KLIKNIJ "CZYTAM!"
JEŚLI WPADASZ NA NASZEGO BLOGA!
ZAPRASZAMY DO WZIĘCIA UDZIAŁU
W SONDZIE DOTYCZĄCEJ IMAGINÓW :)
_______________________________________
If you’re pretending from the start like this,
With a tight grip, then my kiss
Can mend your broken heart
I might miss everything you said to me
With a tight grip, then my kiss
Can mend your broken heart
I might miss everything you said to me
- Uśmiechnij się – szepnąłem, gładząc kciukiem jej
ciepły policzek.
Była tak łagodna, delikatna… Za każdym razem, gdy
ją dotykałem, czułem, że lada chwila może zniknąć, że każdy mój gest może ją
skrzywdzić, zranić. Zupełnie jak bańka mydlana – jeden nieostrożny ruch i
znika, jakby nigdy jej nie było. Ja mój skarb pragnąłem zachować z dala od
wszystkiego, co mogłoby go skrzywdzić, mógłbym zamknąć go w szklanej szkatułce,
byle tylko był bezpieczny. W pewnym sensie zachowywałem się jak zadufany w
sobie egoista, ale nie mogłem nic poradzić na to, że moje szczęście było zależne
od szczęścia [T.I.].
- Harry, proszę… Jestem śpiąca – odparła, po raz
kolejny chowając twarz pod puchową kołdrą.
Zaśmiałem się cicho, powoli zmniejszając odległość
między nami. To było wręcz nieprawdopodobne, jakim ona była śpiochem. Jeszcze
przed chwilą była całkowicie rozbudzona, a teraz znowu chce jej się spać!
- Nalegam… - zamruczałem, usuwając zbędny materiał
oddzielający mnie od jej ust.
Poczułem na plecach znajomy dreszcz, gdy znalazłem
się tak blisko niej, czując ciepło bijące od jej idealnego ciała. Naprawdę nie
rozumiałem, dlaczego wybrała właśnie mnie. Mogła mieć każdego, faceci pożerali
ją wzrokiem, padali na kolana u jej stóp, a ona jak zaczarowana trwała przy
mnie, choć nie mogłem ofiarować jej niczego poza moją miłością. Wróć. Mogłem
ofiarować jej dużo więcej. Mogłem zapewnić jej pieniądze, niezapomniane wakacje
na Hawajach, sławę, rozpoznawalność… Ale ona tego nie chciała. Jedynym, czego
pragnęła, byłem ja i nie potrafiłem tego pojąć.
Odgadnąwszy moje zamiary, zachichotała dźwięcznie
i przyłożyła palec do moich warg z zamiarem powstrzymania mnie. Muszę przyznać,
że bardzo mi się to nie spodobało. Miałem ochotę poczuć smak jej ust, a skoro
miałem taką ochotę, to musiałem to
zrobić. Musnąłem ustami opuszek jej palca i zabrałem go z mojej twarzy.
- Jesteś okropny. W ogóle nie szanujesz moich
potrzeb – stwierdziła, uśmiechając się łobuzersko.
W jej pięknych, błyszczących oczach widziałem
rozbawienie, doskonale wiedziałem, że chce się ze mną podroczyć. Uwielbiałem te
nasze zabawy, chociaż zwykle po jakimś czasie zaczynały mi się nudzić i nie
reagowałem na jakiekolwiek protesty mojej dziewczyny.
- To ty nie szanujesz moich. Pragnę cię. Tu i
teraz.
Kolejny dreszcz przebiegł po moich plecach, gdy
tylko te słowa wydobyły się z moich ust. Na samą myśl o tej dziewczynie… Boże.
Przyciągnęła mnie do siebie, zanurzając palce w
moich włosach. Poczułem jej ciepły oddech na mojej twarzy, gdybym pokonał kilka
ostatnich, dzielących nasze wargi centymetrów, mógłbym wpić się w jej słodkie,
cholernie idealne usta. Ale czekałem na jej ruch. Zmierzyłem ją pełnym
pożądania wzrokiem, mając nadzieję, że w końcu to skończy, że ulży moim
cierpieniom.
- [T.I.] – szepnąłem cicho.
- Tak?
- Nie baw się mną.
