Poprzednie części:
Siedziałem w domu zupełnie sam. Naprawdę nie mam
pojęcia, jak udało mi się namówić chłopców, by wyszli na imprezę beze mnie, ale
było ciężko. Teraz w sumie trochę tego żałowałem, bo samotność niemal
rozsadzała mnie od środka i to zdecydowanie nie było przyjemne uczucie. Ale nie
mogłem pozwolić im marnować kolejnego dnia na siedzeniu ze mną w kompletnej
ciszy i oglądaniu idiotycznych filmów. Oczywiście protestowali. Oni wcale się
nie nudzą, widzą, że ich potrzebuję i w życiu nie zostawią mnie samego. Ich upór
był nawet dość zabawny. Jakoś ich wybłagałem, powiedziałem, że jeden wieczór
spędzony samotnie dobrze mi zrobi, tak jak im dobrze zrobi impreza.
Widziałem ich niezdecydowanie i wahanie, gdy
otwierali drzwi. Mój wymuszony uśmiech wcale ich nie uspokoił, a chyba nawet
pogorszył sytuację. Kazali mi dzwonić, gdybym czegoś potrzebował i nie robić
niczego głupiego. Wiedziałem, że denerwują się teraz i prawdopodobnie żaden z
nich nawet nie myśli o tym, żeby się napić – za bardzo martwią się o mój stan.
Nie sądziłem, żeby było się o co martwić. Fakt, bywało lepiej, ale udawanie
powoli wchodziło mi w krew i chwilami potrafiłem nawet oszukać samego siebie.
To nie było dobre rozwiązanie, zdawałem sobie z tego sprawę. Ale chyba nic
więcej mi nie pozostało.
Usilnie starałem się o niej nie myśleć.
Towarzystwo chłopców trochę mi w tym pomagało, bo zaprzątali moja głowę
milionami nieważnych drobiazgów i nie miałem nawet czasu, żeby wspominać to, co
było. Teraz siedziałem sam i nie było nikogo, kto odwróciłby moje myśli od jej
osoby.
Nie dzwoniła. Nie dziwiłem jej się, bo
potraktowałem ją okropnie. W pewnym sensie byliśmy jak brat i siostra, gdyby
nie… No właśnie. Ale co innego mogłem zrobić? Nie chciałem już cierpienia,
pragnąłem w końcu zaznać szczęścia i spokoju. Niewiele, prawda?
Powoli uczyłem się oddzielania myśli ważnych od
tych, które nie powinny znaleźć się w mojej głowie. Jej osoba zdecydowanie
należała do tej drugiej kategorii i ciężko mi było teraz uwierzyć, że kiedyś byliśmy
przyjaciółmi.
Usłyszałem pukanie do drzwi i niechętnie
podniosłem się z kanapy. Chłopcy obiecali, że postarają się dobrze bawić, ale
wiedziałem, że prędzej czy później któryś z nich wpadnie, żeby sprawdzić, jak
się czuję. Byłem im za to wszystko wdzięczny, naprawdę. Martwiąc się, pokazywali
mi, że im na mnie zależy.
Przeszedłem przez długi korytarz, sprawdzając przy
okazji, czy nikt do mnie nie dzwonił i stanąłem przed drzwiami wejściowymi.
Szybko przekręciłem klucz w zamku i nacisnąłem klamkę, wzdychając. Jeśli to
faktycznie któryś z nich…
W progu stała ona. Była skulona, jakby bała się
mojej reakcji, jej oczy były zaczerwienione od płaczu. Po obu policzkach spływały
łzy – jedna za drugą, a palce splotła ze sobą. Robiła tak zawsze, gdy się
denerwowała. Miałem ochotę zamknąć drzwi i wyrzucić z głowy ten obraz, który
tak bardzo ranił moje serce. Dlaczego nadal tyle dla mnie znaczyła?
Zanim zdążyłem choćby pomyśleć, co powinienem
powiedzieć, dziewczyna zrobiła krok w przód i wpiła swoje chłodne, miękkie
wargi w moje własne. Uderzyłem plecami o framugę drzwi i poczułem ostry ból
przeszywający moją łopatkę. Zdezorientowany i kompletnie zaskoczony nie oddałem
pocałunku, podczas gdy ona desperacko napierała na mnie swoimi ustami, usiłując
wymusić jakikolwiek ruch moich warg. Nie tego się spodziewałem i choć kiedyś
oddałbym życie za coś takiego, teraz po prostu stałem ze spuszczonymi rękoma,
nie mając pojęcia, co zrobić.
