Wrzesień 2015
Your P.O.V.
Szłam
powolnym krokiem przemierzając kolejne ulice Brooklynu. Światła lamp padały na
moją twarz zmuszając do zmrużenia oczu. Miarowe stukanie obcasów niosło się
echem, jednak nie zwracałam na siebie niczyjej uwagi. Nowy Jork był wypełniony
milionami ludzi. Ludzi, którzy mieli własne problemy, zmartwienia i długi do
spłacenia. Nikogo nie obchodziła snująca się między nimi dziewczyna o długich,
poplątanych włosach, obłąkanym wzorku i smutnym uśmiechu na ustach. Minęły
równe dwa lata odkąd spotkałam Jego po raz pierwszy. 22 miesiące od kiedy po
raz pierwszy mnie pocałował. I 22 miesiące odkąd mnie porzucił przytłoczony
wydarzeniami mojej przeszłości. Ostatnie chwile w sierocińcu pamiętam jak przez
mgłę. Nawet Josh, Alex, Fred i PJ dali sobie ze mną spokój widząc jaką
otępiałą, oderwaną od rzeczywistości dziewczyną się stałam. Patrzyłam na
wszystko pustym wzrokiem, nie dbając o nic. Kiedy skończyłam 18 lat, okradłam
moich byłych oprawców zabierając całą kasę jaką mieli ze sprzedaży narkotyków i
wsiadłam do samolotu lecącego do Nowego Jorku. Właśnie tutaj zaczęłam znowu
oddychać. Znowu myśleć o czymś poza Nim. Przestałam marzyć o Jego powrocie, o
Jego pocałunkach, o Jego dotyku. Pogodziłam się z tym, że odszedł. Widywałam Go
wielokrotnie na okładkach gazet, w telewizji, w Internecie. Przypominałam sobie
o naszej krótkiej, żałosnej historii opartej na słabych fundamentach, która
skończyła się wraz z pierwszymi problemami. Patrzyłam na dawną siebie z
pogardliwym uśmiechem. Dorosłam. Musiałam. Taka była moja obietnica. Zaczęłam
żyć. Pracowałam w niewielkiej restauracji jako kelnerka. Czasem dorabiałam jako
modelka dla mało znanych sieciówek. Mieszkałam z przyjacielem gejem, Marvinem,
na małym poddaszu przy 2nd Avenue. Uśmiechałam się coraz częściej. Myślałam o studiach,
ale postanowiłam odłożyć te plany do przyszłego roku. Wszystko było w porządku.
Jednak pustka w środku uwierała. Nie pozwalała więcej płakać. Nie pozwalała się
śmiać. Nie pozwalała czuć. Nie pozwalała kochać… Wiedziałam czemu. Mimo
krótkich trzech miesięcy spędzonych razem, Jego odejście w pewien sposób
zniszczyło mnie bardziej niż śmierć moich rodziców i brata. Może to dlatego, iż
wiedziałam, że On tam jest. Szczęśliwy z Ellie, z Demi, a może z Tamerą.
Piękny, beztroski, bogaty… Niepamiętający o dziewczynie, której serce wciąż
należy do Niego. Stanęłam przed swoim blokiem. Pod nogi przyfrunął skrawek
papieru zaczepiając się o moje botki. Podniosłam go i przeczytałam nagłówek.
Cholera, i jak tu nie wierzyć w przeznaczenie?
„Koncert One Direction! Sunset Park przy 2nd Avenue na Brooklynie. Good
Morning Amercia zaprasza na otwarte show! ”
Całą
noc spędziłam na przemyśleniach. Nie miałam absolutnie nic do stracenia.
Szanse, aby którykolwiek z chłopaków mnie poznał, były niewielkie. A On? On
mógł mnie poznać, może obudzi to w Nim jakiekolwiek wyrzuty sumienia. Albo
niech chociaż odda mi moje serce… Może uda mi się od Niego odciąć raz a dobrze.
I ponownie odetchnąć, tym razem pełną piersią. Idę! Postanowiłam. Niech się
dzieje co chce, koniec chowania głowy w piasek i bawienia się w biedną,
skrzywdzoną dziewczynkę. Po to dorosłam, by stawiać czoła demonom przeszłości.