Parsknęła śmiechem, lekko mnie od siebie
odpychając. Westchnąłem, zdając sobie sprawę, że i tak jej do niczego nie
namówię. Ona była taką osobą. Łagodna, wrażliwa, ale druga strona jej
osobowości była zupełnym przeciwieństwem pierwszej. Ciężko było do czegokolwiek
ją przekonać, wszelkie perswazje, namowy, aluzje nie odnosiły najmniejszego
skutku. Niezależność. To chyba dobre określenie. Ta dziewczyna mogła się mylić,
mogła zdawać sobie z tego sprawę, ale i tak robiła to, co chciała, choć nieraz
płaciła za swoje błędy. To jej nie zniechęcało. I te wszystkie cechy sprawiały,
że była taka wyjątkowa.
- Zbieramy się – oznajmiła bez specjalnego
przekonania, zerkając na wyświetlacz telefonu.
- Nie musimy. Nigdzie nam się nie spieszy.
I tak nie mielibyśmy dokąd się udać. Kompleks One
Direction był otoczony stadem fotoreporterów i zaaferowanych fanów, dom mojej
dziewczyny na pewno nie prezentował się lepiej. Wszyscy chcieli dowiedzieć się,
co jest grane, uwiecznić nasz powrót razem lub rozpuścić plotkę o zerwaniu,
gdyby któreś z nas wróciło osobno. Nie miałem na to najmniejszej ochoty.
Miałem wyrzuty sumienia, zdając sobie sprawę, że
to wszystko przeze mnie. To ja wywołałem to całe zamieszanie, sprawiłem mojej
dziewczynie nie tylko ból związany z tamtym felernym pocałunkiem. Chodziło też o to, co będzie musiała przeżywać
przez następne kilka tygodni, może nawet miesięcy. I mimo że powinienem mieć w
sobie wystarczająco siły, by odejść – nie potrafiłem, choć wiedziałem, że
lepiej byłoby jej beze mnie. W końcu odzyskałaby dawny spokój, obcy ludzie
przestaliby wydawać o niej sądy, rozsyłać plotki, wtrącać się w jej życie. To
przez mnie przez to przechodziła i bardzo mnie to niepokoiło.
- Skarbie – zacząłem, czując, że najwyższy czas
poruszyć ten temat.
Bałem się tego. Byłem w cholerę przerażony i w
sumie ta rozmowa była ostatnim, czego teraz chciałem, ale nie moje dobro było
teraz najważniejsze. Chciałem jej to wytłumaczyć. Powiedzieć jej, dlaczego tak
się zachowałem, dlaczego ją skrzywdziłem.
- Chcę ci to wszystko wyjaśnić…
- Nie – przerwała mi natychmiast. – Harry, nie
chcę. Nie rozmawiajmy o tym, proszę cię.
Rozumiałem jej reakcję. Nie chciała pamiętać.
Widziałem w jej oczach chęć przebaczenia mi tego,
co zrobiłem, zapomnienia ostatnich kilku dni. Chciała żyć tak, jakby to
wszystko w ogóle się nie wydarzyło, ale widziałem, że to nie jest możliwe.
Włączy komputer, spojrzy na okładkę jakiegoś brukowca i wszystkie wspomnienia
do niej wrócą. Chciałbym, żeby w tamtej chwili widziała, że ją kocham, że jest
moją jedyną. Żeby miała świadomość, że to wszystko było pomyłką, błędem, za
który przyszło mi płacić, nic nieznaczącym zrządzeniem losu. Chciałem, by
widziała we mnie osobę, która może zapewnić jej bezpieczeństwo, która będzie
przy niej wtedy, gdy będzie jej ciężko. Pragnąłem być jej osobistym słońcem –
towarzyszyć jej w dzień i rozświetlać dla niej ciemność nocy. Boże, tak bardzo
chciałem wtedy, by to wszystko nigdy się nie wydarzyło!
- Nie możemy udawać. Kocham cię i właśnie dlatego
muszę ci to wszystko powiedzieć – rzekłem cicho, patrząc z bólem w jej piękne,
zmartwione oczy.
- To, co chcesz mi wyjaśnić, może nas zniszczyć.
Nie rozumiesz tego?
Rozumiałem i to aż za dobrze. Ale nie mogłem żyć w
kłamstwie, iluzji. Chciałem zacząć na nowo, budzić się przy niej z myślą, że mi
ufa, że zdaje sobie sprawę z tego, że jest dla mnie wszystkim. Nie mogłem
zaznać spokoju, dopóki nie poznałaby prawy.