W końcu odsunęła się ode mnie, spuszczając głowę i
wymamrotała ciche „Przepraszam”. Spojrzałem na nią, oddychając nierówno.
Czułem, jak moje serce wariuje, a jego bicie diametralnie przyspiesza. W mojej
głowie pojawiła się masa myśli, ale były one tak nieskładne, że nie potrafiłem
wydusić z siebie ani słowa.
- Przepraszam – powtórzyła niewyraźnie.
Za co ona mnie do cholery przepraszała? Za to, że
zniszczyła mi życie? Za to, że mnie pocałowała? Czy za to, że moje plecy w
cholerę bolą?
Odwróciła się i szybkim krokiem wycofała się z
domu, pokonując kolejne stopnie schodów. Zamrugałem kilkakrotnie i zmusiłem
swoje zastygłe w bezruchu mięśnie do wysiłku. Wybiegłem ze środka i w ostatniej
chwili złapałem ją za rękę, ciągnąć w swoją stronę. Nie wiedziałem, dlaczego to
zrobiłem. Po prostu czułem, że nie mogę pozwolić jej odejść.
Podniosła na mnie swoje błyszczące od łez oczy i
zmierzyła mnie przepełnionym bólem wzrokiem.
- Powiedz mi to! – krzyknęła, a kolejne krople
spływały po jej pięknej twarzy. – Jeśli nic już dla ciebie nie znaczę, po
prostu mi to powiedz!
***
- Powiedz mi to! – krzyknęłam, niemal dławiąc się
własnymi słowami. – Jeśli nic już dla ciebie nie znaczę, po prostu mi to
powiedz!
Spojrzał na mnie z niepojętym dla mnie
zrozumieniem. Dlaczego to robił? Dlaczego patrzył na mnie z czułością i troską,
podczas gdy jak najzwyczajniej w świecie wyładowywałam na nim swój gniew?
Krzyczałam i chciałam, żeby on też krzyczał. Chciałam usłyszeć, że jestem nic
niewarta, że się mnie brzydzi, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Że mnie
nie chce. I nie kocha.
Podszedł do mnie i chwycił mnie w nadgarstkach,
przyciągając do siebie. Nie obchodziły go mojego protesty, to, że z nadmiaru
bólu szarpałam się i wyrywałam. Objął mnie, cierpliwie znosząc moje obelgi i
zadawane ciosy. I przytulił mnie do siebie.
Nie wiem, jak długo próbowałam wyswobodzić się z
jego objęć. Paradoksalnie nie chciałam czuć jego ciepłego dotyku, choć to była
jedyna rzecz, jakiej teraz potrzebowałam i w głębi serca pragnęłam. W końcu
przestałam się szarpać, a z moich oczu popłynęły łzy. Wtuliłam się w niego,
przyciągając go bliżej. Moja zmęczona, boląca głowa spoczęła na jego szyi, a
palce kurczowo trzymały się jego koszuli. Bałam się, że odejdzie. To wszystko
było dla mnie zbyt trudne. Zbyt skomplikowane.
- Kocham cię – wyszeptał, kojąc moje stargane
nerwy – i wiem, że ty też mnie kochasz.
Nie biorąc do siebie moich wcześniejszych słów i
zachowań, tulił mnie do siebie, ani na moment nie zwalniając uścisku. Był przy
mnie i tylko to się liczyło.
Czułam się okropnie. Przez tak długi okres czasu
krzywdziłam go, odsuwałam od siebie, choć poświęcił dla mnie wszystko. W
prezencie, na który w ogóle nie zasługiwałam, dał mi całego siebie, swoje serce
i miłość. Nie chciałam tego. Więc dlaczego dopiero rozłąka uświadomiła mi, że
przez ten cały czas walczyłam nie z jego miłością, ale ze swoim uczuciem? Nie
potrafiłam żyć bez niego, każda komórka mojego ciała domagała się jego
obecności, której tak nagle mi zabrakło.
Nie byłam jego warta. Niall zasługiwał na osobę,
która byłaby najzwyczajniej w świecie dobra. Która nigdy by go nie skrzywdziła,
obroniła go przed całym złem tego świata. Ja od początku go raniłam, od
początku go niszczyłam. Aż do teraz, gdy wreszcie zrozumiałam, jak bardzo mi na
nim zależy.
Bałam się, że odrzuci mnie tak, jak ja odrzucałam
jego. Nie chciał mojego pocałunku, nie chciał mojej bliskości. Nie chciał mnie.
