środa, 16 stycznia 2013

#54 Zayn (część 3)

Części poprzedzające:




Patrzyłem z niedowierzaniem na niewielką karteczkę, nerwowo obracając ją między palcami. To chyba jakiś żart. Pieprzony, nieśmieszny żart. Ona nie mogła mnie tak po prostu zostawić i zniknąć. Nie po tym, co zdarzyło się wczoraj, nie po tym, co od niej usłyszałem! Na pewno wyjdzie zaraz mi naprzeciw, powie „Nabrałeś się, Zayn? Nie ufasz mi?” i parsknie śmiechem. Tak jak zawsze. Błagam.

Wrzuciłem wszystkie swoje rzeczy do bagażnika i wsiadłem do auta, obierając za cel swoje mieszkanie. Nie miałem najmniejszej ochoty odwiedzać teraz mojej „przyjaciółki”, która najpierw mnie odrzucała, potem zrobiła nadzieję na coś więcej, spędziła ze mną noc i zabrała się do domu. Tak nie postępują ludzie, którzy cokolwiek dla siebie znaczą. I choć wiedziałem, że prędzej czy później nie wytrzymam – wolałem chociaż przez jedną cholerną chwilę wierzyć, że jestem coś wart i wcale nie potrzebuję jej do szczęścia.
Czułem się jak męska dziwka.
Naprawdę nie mogłem uwierzyć, że do tego doszło. Byłem taki szczęśliwy! Patrzyłem na jej uśmiech, który nie schodził z jej ust ani na moment, widziałem jej piękne oczy i ten intrygujący błysk. Mogłem przytulić ją do siebie, nie myśląc o tym, że może tego nie chcieć. Bo chciała. Nie odnosiłem wrażenia, że do czegokolwiek ją zmuszam – po prostu mi się oddała, pozwoliła mi na to wszystko, tak jak ja pozwoliłem jej robić ze mną co tylko zechce. Ufałem jej. I najwidoczniej byłem niemożliwie naiwny pod tym względem.
Byliśmy przyjaciółmi przez kilka dobrych lat i chociażby z tego powodu powinna mieć do mnie choć trochę szacunku. Pozwoliłbym jej odjeść – gdyby powiedziała, że nie będzie ze mną mimo miłości, którą mnie darzy. Jeśli się kogoś kocha, nie można być egoistą. Zrobiłbym dosłownie wszystko, żeby ją uszczęśliwić i jeżeli chciałaby to skończyć, nie przeszkodziłbym jej w tym. Kochałem ją i wiedziałem, że ona też mnie kocha. I to był jedyny powód, dla którego spróbowałem.
Wszystko, co mnie otaczało, przypominało mi o niej. Chciałem zapomnieć, wrócić do domu i odciąć się od przeszłości, a co za tym szło – odciąć się od niej. Obawiałem się, że to wszystko może być całkowicie niemożliwe, bo jak można wyrzucić z pamięci osobę, na której zależy nam najbardziej w świecie? Czułem ogarniającą mnie niemoc. Czy byłem aż tak beznadziejny, że zostawiła mnie bez słowa wytłumaczenia? Ha! Zostawiła kartkę. „Daj mi się zastanowić”. Nad czym ona chciała jeszcze się zastanawiać? Powiedziała, że mnie kocha i mi to absolutnie wystarczało.
Droga mijała mi dosyć szybko. Nie interesowałem się zbytnio znakami drogowymi i ograniczeniami prędkości, więc jak podejrzewam – złamałem w jej trakcie klika przepisów, ale kogo by to obchodziło? Po prostu patrzyłem przed siebie, coraz bardziej dociskając pedał gazu, by po prostu znaleźć się jak najdalej od tego cholernego miejsca i od tych cholernych wspomnień. A co było w tym wszystkim najgorsze? Że to były najlepsze wspomnienia jakie dane mi było zachować.