To mój czas. Miałam trzy tygodnie na przygotowanie się psychiczne i… fizyczne.
Zdecydowanie musiałam coś ze sobą zrobić. Nie mogłam pozwolić, aby On zobaczył
we mnie przemęczoną, wymiętoszoną i poszarzałą kelnerkę, typową dziewczynę, na
której nie zawiesisz wzroku. Chciałam przywrócić sobie dawny blask, którzy
towarzyszył mi, gdy On był jeszcze w moim życiu. Miałam tylko nadzieję, że było
to wykonalne.
Październik 2015
Poprawiłam
po raz ostatni długie włosy opadające delikatnie falami na ramiona. Warto było
wydać zaoszczędzoną kasę z napiwków na fryzjera i kosmetyczkę. Ta ostatnia
podkreśliła moje oczy czarnymi kreskami, a na usta nałożyła odrobinę różowej
pomadki. Nie szalałam ze strojem, założyłam czarne rurki, biały top i skórzaną
kurtkę. Jedyną „odskocznią” od mojego normalnego stylu były czarne szpilki. Nie
chciałam udawać kogoś, kim nie byłam. Nie chciałam próbować powalić kogokolwiek
moim wyglądem. I tak już teraz, z tak niewielką ilością „wspomagaczy”
wyglądałam naprawdę dobrze. Tak naprawdę szłam tam tylko po to, by Go zobaczyć.
By przekonać się, że dwa lata cierpienia były gówno warte. Spojrzałam ostatni
raz w lustro. Widziałam dokładnie to, co chciałam zobaczyć. Twardą dziewczynę.
Koniec z użalaniem się nad sobą. Czas najwyższy zamknąć ten rozdział życia na
zawsze. I miałam to zamiar zrobić w dobrym stylu.
Niall’s P.O.V.
-Za
dwie minuty wychodzicie! Zaczynacie od Story
of my life! – krzyknął Marco. Przypomni mi ktoś czemu jeszcze nie
zwolniliśmy tego faceta? Ostatnie przypudrowanie twarzy i… - TRZY! DWA! JEDEN!
Wychodzicie!
Wybiegliśmy
na scenę witając się z publicznością Good
Morning America. Miło było z ich strony, że zorganizowali koncert w tej
„biedniejszej” części Nowego Jorku. Liam zaczął śpiewać, wsłuchując się w melodię.
Zawsze dawaliśmy z siebie 100 procent, nie było mowy o wpadce. To znaczy do tej
pory tak myślałem. Bo właśnie stanąłem w miejscu zamiast zamienić się miejscami
z Zaynem i zacząć śpiewać refren. Stałem jak wryty trzymając kurczowo mikrofon.
Czułem strużkę potu płynącą pod moją koszulką, a serce naprzemiennie wyrywało
się z piersi i zatrzymywało. Czy od tego się umiera? Czy umiera się od
patrzenia na osobę, którą skrzywdziło się w najgorszy możliwy sposób, którą
pozostawiło się samą na pastwę własnej samotności, której złamało się serce?
Patrzyłem na Nią słysząc w tle melodię, do której właśnie powinienem
wyśpiewywać swoje słowa.
The story of my life I take her home
I drive all night to keep her warm and time…
Is frozen
I drive all night to keep her warm and time…
Is frozen
Nie,
to się nie dzieje naprawdę. Czułem czyjeś dłonie ciągnące mnie za kulisy.
Uparcie odwracałem głowę w Jej kierunku. Nie, nie, nie. Cholera jasna! Muszę to
zrobić. Muszę! Odepchnąłem Harry’ego i Liama, po czym zeskoczyłem ze sceny.
Poczułem tysiące rąk oplatających moją twarz, rozrywających koszulkę,
ściągających czapkę, szalik, a nawet spodnie. Nie dbałem o to. Odpychałem od
siebie kolejne fanki. Słyszałem groźny i donośny głos ochroniarza każący się
wszystkim odsunąć. Dobiegłem do Niej w momencie, gdy goryle odciągali ostatnie
uczepione do mojej kurtki fanki. I niewiele myśląc wpiłem się w Jej usta. Jak
to Harry zawsze mówi? Raz się yolo?