- Chcę tylko powiedzieć, że cię kocham. Wiesz o
tym, prawda? Chcę ci powiedzieć, że jesteś sensem mojego życia, jedyną kobietą,
z którą chciałbym wziąć kiedyś ślub, mieć dzieci, zestarzeć się i siedzieć w
bujanym fotelu, nadal trzymając cię za rękę. Żałuję każdej sekundy, w której
przeze mnie płakałaś, cierpiałaś zupełnie sama. Boję się, że nigdy mi nie
wybaczysz tego, jak cię skrzywdziłem. Gdybym mógł cofnąć czas, oddałbym
wszystko, co posiadam, byleby tylko nie zadać ci bólu. Wiem, że jest już za
późno, może to wszystko, co powiedziałem, nie ma najmniejszego sensu, ale chcę,
żebyś wiedziała, ile dla mnie znaczysz. I jak bardzo cię kocham.
Chciałem powiedzieć coś jeszcze, bo te wszystkie
myśli nie były nawet połową tego, co czułem, ale spojrzałem w jej przepełnione
łzami oczy i nie potrafiłem wykrztusić z siebie niczego więcej. Ująłem jej
twarz w dłonie, scałowując gorzkie krople, płynące po jej delikatnych
policzkach. Nawet teraz była idealna. Wszystko, co robiła, takie było.
- Kocham cię. Błagam, nie płacz przeze mnie po raz
kolejny – szepnąłem, przytulając ją do siebie.
Schowała twarz w moich ramionach, przyciągając
mnie jeszcze bliżej. Nienawidziłem w tej chwili sam siebie. Krzywdziłem
wszystkich ludzi, na których mi zależało, zachowywałem się jak skończony cham.
Ale to wszystko, moje najgorsze cechy i instynkty, nie miało jakiegokolwiek
znaczenia, gdy czułem ją przy sobie.
- Obiecaj, że nie pozwolisz mi odejść, dobrze?
Nawet gdybym chciała, obiecaj, że mnie powstrzymasz – powiedziała, łamiącym się
głosem.
Nie mogłem pozwolić jej odejść. Z pewnością powinienem
był to zrobić już dawno temu, ale nie potrafiłem. Nie byłbym w stanie znieść
myśli, że należy do kogoś innego, że inny mężczyzna trzyma ją za rękę, dotyka
jej twarzy, całuje wargi… Być może dla mnie byłoby to lepsze rozwiązanie, ale
kochałem ją zbyt mocno, by pozwolić jej odejść. Ona była moja. A może to ja
należałem do niej…?
- Ciii, będzie dobrze. Obiecuję, że będę o ciebie
walczyć do końca. Nie płacz – szepnąłem, całując ją w czubek głowy.
Nienawidziłem tego widoku, gdy zdawałem sobie
sprawę z tego, że jest jej źle. [T.I.] jest jedną z tych dziewczyn, które najzwyczajniej
w świecie nie zasługuje na
cierpienie. Wszystko, co robiła, było idealne, każdy gest – niepowtarzalny. I
była dobra. Jej serce było otwarte na każdego człowieka i choć często narzekała
na ludzi, którzy ją otaczali, wiedziałem, że tak naprawdę nie mogłaby bez nich
żyć. Tak jak ja nie potrafiłem żyć bez niej.
- Wracajmy już, dobrze? – spytała, mierząc mnie
zaczerwienionymi od płaczu oczami.
- Jesteś pewna, że dasz radę?
Skinęła głową w milczeniu, a ja powoli podniosłem
się z łóżka. Nie chciałem, żeby po raz kolejny przez to przechodziła, ale nie
mogłem też przetrzymywać jej w tym hotelu do końca życia, jak eksponat w
muzeum. Ona chciała żyć tak jak dawniej…
- Więc zacznijmy się zbierać – uśmiechnąłem się do
niej ciepło, pochylając się nad łóżkiem i muskając wargami jej czoło.
…ale nie wiem, czy to byłoby nam to dane.
***
„Harry, czy to prawda, że pocałowałeś dawną
przyjaciółkę?”, „[T.I.], czujesz się
oszukana?”, „Stoję właśnie pod kompleksem członków brytyjsko-irlandzkiego zespołu
One Direction, gdzie…”, „Wybaczyłaś Stylesowi zdradę?”, „Jak się czujesz z
myślą, że twój sławny chłopak cię zdradził?”, „Co łączy cię z twoją…”, „Zamierzacie
żyć tak jak…”. Te wszystkie stłumione głosy odbijały się od wnętrza mojej
głowy, na jakiś czas mnie omamiając. Błysk fleszy, skutecznie rozświetlający
mrok, mnie oślepiał, głośne krzyki, wydobywające się z gardeł fanek sprawiały,
że czułam się jak w pułapce, jak dzikie zwierzę zamknięte w klatce. Spuściłam
głowę, usiłując ignorować nachalnych mężczyzn, przedzierających się przez
ochronę i dwójkę szydzących ze mnie młodych dziewczyn. To był jeden w tych
momentów, gdy marzyłam, by być niewidzialna.