Nawet nie wiem, kiedy znalazłem się w domu. Nie byłem w nastroju do jakiegokolwiek kontaktu z innymi ludźmi, więc po prostu zamknąłem drzwi na klucz, wyłączyłem telefon i ignorowałem wiadomości wysyłane na maila. Nie chciałem słuchać żadnego „Będzie dobrze”, „Niczym się nie martw”, „Wszystko się ułoży”. Oni nie wiedzieli, jak się wtedy czułem. Nie mieli pojęcia! Nawet nie chodziło o samo odrzucenie, o to, że się nie pożegnała. To bolało, ale ten ból był znośny i byłbym w stanie się do niego przyzwyczaić. Ona okłamywała samą siebie i byłem przez to naprawdę wściekły. Nie mogła po prostu tego zaakceptować? Czy to, że mnie kochała, było dla niej aż tak dramatyczne?
Ten dzień minął mi wyjątkowo beznadziejnie. Siedziałem przed telewizorem, oglądając jakieś przygłupie komedie, które sprawiały, że miałem ochotę zwrócić cały popcorn, który sobie przygotowałem. Byłem sam – bez przyjaciół, bez rodziny, bez znajomych… Tylko ja i uczucie bezradności. Nie mogłem nic zrobić, nie mogłem do niczego jej zmusić. Obraz jej twarzy pojawiał się w mojej głowie za każdym razem, gdy próbowałem zająć się czymś innym i wszystko utrudniał. Musiałem zapomnieć.
Kolejne dni były powrotem do normalności – o ile normalnością jest dla kogoś olewanie szkoły i spędzanie całych dni w zupełnej samotności przed telewizorem. Starałem się nie myśleć o niczym i wszystkim, co widziałem był ekran i lodówka. Miałem gdzieś, czy wywalą mnie ze szkoły, czy zawieszą w prawach ucznia, co to za różnica? I tak nie sprawią, że poczuję się gorzej. Jedynym postępem był fakt, iż włączyłem komórkę i zacząłem odbierać połączenia od rodziców i niektórych przyjaciół, którzy męczyli mnie pytaniami o powód mojego złego humoru. Co miałem im powiedzieć? „Dziewczyna mnie nie chce”? Wolałem obyć się bez tego typu rozmów, więc zbywałem ich krótkim „Pogadamy kiedy indziej” i naciskałem czerwony guzik.
Siedziałem właśnie, zastanawiając się nad sensem swojego życia, a właściwie jego brakiem. Serio, w ciągu tych dni zacząłem się zmieniać w jakiegoś filozofa. Głowiłem się chwilowo, czy nie powinienem pójść następnego dnia do szkoły, ale szanse, że najdzie mnie jakaś specjalna ochota, były doprawdy nikłe. I wtedy zadzwonił mój telefon – co nie byłoby niczym szczególnym, gdyby nie to, jaki numer został wyświetlony. Odebrałem, wcześniej odchrząknąwszy, ale zamiast głosu mojej przyjaciółki, usłyszałem jej mamę, która widocznie miała jakiś problem. Nie zasmuciłem się, przecież to było oczywiste, że nie zadzwoni.  Mama [T.I.] poprosiła mnie, żebym wpadł na chwilę i rzucił okiem na zepsuty czajnik. Nie miałem ochoty tam przychodzić, więc od razu zaproponowałem odwiezienie go do serwisu – przecież ja się nawet na tym nie znałem! Kolejna prośba z jej strony i błagalny ton, który moja przyjaciółka najwyraźniej odziedziczyła po niej w genach i niechętnie się zgodziłem. Zresztą, [T.I.] powinna być teraz w szkole, więc może uniknąłbym spotkania z nią.
