wtorek, 1 stycznia 2013

#47 Harry (część 5)

Wszystkiego najlepszego!

W imieniu swoim oraz moich kochanych dziewczyn, życzę Wam wszystkim w tym nowym roku 2013 dużo radości, uśmiechu na Waszych pięknych twarzyczkach, miłości ze strony rodziny, przyjaciół i bliskich, niezapomnianych przeżyć, nowych znajomości, wytrwałości w Waszych noworocznych postanowieniach, ooj nie wiem czego jeszcze! Spełnienia najskrytrzych marzeń, spotkania tej  piątki wspaniałych chłopców, życzę też nam wszystkim ich koncertu w Polsce! I wszystkiego, czego wy sami sobie w tym nowym roku życzycie :) Oby był dla was niezapomniany i piękniejszy niż wszystkie poprzednie <3

Kochamy Was!

~W.

___________________________________________________________

kontynuacja imaginów:




Powoli podniosłam ciężkie niczym ołów powieki, biorąc głęboki wdech. Wlepiłam wyprane z emocji spojrzenie w poszarzały sufit jego pokoju. Było wcześnie, słońce wciąż kryło się za horyzontem i wszystkie przedmioty znajdujące się w pomieszczeniu tonęły w mroku. Czułam okropny ból, rozrywający moją czaszkę od środa. Chyba zbyt dużo przeszłam wczorajszego dnia. Westchnęłam cichutko, by nie obudzić śpiącego tuż przy mnie Harry’ego. Delikatnie, usiłując nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, podniosłam się na łokciach, rozglądając się po tak dobrze znanym mi pokoju mojego chłopaka. Wciąż chłopaka. Czułam się dziwnie zmęczona, dziwnie zagubiona i przede wszystkim – smutna jak nigdy dotąd.
Spojrzałam na jego łagodną twarz, tak słodko wtuloną w poduszę, jakby był to jego największy skarb. Jego włosy były w kompletnym nieładzie, a każdy pojedynczy loczek sterczał w innym kierunku. Ciepła, puszysta kołderka sięgała zaledwie do połowy jego umięśnionego ciała.  Uśmiechnęłam się do siebie i pochyliłam nad nim, lekko muskając ustami jego policzek. On też był zmęczony, powinien się wyspać. Powoli zdjęłam ze swojego ciała jego dłoń, którą w nocy najwidoczniej mnie obejmował i położyłam ją na pościeli. Chciałam zejść na dół niezauważona, zrobić sobie mocną, gorącą kawę, pomyśleć… Musiałam zastanowić się, jak to wszystko rozwiązać.
Wymknęłam się z pokoju i nie robiąc zbytniego hałasu pokonałam skrzypiące schody i dzielący mnie od kuchni korytarz. Z głośnym westchnieniem włączyłam światło i oparłam się dłońmi o blat, chowając twarz we włosach. Czułam się tak cholernie wykończona…
Zanim otworzyłam oczy, łudziłam się, że ostatnie dwa dni okażą się zwykłym, choć bardzo przykrym koszmarem. Że obudzę się u jego boku, czując na sobie jego natarczywe spojrzenie i po raz kolejny niemal spóźnię się do pracy przez jego wiecznie niezaspokojone pragnienie mojej bliskości. Uśmiechnęłam się na te urocze wspomnienia sprzed niemal tygodnia i przetarłam dłonią zaczerwienione oczy. Kochałam go. Zachowywałam się jak jakaś pieprzona masochistka, ale mimo tego, ile przez jego głupotę wycierpiałam, nadal go kochałam. I wiedziałam, że on czuje to samo, choć przecież całował inną. Odepchnęłam od siebie widok zdjęcia mojego chłopaka z tą dziewczyną, które zobaczyłam w gazecie. Ciekawe, czy przyznałby się, gdyby nikt go na tym nie przyłapał… To chyba byłoby lepsze. Usłyszeć to z jego ust, że to zrobił, ale żałuje i kocha.
Wlałam wodę do czajnika, przygotowując szklankę i sypaną kawę. To było naprawdę jedyne, czego potrzebowałam teraz do szczęścia. Cokolwiek, co przywróciłoby mnie do życia.
- Powinnaś się jeszcze położyć. Jest dopiero piąta – usłyszałam za sobą głos i podskoczyłam, niemal upuszczając przy tym łyżeczkę.
- Chcesz mnie zabić?!