„Co za głupota…”. To była moja pierwsza
myśl, kiedy usłyszałem tysiące cykających aparatów, zostałem oślepiony przez
tysiące fleszy. Kiedy poczułem odepchnięcie, a już po chwili mocne uderzenie
Jej delikatnej dłoni na policzku… To był najgorszy policzek, jaki kiedykolwiek
otrzymałem. Pełen żalu, nienawiści i bólu.
-Może
najpierw powinieneś się przywitać, Niall? Zacząć od przepraszam? Nie robić ze
mnie i z siebie pośmiewiska na oczach milionów ludzi? Wiedziałam, że jesteś
idiotą Niall. Ale przez te dwa lata ani trochę nie zmądrzałeś. Chciałam się
przekonać, czy jestem gotowa, aby zamknąć ten rozdział w moim życiu. Zgadnij co
się stało. Jestem na to gotowa. Bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. Żegnaj,
Niall. Dziękuję, że dałeś mi szansę, bym przekonała się, że to co było między
nami, to była fikcja. – [T.I.] odwróciła się i… odeszła. Tak po prostu. Tak
samo jak ja odszedłem od Niej dwa lata temu. Jeśli Jej całe ciało paliło, a
serce zdawało się rozrywać Ją od środka, jeśli Jej oddech się zatrzymał, a
żołądek wywrócił do góry nogami przyprawiając o dreszcze, to byłem potworem.
Prawdziwym potworem, jeżeli pozwoliłem Jej się tak poczuć. Ale teraz czułem się
dokładnie tak samo. I nie zważywszy na miliony ludzi obserwujących bacznie
każdy mój ruch… zemdlałem.
Your P.O.V.
To
był chyba największy błąd w moim życiu. Nazwałam go idiotą? To ja byłam
idiotką! Co ja sobie myślałam? Że zobaczę Nialla i wszystkie uczucia znikną jak
ręką odjął? Przecież ja Go kochałam. To nie była żadna iluzja. Jedyne co sobie
dzisiaj uświadomiłam, to to, że nigdy nie przestałam darzyć Go miłością. Jestem
masochistką. Masochistką! I jednocześnie sadystką. Ja, w przeciwieństwie do
Nialla dwa lata temu, odwróciłam się i popatrzyłam na Niego po raz ostatni.
Kiedy zobaczyłam, jak osuwa się na ziemię, moje serce na chwilę stanęło.
Musiałam jednak iść dalej i być twardą. Właściwie grać twardą. Całą swoją
krótką przemowę zagrałam. Utrzymywałam pokerową twarz. Jednak największą
męczarnią był nasz pocałunek. Właściwie Jego pocałunek, którego nie
odwzajemniłam. Mimo, że chciałam. Oj, chciałam jak cholera! Te miękkie,
malinowe wargi, które wołały o miłość. Które pragnęły mnie. A ja głupia
stwierdziłam, że będę dalej brnęła w bycie gruboskórną i nieczułą. Po co? Co
jeśli… Nie, nie, nie. Koniec z tym. Czemu to wszystko przytrafia się właśnie
mnie?
Listopad 2015
Ostatnie
trzy tygodnie przeleżałam w łóżku na „chorobowym”. Nie mogłam się pozbierać.