Wstałem z mojej jakże wygodnej kanapy, do której zdążyłem niemal przyrosnąć i powlokłem się w stronę domu mojej przyjaciółki. Naprawdę liczyłem, że jej tam nie zastanę – w końcu po jaką cholerę miała siedzieć w domu, skoro jej rodzice jej na to nie pozwalają? Bałem się, że gdy w końcu ją zobaczę, odżyją we mnie wspomnienia i zrobię coś, czego później będę żałować. Nie chciałem jej litości. Chciałem, żeby po prostu przestała udawać, że nic do mnie nie czuje.
Trochę zestresowany zapukałem do drzwi, ale wbrew moim obawom, drzwi otworzyła mi moja wcześniejsza rozmówczyni, dziękując za fatygę i wpuszczając mnie do środka. Naprawdę ją lubiłem. Była bardzo sympatyczna i najwidoczniej ona też mnie lubiła, bo wybaczała mi częste nieobecności [T.I.] w szkole, co zwykle było moją winą. W pewnym sensie traktowała mnie chyba jak syna, do którego może zadzwonić w razie potrzeby – dziś na przykład jej mąż był nieobecny z powodu wyjazdu służbowego. Ale skąd wiedziała, że zastanie mnie w mieszkaniu?
- Przepraszam, że tak cię wyrwałam z zajęć, ale to dosyć pilne – uśmiechnęła się do mnie, wskazując na czajnik. – Nie wiem, jak bym sobie bez ciebie poradziła.
Mruknąłem coś w stylu „Nie ma sprawy” i obawiając się, że i tak w niczym jej nie pomogę. Ani trochę się na tym nie znałem i nawet nie do końca wiedziałem, od czego zacząć. Kobieta wyszła z kuchni, zostawiając mnie zupełnie samego. Obmacałem kabel, zastanawiając się, czy jakoś się nie uszkodził, czy coś…
- Cholera – jęknąłem pod nosem.
- Nie przejmuj się, wszystko jest z nim w porządku.
Odwróciłem się jak na komendę i ujrzałem smutne oczy mojej przyjaciółki zaledwie kilka centymetrów od moich własnych. Wyglądała na dziwnie zmartwioną. W sumie nie wiem jak to określić, bo pierwszy raz widziałem ją w takim stanie.
- Możesz nie chcieć ze mną rozmawiać, ale ja po prostu muszę ci to powiedzieć – powiedziała cicho, a jej głos załamał się przy ostatnim słowie.
Bez namysłu przyciągnąłem ją do siebie, otaczając jej wątłe ciało ramionami i schowałem twarz w jej włosach. Chciałem, żeby poczuła się bezpieczna, tak jak zawsze, gdy miała jakiś problem. Poczułem, jak lekko się trzęsie, a do moich uszu dobiegł jej szloch, nieco tłumiony przez moją koszulkę. Westchnąłem, przymykając oczy. Po raz kolejny okazałem się słaby – wystarczyło jedno jej spojrzenie, a ja robiłem wszystko, czego chciała.
- Powinieneś mnie nienawidzić za to, jak cię traktuję – wyszeptała, podnosząc na mnie swoje załzawione oczy.
- Powinienem – odparłam spokojnie. – Więc powiedz mi, dlaczego tak nie jest? Dlaczego nie potrafię cię znienawidzić? Czuję się, jakbyś mnie wykorzystała. Zabawiła się i zostawiła, pisząc na pożegnanie liścik jak w jakimś głupim filmie. Powinienem zapomnieć, ale nie chcę. Jestem jakimś pieprzonym masochistą, czy co jest ze mną nie tak?