Zayn uśmiechnął się czarująco i usiadł na jednym z krzeseł przy stole, opierając brodę na dłoni. Po co wstawał tak wcześnie? Z tego, co udało mi się wywnioskować, mieli dziś dzień wolny – zero koncertów, wywiadów, spotkań z fanami. Mógł spokojnie wylegiwać się w łóżku do południa. Widać on też nie mógł na powrót zasnąć – cóż, w nagłą zmianę z niesamowitego lenia w rannego ptaszka nie wierzyłam.
- Nie, chcę kawę – odparł z rozbawieniem.
- Dlaczego to ja zawsze muszę robić to, co mi każecie? Zawsze ja! Zrób to, zrób tamto… - marudziłam, wyjmując z szafki kolejny kubek.
Za każdym razem, gdy do nich przychodziłam, było tak samo. Tolerowałam taki stan rzeczy, bo zdawałam sobie sprawę, że są typowymi facetami, a w dodatku moimi facetami. Zrób mi kawę, przynieś chipsy, dzisiaj obejrzymy nasz film – nie twój…
- Jesteś najmłodsza, najmłodsi z reguły mają ciężkie życie – przerwał mi, chichocząc. – To ty jesteś naszym malutkim koteczkiem, więc nie gadaj tyle, tylko się ruszaj.
- Malutkim koteczkiem, powiadasz? – mruknęłam, unosząc brwi.
Parsknął śmiechem, a ja z ledwie zauważalnym uśmiechem zalałam kawę zagotowaną wodą i postawiłam ją przed nosem przyjaciela. Podziękował skinieniem głowy i upił łuk, nie zważając na temperaturę napoju.
Przebywanie z Zaynem, Niallem, Liamem i Louisem było jednym z moich ulubionych zajęć. Pominę oczywiście towarzystwo mojego chłopaka, bo tej fakt jest raczej oczywisty. To, że byli przy mnie zawsze wtedy, gdy ich potrzebowałam, wiele dla mnie znaczyło. Mogłam liczyć na ich zrozumienie, pomoc, czasem też ostry opieprz, ale najważniejsza była ich obecność. Nawet nie wiem, kiedy zdążyłam w takim stopniu się do nich przywiązać, ale cała piątka zdecydowanie należała do tych ludzi, od których bardzo łatwo się uzależnić.
- Co zamierzasz zrobić? – spytał cicho, mierząc mnie swoim przenikliwym spojrzeniem.
- Nie wiem, Zayn. Nie wiem – odparłam, z trudem panując nad drżeniem mojego głosu. – Chciałabym zapomnieć o tym wszystkim, ale nie potrafię.
Wiedziałam, że to wszystko nie miałoby najmniejszego sensu. Mogłabym zapomnieć, gdyby Harry był zwyczajnym chłopakiem, jednym z wielu milionów, który może bez zastanowienia wyjść na ulicę o każdej porze dnia i nocy, nie martwiąc się o to, że zostanie zaatakowany przez dziesiątki fanek. On był znanym członkiem słynnego na całym świecie zespołu One Direction i choć dla mnie zawsze był moim Harrym Stylesem, musiałam o tym pamiętać. Jego twarz widniała na okładkach wszystkich magazynów o gwiazdach, pojawiała się w telewizji. Do tego dochodziły też ciągłe wyjazdy i jego nieobecność, którą usilnie próbował zamaskować smsami i długimi rozmowami telefonicznymi. Ale kochałam to i pogodziłam się z tym, że musi tak być. 
Kiwał w zamyśleniu głową, widocznie się nad czymś zastanawiając, po czym odstawił na bok kubek z kawą, wpatrując się niepewnie w moje oczy.
- Harry załatwił wywiad radiowy. Chce wyjaśnić to jeszcze dziś.
- Co masz na myśli, mówiąc „wyjaśnić”? – spytałam cicho.
Byłam przerażona i nawet specjalnie tego nie ukrywałam, bo nie wiedziałam w tym żadnego sensu. Chciał powiedzieć wszystkim prawdę? Na nowo wzbudzić zainteresowanie naszym związkiem? Mimowolnie wyobraziłam sobie ten dialog… Pytanie, czy to wszystko prawda. Jego odpowiedź, brzmiąca „tak” i to upokorzenie, które poczułabym w sercu. Ból i rozczarowanie, które na nowo odżyłyby w mojej pamięci…
- Nie wiem. I nie jestem pewny, czy on zdaje sobie sprawę z tego, co chce zrobić. Kocha cię i to chyba jedyne czego jest jak na razie świadomy – westchnął, pocierając placami skroń. – Może się mylę, ale ten wywiad chyba nie jest najlepszym pomysłem.
- Nie mylisz się. Ja też tak uważam – odparłam, obracając kubek w dłoniach i biorąc łyk kawy. – Nie możesz jakoś… wybić mu tego z głowy?
Spojrzał na mnie lekko zaskoczony i skrzywił się nieznacznie.
- Mógłbym spróbować, ale… sama wiesz, jaki jest Harry.


