestem zafascynowana tym imaginem ! Jest taki tajemniczy i jestem przekonana ,że dalsze części mnie również pozytywnie zaskoczą :)
    Ps.Podnieca mnie taki Zayn ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  25. Ale się wkręciłam :-) ja chcę więcej :-)~Nika~

    OdpowiedzUsuń
  26. BOSKIE!!! BOSKIE!! <3 Już uwielbiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Pisz szybko następną część bo nie wytrzymam ♥ Proszęęę ! Jakie napięcie na końcu iwgl, aż sama czuje dreszcze xd

    OdpowiedzUsuń
  28. Genialne! Daj szybko nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Ta część jest tak dobra, że aż mi słabo, i mówię całkiem poważnie - to jest powalające! Mieszasz bad boy'a Zayn'a ze Stylesem z 2012 roku, co jest mieszanką wybuchową, zwłaszcza jeśli zakopujesz ziarenko miłości w donicy przyjaźni, a na to wszystko jeszcze pojawia się tajemniczy Zayn. To jest obłędne, czekam na następną część, ily ♡

    OdpowiedzUsuń
  30. Wow nie często czytam takie imaginy podoba mi się to ,ze potrafisz oddać nastrój całej akcji ,oraz jest to bardzo podobne do rzeczywistości ,jeśli chodzi o mpostawe głównej bohaterki,krótko mówiąc jestem pod wrażeniem

    OdpowiedzUsuń
  31. Dawaj kolejny.
    Zayn kuszący za to Harry uroczy.
    @JustinePayne81

    OdpowiedzUsuń
  32. Bardzo mi się podoba :P Zapraszam do siebie i bardzo liczę na komentarze :) http://imaginyzonedirectionxddd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K