Myślałam, że wyczerpałam już zapas łez. Cóż, okazało się, że nie. Katowałam się
wpisując codziennie w wyszukiwarkę „One Direction” i próbując dowiedzieć się
jak najwięcej z codziennego życia chłopaków. Wciąż przebywali w Stanach,
czekając na swój występ podczas American
Music Awards. Polecieli do Los
Angeles dzień po tym, jak Niall wyszedł ze szpitala. Winę za całe zdarzenie
zwalili na opiekę medyczną zespołu, która miała pomylić leki przeciwbólowe z
jakimiś antydepresantami, czy może Xanaxem… Przez to właśnie Niall „zapomniał
tekstu, rzucił się na tajemniczą nieznajomą, po czym zemdlał”. Boże, przecież
to brzmiało niedorzecznie. Miałam już dość. Miałam dość życia. W moim przypadku
walka o szczęście była niczym walka z wiatrakami. Chciałabym po prostu zasnąć i
już się nie obudzić. Ale to byłoby za proste. Jutro zbieram się do kupy. Tylko
jeszcze włączę sobie występ One Direction. Śpiewają na rozdaniu już dziś
wieczór. Cudownie jak zawsze… O cholera, czemu Niall przerywa prowadzącemu? Co
on chce zrobić…?
Niall’s P.O.V.
Nie
mogłem funkcjonować normalnie. Nie po tym, jak zobaczyłem tę pustkę w Jej
oczach. Musiałem przywrócić im dawny blask. Pragnąłem zobaczyć to samo
spojrzenie, którym obdarzała mnie jeszcze dwa lata temu. Wiedziałem, że to, co
powiedziała nie mogło być prawdą. Nie mogło. I nie było. Teraz tylko trzeba o
Nią zawalczyć. Nie będę miał lepszej sposobności, niż przed milionami widzów.
Niall, lubisz to. Dopiero teraz mogę powiedzieć „raz się yolo”. Damn it, Harry. Obyś tym razem miał rację.
-Ekhm.
Przepraszam, czy mógłbym coś powiedzieć? To zajmie tylko sekundę, obiecuję! –
jasne, sekundę… - Otóż chciałem powiedzieć, że ostatnie wydarzenia wcale nie
miały związku z pomyleniem leków. Nic bardziej mylnego! Wszystko to sprawka
owej tajemniczej piękności, którą pocałowałem. To ona zawróciła mi w głowie
przed dwoma laty, a ja oczywiście spieprzyłem sprawę, będąc niedojrzałym
gówniarzem. Teraz nie tylko pragnę ją przeprosić, wręcz błagać o wybaczenie,
ale chcę też powiedzieć, że nie ma rzeczy, której żałuję bardziej.
Pozostawienie jej było największym błędem mojego życia i chyba nigdy za to nie
odpokutuję. Aczkolwiek musicie wiedzieć, że rzeczą, której żałuję najmniej, jest
pocałowanie tej dziewczyny na oczach milionach widzów. Nie omieszkałbym się
tego zrobić ponownie, gdyby tylko dała mi kolejną szansę. I wierzę, naprawdę
wierzę, że jest jeszcze dla nas szansa. Że jesteśmy sobie przeznaczeni. Że
każdy ma limit cierpienia i bólu w swoim życiu i że jej limitu już nigdy nic
nie przekroczy. Że od dzisiaj na jej pięknych ustach będzie widniał uśmiech, a
w oczach zabłyśnie dawny blask. I ja mam nadzieję być tym szczęśliwcem, który
owy uśmiech i owy blask przywróci. [T.I.], jesteś moim osobistym słońcem, moją
nadzieją na lepsze jutro, moją miłością, moją nauką, że zawsze trzeba walczyć o
marzenia. [T.I.], kocham cię. I tym razem tego nie spieprzę, obiecuję. Dziękuję
państwu za chwilę uwagi. – oddałem zszokowanemu Liamowi mikrofon, minąłem
rozbawionego Harry’ego, poszedłem za kulisy, gdzie napotkałem wzrok
rozwścieczonego i żądnego mordu Marco, po czym wyszedłem na ulicę. Tym razem
również się nie obróciłem. Ale wiedziałem, że teraz dokonałem słusznego wyboru.
Your P.O.V.