- Dzień dobry – usłyszałam cichy szept tuż przy moim uchu i poczułam dotyk jego warg na szyi.
Minęła już godzina dziewiąta, a ja zdążyłam w tym czasie doprowadzić się do stanu normalności i ogarnąć syf, który standardowo panował w całym domu po dwóch czy trzech dniach mojej nieobecności. Kompleks piątki facetów, z których ani jeden nie dba o porządek… sami wyobrażacie sobie, jak to musi wyglądać. Rozmowa z Zaynem trochę mi pomogła, na pewno w jakimś stopniu poprawiła mi humor, ale informacja o tym, że mój chłopak zamierza udzielić dziś wywiadu była co najmniej stresująca. Jedyną nadzieją była dla mnie interwencja chłopców.
- Jak się spało? – spytał, uśmiechając się wesoło. – I dlaczego nie było cię przy mnie, gdy się obudziłem? – dodał z udanym wyrzutem.
- Wstałam wcześniej – odrzekłam, bawiąc się jego włosami.
Zmierzył mnie uważnym spojrzeniem i zasmucił się. Nie lubiłam patrzeć, jak z jego ust znika ten radosny uśmiech, a w zamian przybierają one kształt czegoś w rodzaju podkówki. To był naprawdę przykry widok i nie znosiłam myśli, że częściowo to ja jestem tego powodem. Wiedziałam, że smuci się, widząc, że coś jest nie tak i czując wyrzuty sumienia. On był tego typu człowiekiem – brał wszystkie winy świata na siebie.
- Byłam głodna – skłamałam szybko, odwracając wzrok. – Myślałam, że zwariuję. Wasza lodówka jest dosłownie pusta!
Parsknął śmiechem, przytulając mnie do siebie i całując w czubek głowy.
Lubiłam kiedy to robił – po prostu obejmował mnie swoimi silnymi ramionami, zapewniając mi poczucie bezpieczeństwa i miłości. Nie potrzebowałam niczego więcej, gdy czułam, że mam go przy sobie i należę do niego.
- Kocham cię – szepnął, chowając twarz w moich włosach.
Przymknęłam oczy, zaciągając się jego kuszącym zapachem. Tak bardzo chciałabym, żeby było tak już zawsze. Tylko ja i on i nikt więcej. Wtuliłam się w jego ramiona, czując, że lada moment się rozpłaczę.
- Ja też cię kocham, Hazz – powiedziałam cicho i o dziwo mój głos przy tym nie zadrżał.
Odsunął się ode mnie i uśmiechnął się lekko, spoglądając w moje oczy.
- Dzwoniłem wczoraj do radia, zgodzili się puścić wywiad… nie musisz iść tam ze mną, jeśli nie chcesz. Nie musisz brać w tym udziału – powiedział tak szybko, że ledwie zrozumiałam sens jego słów.
Nie chciałam brać w tym udziału i nie chciałam, żeby on w tym uczestniczył. To nie był dobry pomysł, Zayn miał rację. Ten wywiad mógł tylko nagłośnić całą sprawę i przypomnieć wszystkim o tym, co się stało. Lepiej byłoby, gdyby zaprzeczył, powiedział, że zdjęcie to photoshop, a on nigdy tego nie zrobił. Ludzie mogliby nawet w to uwierzyć albo chociaż przestać upierać się przy temacie i dali nam wreszcie święty spokój.
- Harry – szepnęłam cicho, usiłując uspokoić głośne bicie mojego serca. – Mam do ciebie prośbę.
- Słucham cię, skarbie – uśmiechnął się lekko, ujmując moją twarz w dłonie.
- Nie udzielaj tego wywiadu. Zostań tu teraz ze mną i zacznijmy od nowa.
Zmierzył mnie zdziwionym spojrzeniem i po krótkiej chwili namysłu, która wydawała mi się wręcz wiecznością, wpił się w moje usta, w ułamku sekundy eliminując dzielącą nas odległość. Odwzajemniłam pocałunek, rozpaczliwie pragnąc jego bliskości, która była mi teraz tak potrzebna do życia. Kosmyki jego włosów prześlizgiwały się pomiędzy moimi palcami, a on uśmiechał się lekko, obejmując mnie i z zapałem pieszcząc moje wargi.
Oderwałam się od niego, a on zszedł z pocałunkami na moją szyję, dając mi na moment odetchnąć. Nie potrafiłam zbytnio zebrać myśli, ale czułam, że mimo iż nie udzielił mi odpowiedzi, zrezygnował z drążenia tematu.
- Wybaczysz mi kiedykolwiek to, co ci zrobiłem? – spytał cicho, podnosząc na mnie swojego piękne, zielone oczy.
Zaniemówiłam, wpatrując się w niego i jednocześnie wsłuchując w głos mojego serca, który usłyszałam już wczoraj. Wybaczyłam mu. I choć nie przyszło mi to łatwo, choć mój świat musiał rozpaść się na nieskończoność kawałków, bym w końcu to zrozumiała, to teraz to do mnie dotarło. Ten cudowny  chłopak z burzą loków i dodającymi mu uroku dołeczkami zawładnął całą mną i rozkochał mnie w sobie, nie pozostawiając we mnie ani grama niezależności. Byłam jego.
- Już ci wybaczyłam, Harry – szepnęłam, dotykając opuszkami palców jego ciepłego policzka.
Uśmiechnął się szeroko, i delikatnie musnąwszy moje wargi i spojrzał mi w oczy.
- Kocham cię. To jest marne wytłumaczenie, ale i szczera prawda.
Przyciągnął mnie do siebie i ukrył w ramionach, w których pozostałam już na zawsze.



