czwartek, 24 stycznia 2013

#56 Louis

Podniosłam głowę i rozejrzałam się szukając wzrokiem moich przyjaciółek. Po chwili zauważyłam Perrie. Dziewczyna równie przerażona jak ja chowała się za ławką po mojej prawej stronie. Spojrzała na mnie niepewnie, a ja tylko bezradnie pokiwałam głową. Dziewczyna wypuściła zgromadzone z ustach powietrze i podniosła się do pozycji stojącej. Po chwili usłyszałam jej krzyk, a dziewczyna została obrzucona gradem białych kul. Nie wiedziałam, co zrobić. Usłyszałam głośne smiechy moich przeciwników. Perrie najwyraźniej odwróciła ich uwagę. Nie mogłam pozwolić, aby jej „ofiara” poszła na marne. Szybko podniosłam się z białego puchu i rzuciłam śnieżką celując w postać kilka metrów przede mną. Trafiłam w sam tył głowy. Chłopak odwrócił się w moją stronę zszokowany. Okazało się, że był to Harry. Widok loczka całego w śniegu strasznie mnie rozbawił. Zaczęłam głośno się śmiać obserwując, jak chłopak się otrzepuje.
-Ładnie to tak? Rzut w głowę jest niedozwolony – usłyszałam męski głos tuż koło mojego ucha.
Przestraszona podskoczyłam i obróciłam się w stronę jego właściciela. Moim oczom ukazał się Louis. Uśmiechnął się i uniósł w górę dłoń, w której trzymał idealnie uformowaną kulę ze śniegu. Już wiedziałam, co chce zrobić. Pisnęłam i zaczęłam uciekać przed moim chłopakiem. Jednak on był szybszy. Odrzucił śnieżkę gdzieś na bok, złapał mnie od tyłu w pasie i zaczął kręcić wokół własnej osi. Nasze śmiechy było zapewne słychać w odległości kilometra od miejsca naszej zabawy. Po kilku okrążeniach Louis postawił mnie na ziemi i obrócił przodem do siebie.
-Mam cię – wyszeptał, na co ja tylko się uśmiechnęłam i złączyłam nasze usta w pocałunku. Po chwili poczułam jak reszta znajomych rzuca w nas śnieżkami. Jednak nie było mi już zimno.

Kolejne wspomnienie. Widziałam tą sytuację jak przez mgłę. Chociaż miała miejsce kilka dni temu teraz była taka nierealna. Pamiętałam to, jednak nie mogłam sobie dokładnie wyobrazić.

Zmarznięci weszliśmy do domu. Chłopcy oczywiście nie byli łaskawi jakoś ułożyć swoich ubrań. Razem z butami rzucili je na podłogę w przedpokoju. Nie miałam głowy, żeby się tym teraz martwić.
-Ale jestem głodny! - krzyknął Horan rzucając się w stronę lodówki.
-Ty zawsze jesteś głodny – odpowiedział Liam, co wywołało u nas wszystkich salwę śmiechu.
Jako że byłam gospodynią poszłam przygotować coś ciepłego do picia. Na rozgrzanie. W końcu na dworze jest -10 stopni a spędziliśmy tam około 5 godzin na obrzucaniu się śniegiem. Nastawiłam wodę na herbatę i oparłam się rękoma o blat kuchenny. Po pomieszczeniu roznosił się głośny śmiech i rozmowy chłopców oraz dźwięk włączonego telewizora. Poczułam zimne dłonie na mojej talii. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Po chwili gorące usta Lou znalazły się na mojej szyi. Obróciłam się przodem do niego i objęłam go wplatając palce w brązowe włosy chłopaka. Spojrzałam mu głęboko w oczy, by po chwili w nich zatonąć. Był taki piękny. Idealny pod każdym względem. To, jak wielką miłością mnie darzył, było dla mnie nie do pojęcia. Dlaczego taki cudowny chłopak miałby się zakochać w zwyczajnej dziewczynie? Czym się wyróżniałam? Nie wiedziałam i do dziś nie wiem. Jednak Louis na każdym kroku zapewniał, że jestem wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju.Wierzyłam mu, no bo co innego miałabym zrobić? Moje rozmyślania przerwał dźwięk sygnalizujący, że woda na herbatę jest już gotowa. Niechętnie oderwałam się od ukochanego i wskazałam mu ruchem ręki, aby szedł do gości. Wlałam gorącą ciecz do kubków, ustawiłam wszystkie na tacce i zaniosłam do salonu, w którym siedzieli moi przyjaciele. Chłopcy wręcz rzucili się na napoje podczas gdy Danielle i Perrie kulturalnie poczekały na swoją kolej. Wzięłam do ręki ostatni kubek i zajęłam miejsce koło Lou. Chłopak objął mnie ramieniem przyciągając bliżej do siebie.
-A gorące! - usłyszeliśmy krzyk Nialla i znów wybuchnęliśmy śmiechem.