- Kocham cię, Zayn – powiedziała po prostu, a po jej policzku spłynęła kolejna łza.
- To samo powiedziałaś wtedy. Spędziliśmy razem noc, a potem odeszłaś. Skąd mam wiedzieć, że tym razem nie będzie tak samo?
Czułem, że robimy to nie tak, jak powinniśmy. Dlaczego to akurat nam musiało się to wszystko przytrafić? Dlaczego to akurat ona walczyła ze swoimi uczuciami, a nie inna dziewczyna spośród kilkudziesięciu milionów? Dlaczego to akurat ja musiałem stać się na kilka dni ofiarą losu, zostawioną przez dziewczynę mojego serca? Dlaczego my?
Mógłbym powiedzieć „Zacznijmy od nowa”, ale jaki byłby w tym sens? Skąd pewność, że ten rozdział zostanie zamknięty, a ona za jakiś czas nie powie mi, że tylko jej się wydawało? Nie wiedziałem i chyba nigdy nie dane by mi było się tego dowiedzieć.
- Bo teraz jestem tego pewna, Zayn. Byłam pewna już wtedy, ale się bałam. Sama nie wiem czego. Może tego, że za jakiś czas ci się znudzę i stracę cię jako chłopaka i jako przyjaciela? – szepnęła, patrząc ze smutkiem w moje oczy.
Była piękna nawet teraz – z zaczerwienionymi od łez oczami, przeszywającymi mnie tym błagalnym i rozpaczliwym spojrzeniem. Nie mam pojęcia, dlaczego to akurat ona stała mi się tak bliska, ale to nie miało najmniejszego znaczenia. Kochałem ją i wiedziałem, że ona też mnie kocha.
- Kocham cię i jestem w stanie ci to udowodnić – usłyszałam jej głos i przypomniały mi się słowa, które wypowiedziałem wtedy.
Spojrzałem na nią wyczekująco i w chwilę później poczułem jej ciepłe usta na moich własnych. Nasze wargi poruszały się w zadziwiającej synchronizacji, jakby były stworzone dla siebie nawzajem. Jedną z dłonią otuliłem jej policzek, by ani na moment nie zwiększyła odległości między naszymi twarzami, a druga znalazła się na jej plecach. Poczułem, jak wplata palce w moje włosy i przyciąga mnie bliżej, choć wydawało mi się, że to było już niemożliwe.
Pogłębiłem pocałunek, a nasze języki toczyły zawziętą walkę o dominację, choć ani ja ani ona nie zamierzaliśmy się poddać. Nie mogłem powstrzymać lekkiego uśmiechu, który wkradał się na moją twarz. Po raz ostatni musnęła moje wargi i mimo mojego jednoznacznego jęku niezadowolenia rozdzieliła nasze usta.
- Zayn? – zamruczała cicho, wtulając się we mnie.
- Tak?
- Tamta noc była najcudowniejszą w całym moim życiu. A ty jesteś najwspanialszym człowiekiem na świecie, wiesz o tym?
- Miło słyszeć – uśmiechnąłem się szeroko, całując ją w czoło.
Byłem szczęśliwy i nawet nie próbowałem jakoś tego zamaskować. Naprawdę nie potrzebowałem niczego więcej, mogąc zamknąć ją w swoich ramionach, spleść ze sobą nasze palce i zostawić cały świat za sobą. Ktoś mógłby mi powiedzieć, że to bez sensu, że jestem za młody, by kochać kogoś w ten sposób. Być może mężczyzna powinien uwodzić, rozkochiwać i porzucać, ale takie życie było dla mnie całkowicie bezwartościowe, gdy nie miałem jej przy sobie.
- Zayn? – szepnęła znowu, spoglądając z czułością w moje oczy.
- Słucham, skarbie?
- Kocham cię.