Koniec! 
Imagin dobiegł końca. Ta część nie jest taka, jak ją sobie wyobrażałam i jaką chciałabym, by była. Niestety cierpię ostatnio na brak weny, ale udało mi się wykminić coś takiego. Przepaszam wszystkich, których zawiodłam tą częścią.
Miałam dodać ją wczoraj, ale dzięki Mai mieliście wczoraj co czytać, a imagin nie był w 100% gotowy. Tak więc... jest jeszcze jedna sprawa. Przypomnieliście mi o imaginie, o którym zupełnie zapomniałam! Jest to bodajże 10 imagin na blogu i chodzi tu o Liama. Nazwałam go jako "część 1" i nigdy nie dodałam drugiej, co też w najbliższym czasie zmienię :)
Pytacie o Niallera. Tak, kochani, to była ostatnia część, ale może jeszcze do końca tego tygodnia dodam pierwszą część kolejnego imagina z jego udziałem :D Ten będzie trochę inny, ale... zobaczycie :)
Poza tym planuję mini Zayna, bo dawno nie było, prawda? :D
Prośba do was! Nie zostawiajcie pod imaginami linków do blogów w ramach reklamy (chyba że jest to rodzaj identyfikacji), bo możecie zrobić to w zakładce 'Wasze blogi', do czego szczerze zachęcam :)
Długie ogłoszenia parafialne, ale już kończę.

Dziękuję za każdy komenatarz z osobna i proszę o pozostawienie po sobie jakiegoś śladu waszej obecności tutaj :)

Kocham!
~W.




11 komentarzy:

  1. Siemaneczko ! Przeczytałam wszystko co dodałaś ! Jesteś świetna ! Uwielbiam czytać twoje imaginy ! ;*
    A tymczasem zapraszam do mnie dopiero zaczynam ale postaram się szybko zapełnić bloga : http://tu-i-tam-czyli-nigdzie.blogspot.com/
    Zapraszam do mnie i proszę o zostawienie komentarza z opinią :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny koniec !

    OdpowiedzUsuń
  3. Agata Szcześnik2 stycznia 2013 16:27

    Śliczny jest naprawdę

    OdpowiedzUsuń
  4. Koniec zaczerpnięty z "Księżyca w nowiu" ale i tak cudownie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, z 'Księżyca w Nowiu' i zrobiłam to celowo :) Dziękuję bardzo ;*

      Usuń
  5. Jezuuuu.. Jaki niesamowity . Kocham xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Cały imagin świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. awww Darcy <3 KOCHAM WASZEGO BLOGA I WASZE IMAGINY, KOCHAM!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem jakim cudem wstawiło mi komentarz nie pod tym imaginem także bardzo przepraszam, chodziło mi o harrego częsc 4, najnowszy post ;)

      Usuń
  8. cudny :* wręcz świetny
    KOCHAM WAS <3333

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K