Męczyło mnie to dzień i noc. Nie mogłam spać myśląc o Lou. Gdziekolwiek nie spojrzałam wszystko mi go przypominało. To było nie do zniesienia. Otarłam łzy spływające po moich policzkach i wyszłam z łazienki. Skierowałam się do mojego pokoju. Na łóżku leżało mnóstwo zużytych chusteczek higienicznych. Na sam ten widok kolejne wspomnienia wróciły.

Leżeliśmy na moim łóżku wtuleni w siebie. Nie musieliśmy nic mówić. Cisza zupełnie nam wystarczyła. Złapałam rękę Lou i zaczęłam bawić się jego palcami. Po chwili przestałam, podniosłam głowę i spojrzałam chłopakowi w oczy.
-Kochasz mnie? - spytałam.
Chłopak roześmiał się, ale spoważniał, kiedy zobaczył mój wyraz twarzy. Wcale nie żartowałam.
-Co to za idiotyczne pytanie? Oczywiście, że tak! Kocham cię mocniej niż możesz to sobie wyobrazić! Nie wierzę, że w to zwątpiłaś...
-Nie zwątpiłam – zaprzeczyłam – chciałam się tylko upewnić.
-Dlaczego?
-Bo to nie ma sensu. Twoja miłość do mnie. Jesteś mądry, zabawny, sławny, utalentowany, przystojny, kochany po prostu ideał! Mógłbyś mieć każdą! Dlaczego taki cudowny chłopak miałby wybrać mnie?
-Bo dla mnie jesteś najcudowniejsza taka jaka jesteś – powiedział Louis.
Jednym, szybkim ruchem zmienił naszą pozycję i złapał mnie za policzki.
-When I see your face
There’s not a thing that I would change
Cause you’re amazing
Just the way you are
And when you smile,
The whole world stops and stares for a while
Cause girl you’re amazing
Just the way you are – zaśpiewał cicho. Tylko dla mnie. Uśmiechnęłam się do niego i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.
-Nigdy mnie nie zostawiaj, dobrze?
-Obiecuję – powiedział, a ja po raz kolejny się w niego wtuliłam.

Obiecał. Obiecał, że mnie nie zostawi. Że zawsze będziemy razem. A teraz co? Nie ma go! Po prostu przyszedł tu i powiedział, że to koniec. Że tak będzie lepiej, że to nie przeze mnie, tylko przez niego. Ale co za różnica, czyja to wina? Nie jesteśmy już razem i tyle. Chyba nigdy nie zaufam żadnemu chłopakowi. Czuję, że wraz z jego odejściem odeszła część mojego serca. Może to banalne, ale ja już się chyba nigdy nie zakocham. Chyba, chyba – za dużo wątpliwości. Nie wiem, co mi przyniesie jutro. Przynajmniej ten związek nauczył mnie jednego – żeby korzystać z życia i cieszyć się teraźniejszością. Szkoda, że takim kosztem, ale trudno. Jakoś muszę dalej żyć. Koniec z rozpaczaniem nad utraconą miłością. Mam dość bezradności. Nie ma co tracić czasu na płacz. A Louis? On znalazł sobie inną. Jestem ciekawa, czy to ona była powodem naszego zerwania, ale chyba już nigdy się nie dowiem. Pisze o nich w każdej gazecie. Ale nie to mi teraz w głowie. Muszę zająć się sobą. Założyłam buty, płaszcz, czapkę, szalik i rękawiczki, po czym wyszłam na miasto zacząć nowe życie. Bez Tomlinsona.