Po prostu na nich nie patrz… Jesteś tu sama… Z
Harrym.
Wtuliłam się mocniej w ramię mojego chłopaka,
dając mu tym samym do zrozumienia, że mam dość. Harry spojrzał kątem oka na
moją pobladłą twarz i przyspieszył kroku. Z niemal niezauważalnych ruchów jego
ust, wyczytałam nieme „Jeszcze troszkę”. Modliłam się, by wreszcie dopaść do
drzwi i zamknąć się w środku, po raz kolejny udając, że wszystko jest tak, jak dawniej. Nie było. I on
to wiedział.
Usłyszałam krzyk jednego z ochraniarzy i szczęk
zamku. Gwar wcale nie ucichł, wręcz przeciwnie. Kolejne wrzaski fanek
wstrząsnęły moim małym, niepoukładanym światem. Drugi z nich, nieco mniej
umięśniony, otworzył furtkę, oddzielający nas od podwórka, wpuszczając nas na
teren posesji. Kolejny dźwięk przekręcanego klucza i obaj znaleźli się przy
nas, osłaniając nasze wtulone w siebie nawzajem ciała. Ktoś ciągle wykrzykiwał
nasze imiona, odnosiłam wrażenie, że ludzie zaraz przedrą się przez wysoki
płot, zapewniający nam bezpieczeństwo. Drzwi domu otworzyły się i w wąskiej
szparze zobaczyłam twarz Zayna. Chłopak szybko cofnął się do tyłu, wpuszczając
nas do środka.
- Zajmiemy się wszystkim na zewnątrz – rzekł niewyraźnie
jeden z ochroniarzy i drzwi się zamknęły.
Otoczyło nas kilka par silnych ramion. Do moich uszu
dobiegło parę stłumionych szeptów, zbyt cichych, by ktokolwiek mógł je zrozumieć.
Zacisnęłam powieki, usilnie starając się nie upaść. To kosztowało mnie zbyt
wiele wysiłku…
Chłopcy odsunęli się od nas, mierząc Hazzę z
nieukrywanym zdenerwowaniem.
- Jesteś kompletnym kretynem i dupkiem, Harry.
Kretynem, bo Paul szukał cię w całym Londynie przez całą noc i jest na ciebie
wściekły, a dupkiem, bo nie raczyłeś odezwać się do nas choćby słowem – mruknął
Niall, opierając się plecami o ścianę.
- Przepraszam, chłopaki. Później wam to wszystko
wytłumaczę…
- Jestem zmęczona. Pójdę się położyć, dobrze? –
szepnęłam, nie czekając na ich odpowiedź.
Wyminęłam całą piątkę, kierując się w stronę
pokoju mojego chłopaka. Nie potrzebowałam nikogo, by powiedziałby mi, jak tam
dojść, znałam tę drogę doskonale. Przemierzałam ją przecież tyle razy…
Trzęsącą się dłonią odszukałam klamkę i zanim zorientowałam
się, co robię, leżałam już na niezaścielonym łóżku. Nie potrzebowałam teraz
niczego więcej. Zostałam sama z moimi myślami, które w tej chwili stały się
jakby bardziej jasne, zrozumiałe.
Przez dwa dni żyłam w przeświadczeniu, że
straciłam go na zawsze i to z własnej woli. Przez dwa dni moje życie nie miało
najmniejszego sensu, moje serce zostało wyprane z jakichkolwiek uczuć czy
emocji. Potem po raz kolejny zjawił się przy mnie on i rozświetlił moje życie. Znowu. Nie wierzyłam, że kiedykolwiek
zapomnę o tym, co mi zrobił, ale czy to oznaczało, że mu nie wybaczę? Już mu
wybaczyłam. I choć część mnie wypierała się tej świadomości, wiedziałam, że
porzucając Harry’ego, porzuciłabym też moje życie. Bo jak mogłabym normalnie
funkcjonować, skoro moje serce należało do niego?
Usłyszałam lekkie skrzypnięcie otwierających się
drzwi i ciche kroki przybysza, jednak moje powieki były zbyt ciężkie, by
sprawdzić, kim był. Łóżko ugięło się pod ciężarem czyjegoś ciała. Poczułam
dotyk dłoni na moim chłodnym policzku. Dotyk jego dłoni.
- Nie pozwolę ci odejść – wyszeptał, a jego ciepła
łza spłynęła po mojej skórze. – Zaczniemy wszystko od nowa. Razem.