Miałam
rację, to jednak był idiota. Idiota do kwadratu. A ja byłam idiotką. Idiotka
zakochała się w idiocie, a idiota zakochał się w idiotce. Jakie to banalne,
jakie protekcjonalne. Ośmielę się powiedzieć – idiotyczne. Z tego czekania, aż
mi się żart wyostrzył… Od wystąpienia Horana, po którym blondyn przepadł jak
kamień w wodę i gdzieś się zaszył, by uniknąć miliarda pytań od dziennikarzy,
minęło już osiem godzin. Osiem godzin, w ciągu których zdążyłam w ekspresowym
tempie umyć głowę, przebrać się w nieco bardziej wyjściowe ciuchy, niż dres,
pożyczyć od Marvina pieniądze na bilet, naciągnąć kaptur na głowę i pobiec na
lotnisko. Osiem godzin, które dłużyły się jak cholera, ale w końcu jestem
tutaj. Biegłam uliczkami Los Angeles, a moją jedyną wskazówką odnoście miejsca
pobytu Nialla były tweety wściekłych i ciekawskich Directioners. Szczelniej opatuliłam się kapturem i
szalikiem, mimo, że panowała ciemna i chłodna noc. Zmęczona ciągłym biegiem,
stanęłam na środku chodnika. Miałam już dość. Jak niby w tym wielomilionowym
mieście miałam znaleźć Nialla? Plotki plotkami. Ktoś powiedział, że widział Go
w jakiejś tam kawiarni, ktoś inny ponoć widział Go w kinie. Nie znałam się na
tym świecie. Nie miałam pojęcia w co się pakuję. Nawet nie wiedziałam, czy on
mnie wciąż chciał, czy to nie była jedynie jakaś gra lub zemsta… Po tym co mu
powiedziałam? Powinien być wściekły. Usiadłam na ziemi. Pozwoliłam, by kaptur
spadł z mojej głowy, a łzy popłynęły po policzkach. Przez to, co zrobił na AMA,
tak bardzo chciałam w końcu powiedzieć
Mu, co tak naprawdę czuję. Przestać ukrywać swoje uczucia. Przestać wciąż tchórzyć… Wzdrygnęłam się,
czując dotyk na policzku. Co jest? Obróciłam gwałtownie głowę. Nie wierzę…
-N-Niall?
– wyjąkałam. Zobaczyłam Go siadającego przede mną, oświetlonego blaskiem
ulicznej lampy. Pięknego jak zawsze. Oddech przyspieszył, a oczy ponownie
wypełniły łzami. – Niall, ja kłamałam wtedy. Przecież wiesz… Jestem już
zmęczona ucieczką przed własnymi uczuciami. Zmęczona pogonią za szczęściem.
Chciałabym po prostu, sam wiesz… Poczuć to wszystko. Przeżyć własne życie,
wypełnić je uczuciami, a nie tylko czekać na śmierć. Chcę ciebie. Zawsze
chciałam i mimo tego wszystkiego co się wydarzyło, nie chcę z nas rezygnować.
Po prostu wybaczmy sobie i… spróbujmy jeszcze raz. Jeśli nie wyjdzie to trudno,
ja po prostu chcę to poczuć. To wszystko, co mógłbyś mi dać. – mówiłam jak
nakręcona mając nadzieję, że w końcu mi przerwie i upewni, że to nie jest sen.
W końcu położył palec na moich ustach dając mi do zrozumienia, że to teraz On
chce coś powiedzieć.
-[T.I.]…
Kocham cię tak bardzo, że ciężko mi to ubrać w słowa. Zaczynam wierzyć w
przeznaczenie. Wielomilionowe miasto i my, tutaj, na pustym chodniku, w środku
nocy. To nie może być przypadek. Nasze uczucia też nie są przypadkiem. Kochamy
się i nic mnie już nie powstrzyma przed uszczęśliwianiem cię każdego dnia.
Każdego dnia…
Your and Niall’s P.O.V.
Ten
pocałunek był inny. Smakował jak obietnica. Jak wieczność. Wieczność, którą
mieliśmy spędzić w swoich ramionach, uszczęśliwiając się nawzajem. Nie było
opcji, aby po przebyciu tej wyboistej drogi, pełnej cierpienia i niemiłych
niespodzianek, miałoby nam się nie udać. Będziemy darzyć się uczuciem, które
każdego dnia będzie silniejsze, namiętniejsze, piękniejsze. Które będzie nas
upewniać, że gdy chodzi o prawdziwą miłość, złe wybory nie istnieją.