Hej misie :3 Ostatnio były same imaginy kilkuczęściowe, więc postanowiłam zrobić taki dla odmiany :) Dużo osób chciało o Lou ;> Wiem, że długo czekałyście, ale zauważyłam, że jak długo nic się nie pojawia zaczynacie komentować :3 Więc jeśli o mnie chodzi 
WIĘCEJ KOMENTARZY = SZYBCIEJ KOLEJNY IMAGIN
Mam nadzieję, że wam się podoba i w miarę sprostałam waszym wymaganiom. Proszę komentujcie bo to nas na prawdę mobilizuje ;)
Luv ya <3

~M

23 komentarze:

  1. No nieee! Płaczę... jak mogłaś takie romantyczne, a tu nagle nie kocham cię no weź eh ale ładny bardzo ładny

    OdpowiedzUsuń
  2. napisz do tego drugą część :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Słucham Room 94 - tonight i czytałam rozdział, rozbeczałam się jak dziecko! Naprawdę, polecam włączyć napoczątku "tonight", wspaniale się czyta!
    Liczyłam na jakiś wesoły, haha, ale smutny też jest fantastyczny!
    Liczę na to, że kolejny będzie z Li <3
    Cudownie piszesz i wiesz, że Cię kocham? <3

    xoxo, Natalie.
    Ps. Jak masz chociaż chwilkę to wpadnij:
    i-want-to-feel-your-pulse-on-mine.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny ♥_♥
    Czekam na kolejny z Lou :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny szkoda tylko , że taki smutny koniec !

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny imagin, czekam na kolejny ;D ten imagin skojarzył mi się z pewnym cytatem: ,,Nie płacz, że coś się skończyło, ale, że to się wydarzyło" <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Baaardzo mi się podobał taki inny od tych wszystkich które kończą się szczęśliwą miłością ^_^

    OdpowiedzUsuń
  8. super! inny niż wszystkie które kończą sie szczesliwa miłościa. czekam na nastepne np z Liamem albo Niallerem

    OdpowiedzUsuń
  9. masz wielki talent. tyle chyba wystarczy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super <3 ale troche szkoda, że ją zostawił... :( /Rebelle

    OdpowiedzUsuń
  11. świetne!
    'Następnego dnia obudziłam się w... jakimś innym pomieszczeniu! Co ja tu robie? Obok mnie spał brunet z kręconymi włosami. Harry... Chciałam wstać z łóżka ale ból głowy uniemożliwił mi to.' Jeżeli chcesz dowiedzieć się, co przydarzyło się mojej bohaterce i jakie będą tego konsekwencję, zapraszam! ------> http://herbatazmarcepanem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Napisz drugą część.:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiem <3
    Zgadzam się z Olą ;)
    PROOSZĘ napisz drugą część :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja bym chciała jakąś wesołą ...z Niallem najlepiej ;))

    OdpowiedzUsuń
  15. Boski :) Tylko szkoda, że taki....smutny ? Mam nadzieję, że jednak napiszesz kolejną część <3 Ogólnie imaginy na tym blogu są wprost cudowne :) Czekam na kolejny ! I miałabym prośbę, piszcie imaginy z dedykacją ? Jeśli tak to baaaaardzo bym o jakiś prosiła :) Mój tt @/patka_love_1d czekam na jakiś kontakt ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zajebisty *.* szkoda tylko ze takie zakonczenie ;x

    OdpowiedzUsuń
  17. dawaj dalej pliska :***** boski najlepszy! :D

    OdpowiedzUsuń
  18. ola twoja fanka ;p27 stycznia 2013 00:40

    naprawdę fajny imagin lubie takie czyli nie za słodkie miłość i szczęście jest miłością i szczęściem ale też trzeba być choć trochę realistą i właśnie taki jest ten imagm realistyczny pozdrawiam autorkę !!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Ryczę :c jak mogłaś zrobić mi coś takiego ?? Tell me. Why ?

    Hahh imagin super ;* myślałam że jakieś szczęśliwe zakończenie. Było tak romantycznie i tu nagle duppppp .... Tomlinsona już nie maa :c

    OdpowiedzUsuń
  20. Om naprawdę ten był super! Uwielbiam twoje imaginy pisz jak najwięcej ^^

    OdpowiedzUsuń
  21. to takie strasznie urocze ;)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K