Uśmiechnęłam się lekko, myśląc o naszej wspólnej przyszłości.
Zaczniemy wszystko od nowa. Napiszemy tę historię jeszcze raz. Razem.
And I can lend you broken parts
That might fit like this
And I will give you all my heart
So we can start it all over again
That might fit like this
And I will give you all my heart
So we can start it all over again
Przepraszam, przepraszam, przepraszam!
Po pierwsze, za to, że imagin pojawił się dopiero teraz. Miśki, kończy się półrocze, w przyszłym tygodniu mam kolejne próbne egzaminy gimnazjalne, jakimś cudem dostałam się do rejonów z czterech konkursów kuratoryjnych... Nie wyrabiam, ale postaram się lepiej organizować czas i pisać w każdej wolnej chwili! Po drugie, za to, że schrzaniłam tę część. Miała być zupełnie inna, lepsza, bardziej dopracowana... a wyszło, jak wyszło. Przykro mi, jeśli was zawiodłam.
Dziękuję za wszystkie komentarze! Wasze słowa naprawdę wiele dla mnie znaczą <3
Kolejny imagin będzie kontynuacją Lou, o ile dobrze pójdzie. Chciałabym skończyć te kilkuczęściowe imaginy, bo mam już nowe pomysły, których teraz nie mogę wykorzystać. Potem ukaże się Niall :)
Kolejny imagin będzie kontynuacją Lou, o ile dobrze pójdzie. Chciałabym skończyć te kilkuczęściowe imaginy, bo mam już nowe pomysły, których teraz nie mogę wykorzystać. Potem ukaże się Niall :)
Proszę, by dla odmiany każdy, komu spodobał się ten imagin lub ma jakieś zastrzeżenia i chce się nimi ze mną podzielić, dodał komentarz!
Kocham was <3 Dziękuję, że ze mną jesteście!
PS. Dziękuję za wszystkie nominacje do Liebster Awards! Jeszcze trzy miesiące temu nigdy nie pomyślałabym, że ktoś kiedykolwiek doceni w takim stopniu to, co robię! <3
~W.
GENIALNE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTotalnie Cię rozumiem, ja też dostałam się do rejonowego z przyrody, polskiego i matmy... + egzaminy próbne po 6 klasie, występy na uroczystościach i apelach = brak wolnego czasu. A imagin świetny <3
OdpowiedzUsuńZAWIODŁAŚ? Dziewczyno to jest fenomenalne! ♥ Kocham, kocham, i jeszcze raz kocham! ^^
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest cudowny ! Czekam na dalszy ciąg tej wspaniałej histori !
OdpowiedzUsuńPiękne <3
OdpowiedzUsuńTo było fantastyczne! Kiedy będzie część dalsza o Louisie ? ;*
OdpowiedzUsuńDołączam się do pytania :)
UsuńPostaram się dodać go jak najszybciej :) Jeszcze nie dziś, ale może jutro, pojutrze to już maks :D przepraszam, że tyle musicie czekać, ale nie chcę dodawać niczego na szybko...
Usuń~W.
Wczoraj pierwszy raz zajrzałam na Waszą stronkę, a dopiero dziś pierwszy raz zaczęłam czytać Wasze imaginy . Są świetne ! Jak możesz mówić "zawiodłam Was" ? ! Nie może być, bo talenty Was wszystkich są wyjątkowe ! Mogłybyście zacząć pisać opowiadania ? A tak ogólnie to, czy szukacie kolejnej współtwórcy ? Bardzo chciałabym spróbować, mam jedną pracę w zapasie więc prosiłabym o szybką odpowiedź w sprawie mojej propozycji . Pozdrawiam, Directioner ; ) ♥
OdpowiedzUsuńBrak słów rozwalasz system kobieto **
OdpowiedzUsuńBoże.Genialne.To jest bardziej wzruszające od tytanika.Aż i się ręce trzęsą.
OdpowiedzUsuńOoooooo, dziewczyno, postarałaś się!!!! Ten imagin jest taki FUCKING PERFECT, że arsgsghdfg!!! Jak kiedyś napiszesz książkę to daj mi znać :D Bo kurde, jak nie przeczytam, to oszaleję. Naprawdę, takiego dopracowanego imagina dawno nie czytałam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGenialne poprostu Genialne. Jesteś zajebista ! :) Poprostu KOCHAM CIĘ ! < 3333
OdpowiedzUsuńto jest talen dziewczyno :)
OdpowiedzUsuńTALENT ! :*