How long will I love
you
As long as stars are above you
And longer if I can
How long will I need you
As long as the seasons need to
Follow their plan
How long will I be with you
As long as the sea is bound to
Wash upon the sand
How long will I want you
As long as you want me too
And longer by far
As long as stars are above you
And longer if I can
How long will I need you
As long as the seasons need to
Follow their plan
How long will I be with you
As long as the sea is bound to
Wash upon the sand
How long will I want you
As long as you want me too
And longer by far
Hej, Słoneczka. Mam dla Was małą niespodziankę, czyli jeszcze jedną część Nialla! Wiele z Was chciało, bym dokończyła tę historię, w tym specjalny dedyk dla Agatki, która mnie ostatecznie przekonała <3 Mam nadzieję, że podobnie jak ona uronicie łezkę i spodoba się Wam takie zakończenie. Liczę na Wasze komentarze, kropeczki i opinie. Bardzo mi na tym zależy, zróbcie mi taką mikołajkową przysługę :) I "widzimy się" w następnym poście :) Zachęcam Was do brania udziału w naszej niespodziance - wysyłajcie nam swoje prace. Miłego weekendu, lepienia bałwana i uciekania przed Ksawerym. Mnie wczoraj prawie zdmuchnęło! Buziaczki i miłego czytania :)
Madzia
Jezu, ale się cieszę, że dodalas! *-* Końcówka boska! A tak btw to PIERWSZA! (xD)
OdpowiedzUsuńaww, genialne zakończenie wertgyhuhgf
OdpowiedzUsuńSUPER <33 FAJNIE ŻE DODAŁAŚ TĄ CZĘŚĆ! <3 JEST SUPER ;')
OdpowiedzUsuńświetnaa :)
OdpowiedzUsuńSliczne ze o ksawery! <3
OdpowiedzUsuńDokończyłam ten partowiec i jestem zadowolona!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że się zgodzisz bym przepisała sobie do mojego magicznego notesu cały ten imagin. Będę go wspominać. :)
Także poprawiłaś mi humor, przy poprzedniej części-popłakałam się hehe.
Miłych Mikołajek-które były wczoraj. :)
Ale mnie zaskoczyłaś! Pozytywnie oczywiście. Najlepsza niespodzianka ever :))
OdpowiedzUsuńMasz ogromny talent i czekam na następny imagin z Niallem.
Imagine Imaginem ale ten był inny!
OdpowiedzUsuńTaki cudowny :*
Że aż się popłakałam :')
Końcówka boska :*
A reszta Imaga ciekawa i zaista :P
Czekam na next Niati <3
Jezusie hhahahah przez 90 % imagina niemalże płakałam ze smiechu a przez pozostałe 10 % płakałam i śmiałam się jednocześnie.
OdpowiedzUsuńtakiego czegoś się nie spodziewałam hahahhahahahahahhaha XD
~BiBi
PS: zapomniałam ze wyszło ci idealnie ;)
Aww piękne świetny prezent kocham Cię <3
OdpowiedzUsuńto jest dzielo sztuki
OdpowiedzUsuńAaa!! BOSKIE! prawie zemdlałam z zachwytu! :D BOSKIE jesteś GENIALNA!! :*
OdpowiedzUsuńKocham cię normalnie.Nareszcie zakończenie na które czekałam.Oczywiście się popłakałam brawo ale dziękuję
OdpowiedzUsuńBoskie i niesamowite i w ogóle płaczę. Kocham cię za ten imagin!
OdpowiedzUsuńCudowny... Pięknie to zakończyłaś... Kocham cię
OdpowiedzUsuńO kurczaki! To było po prostu świetne! ~Nika~
OdpowiedzUsuńSuper !