I'll leave it all behind
To be with you tonight


Tadam! 
Jestem zaskoczona tym, że dodaję tę część dzisiaj, bo miałam zabrać się za nią dopiero jutro/pojutrze, ale tak się złożyło, że usiadłam wczoraj, mając w głowie pierwsze zdanie i jakoś tak wyszło, więc oddaję go wam do oceny :) Miał się skończyć inaczej, ale nie miałam serca go zmieniać, aczkolwiek... 
... jeśli chcecie, jestem w stanie napisać jeszcze jedną część i zakończenie będzie inne, ale coś za coś :) jeśli zobaczę pod tym imaginem 15-20 komentarzy, to do końca tygodnia pojawi się czwarta część, jeśli nie - pozostawiam ją tak. No, to jak?

Dziękuję za wszystkie komenatarze, wasze opinie wiele dla mnie znaczą <3
Kocham!
~W

31 komentarzy:

  1. Naprawdę piękny ! Zakończenie jest nalepsze !

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz!
    Imagin zajebiście słitaśny!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne fajnie że wszystko sobie wyjaśnili
    Mam nadzieję że będzie następna część a jeżeli będzie to szybciutko uda ci się ją napisać
    Pozdrawiam
    Aga :-) :-) :-) :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny ! Super piszesz :-)

    Zapraszam: http://my-imagines-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejny świetny imagin <3 Dodaj kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. dawaj kolejną część <3

    OdpowiedzUsuń
  7. ludu! to było zaje <333

    OdpowiedzUsuń
  8. aaaa chce więcej!! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świeeetny imagin! Nie mogę się doczekać następnego! zprszam do siebie http://touchtheskywithdreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. zdecydowanie ciąg dalszy!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. podobają mi się dialogi bohaterów, dobrze przemyślane :)

    OdpowiedzUsuń
  12. inteligientny imagin a nie w stylu "poszłam na koncer, zakochał sie we mnie" :D naprawde na plus! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspaniałe. ♥ To jest naprawdę genialne!!! Nie wiem co masz na myśli mówiąc "jeśli chcecie, jestem w stanie napisać jeszcze jedną część i zakończenie będzie inne", przecież to zakończenie jest idealne ^^ Raczej się chcę innego zakończenia, bo z tego co rozumiem, to będzie to samo tylko oni się nie pogodzą? Zaczniesz pisać od momentu znalezienia listu i będzie inne zakończenie, tak? Czy po prostu jeszcze kontynuacja? :D Trzymaj się ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baaardzo dziękuję, nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy ♥ myślałam raczej o kontynuacji, ale muszę się nad tym zastanowić :) Buziaki ♥

      Usuń
  14. Liczyłam na inne zakończenie, ale to też jest świetne. Cały imagin i ogólnie blog - rewelacja. Pisz dalej albo coś innego :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudo !! I czekam na kolejną część <3<3<3 najlepszy blog jaki widziałam

    OdpowiedzUsuń
  16. Bożee...dziewczyno ty to masz talent!♥
    mozna caly dzien poprostu przesiedziec czytajac twoje imaginy! czekam na nastepna czesc o Zaynie ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. No dodawaj bo świetnie piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak, tak, tak! Chcemy następną część! :3

    OdpowiedzUsuń
  19. Boskii ! A kiedy dalsza część Hazzy ? ;oo

    OdpowiedzUsuń
  20. Myślałam, że ona powie, że jest w ciąży.. I wgl. ale w kontynuacji, lepszą wersją było by napisać od momentu znalezienia listu xD
    Ale i tak fajne :*

    OdpowiedzUsuń
  21. a kiedy kolejna częśc?? :((

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo mi sie podoba, ale za dużo tu opisywania uczuć i takich tam. Jasne lubie jak sytuacja jest jasne i lubię czytać co bohaterowie myślą w danym momencie, ale ty wszystko zbyt obszernie opisujesz i myślę że to jest jedyny minus, a tak pozatym to śmiało mogę stwierdzić że piszesz GENIALNIE ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  23. Najpiękniejszy imagin jakim czytałam, płakałam poprostu :) Dziękuję ci za niego <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Czytałam wiele imaginów z 1D i powiem że nie wszystkie mnie zadowalają ale ten się chce i czytac i czytac jednym słowem powalim mnie na kolana .plakalam i usmiechalam sie na tym imaginie . zazdroszcze ci talentu.jak dla mnie genialny i jedyny w swoim rodzaju .bomba. pozdrawiam kate ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Wszystkie imaginy o Zaynie są świetne! :-D

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K