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ! http://directionersforeverimaginy.blogspot.com/
Ooo słodki *_*
OdpowiedzUsuńsuper :*
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńSłodkoo ^^ *_*
o matko jaki słodki, piękny, boski ;d
OdpowiedzUsuńBoskie zakończenie. A piosenka idealnie dopasowana do opowiadania. Świetne, naprawdę świetne
OdpowiedzUsuńJejku... Strasznie się cieszę ze postanowiłaś zakończyć ta historię szczęśliwie. Bardzo podoba mi się ta historia. Dziękuję <3
OdpowiedzUsuńa ja tam uwielbiam jej przyjaciela geja <3
OdpowiedzUsuńi w rmffm właśnie leci SOML, cóż za zbieg okoliczności <3
cudo
OdpowiedzUsuńWzruszylam się. :') + Ten przyjaciel gej >>>>>>>>>>>>>>>>
OdpowiedzUsuńJa oczywiście ryczę jak bóbr. Jak zresztą prawie przy każdym Twoim imaginie. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że postanowiłaś dodać kolejną część. Prawie spadłam z krzesła... Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję za takie zakończenie! Wiesz za co Cię kocham? A otóż tak się składa, że kocham Cię za Twoją umiejętność opisywania uczuć. To jest po po prostu niesamowite! I ta przemowa Nialla...cudowne. KOBIETO! JAK TY TO ROBISZ?! Nie wiem co jeszcze mam dodać bo jak tak tu będę wszystko wypisywać to posiedzę sobie do rana. Życzę coraz więcej pomysłów i motywacji do działania. Buziaczki :*
OdpowiedzUsuńAjjjj Genialny. Tak właśnie wyobrażałam sobie koniec tej 'opowieści'. Naprawdę rewelacyjny !!
OdpowiedzUsuńoww *-* poryczałam się. Imagin świetny jak zwykle ;)
OdpowiedzUsuńWspaniałe zakończenie *.*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że dodałaś tą część ;) to MUSIAŁO dobrze się skończyć :D
http://im-crazy-and-i-want-be-forever-young.blogspot.com/
Taki piękny prezent ti co roku bym chciała dostawać.
OdpowiedzUsuńHahaha a wiesz jak szukałam u siebie w telefonie jakieś piosenki na nastrój to wybrałam właśnie How Long Will I Love You, tak sama z siebie i potem widzę, że ty też to dałaś :*
Ten imagin jest taki słodki, śliczny i w ogóle <3 cud, miód, malina :*
@NikusiaLove1D
Ekstra!!! Niesamowity imagin!!! Nie mogę się doczekać kolejnych!!!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i polecam bloga
------>
http://one-dream-direction-1d.blogspot.com/
Megaa! strasznie się cieszę że dopisałaś kolejną część:)
OdpowiedzUsuńZapraszam!:
http://imaginy-midnight-memories.blogspot.com
*3* boskiii!! Dobrze, że tak to się zakończyło <33 Życzę weny na następne :*
OdpowiedzUsuńŚwietne *-*
OdpowiedzUsuńBoskie :**
UsuńZapraszam
http://directionersforeverimaginy.blogspot.com/
"Good Morning AMERICA" a potem "miło było z ich strony, ze zorganizowali koncert w tej "biedniejszej" części LONDYNU" ?!!
OdpowiedzUsuńSerio?! Od kiedy to Londyn jest w Ameryce???
Faktycznie, już poprawiam. Dzięki za uwagę, ale spokojnie, każdemu możne się zdarzyć :)
UsuńPozdrawiam xx.
Spoczko, spoczko ;)
UsuńNa prawdę świetny :)
weny xx
To zakończenie o wiele bardziej mi się podoba !!! Na końcu się poryczałam !!!!!
OdpowiedzUsuńNiesamowite. <3
OdpowiedzUsuńPo prostu piękne ! Po przeczytaniu ostatniej części pomyślałam sobie " Ale dupek z tego Nialla " ale teraz przeczytałam tą część i spłynęła mi pojedyńcza łza po policzku. Masz wielki Talent , proszę pisz więcej opowiadań w tym stylu bo to było na pewno jedno z najpiękniejszych opowiadań które przeczytałam w całym moim życiu a przeczytałam wiele :D Dziękuje bo teraz się uśmiecham. Jeszcze raz opowiadanie jest przepiękne a piosenka bardzo do niego pasuję <3
OdpowiedzUsuńCUDOWNY! On jest przepiękny!!!
OdpowiedzUsuń