Moje serce rozsypało się na miliard kawałków, gdy zamiast miłości dostrzegłam w
jego oczach chłód. Nie wiedziałam, dlaczego teraz był przy mnie, ale potrzebowałam
go zbyt mocno, by o to pytać.
- Niall – szepnęłam trzęsącym się głosem.
Odsunął mnie od siebie na kilka centymetrów i
spojrzał na mnie swoimi pięknymi, niebieskimi oczami. Kochałam je. Tak jak
kochałam go całego. Czułam na sobie jego ramiona, którymi nadal mnie obejmował
i to przyjemne poczucie bezpieczeństwa, które mi zapewniał.
- Przepraszam – powiedziałam trzeci raz tego
wieczoru.
Uśmiechnął się do mnie lekko jak aniołek, który
byłby w stanie wybaczyć największą zbrodnię. Był taki cudowny… Nieskazitelny.
Może to zabrzmi tandetnie, ale gdybym tylko mogła
cofnąć czas… nigdy, przenigdy nie zrobiłabym mu krzywdy. On nie zasługiwał na
ból. Od tak dawna powtarzał, że pragnie miłości, że chce osoby, której w końcu
będzie mógł powiedzieć, jak bardzo jest dla niego ważna. Z pewnością nie byłam
osobą, którą powinien obdarzyć swoim dobrym serduszkiem, ale potrzebowałam go
zbyt mocno…
Powoli pochylił się w moja stronę, dając mi do
zrozumienia, co chce zrobić. Poczułam zalewającą mnie falę gorąca, a bicie
mojego serca przyspieszyło do granic możliwości. Tyle razy znajdowałam się w
takiej sytuacji… Tyle razy zbliżał do siebie nasza twarze… Tyle razy go
odtrącałam. Tym razem miało być inaczej. Chciałam poczuć smak jego ust, pokazać
mu, jak wiele dla mnie znaczy. Przymknęłam oczy, rozwierając wargi i czekając z
niecierpliwością na to, co miało nastąpić.
- Zaczekaj.
Otworzyłam oczy ze zdziwieniem. Czułam na swojej
skórze jego ciepły oddech, który w połączeniu z moim rosnącym podekscytowaniem
niemal parzył. Rozmyślił się? Nie wiem, czy potrafiłabym przeżyć kolejną
przeszkodę, postawioną na naszej drodze. Ogarnął mnie strach. Co, jeśli ma mnie
już dość? Jeśli nie chce mnie po tym wszystkim?
- Obiecaj, że tym razem się nie odsuniesz –
powiedział cicho.
W jego
oczach, które znajdowały się tak niemożliwie blisko moich własnych, widziałam lęk.
Bał się. Znowu przeze mnie. W tamtym momencie przyrzekłam sobie, że już nigdy
go nie skrzywdzę. Że już nigdy nie pozwolę mu cierpieć.
- Obiecuję, Niall.
Na jego idealnej twarzy pojawił się delikatny
uśmiech – jeden z moich ulubionych. Powoli zamknął swoje piękne oczy i
zmniejszył dzielącą nasze usta odległość. Po raz pierwszy poczułam się w ten
sposób. Czułam, jak moje żyły niemal płoną z podekscytowania, a kolana w jednej
chwili miękną. I właśnie wtedy poczułam smak jego miękkich, ciepłych warg.
Musnął lekko moje usta, by już po chwili pogłębić pocałunek, doprowadzając mnie
stanu bliskiego ekstazy. Z każdym dotknięciem zakochiwałam się w nim coraz
bardziej, aż w końcu poczułam, że należę do niego całą duszą i całym ciałem.
Czułam jego nierówny oddech na moim języku, a jedna z jego dłoni otulała mój
zmarznięty policzek.
Nie wiem, jak długo tak trwaliśmy, ale gdy po
chwili odsunął się ode mnie, rozłączając nasze usta, na naszych twarzach
pojawiły się szerokie uśmiechy. Uśmiechy szczęścia.
- Chodźmy do domu – zamruczał wesoło, splatając ze
sobą nasze palce.
- Niall?
- Tak?
-Kocham cię – powiedziałam cicho i poczułam, jak
na mojej twarzy pojawia się szkarłatny rumieniec.
Wyznałam mu to po raz pierwszy i po raz pierwszy
poczułam, że te słowa są jak najbardziej na miejscu. Dokładnie oddawały moje
uczucia do niego, które przez tak długo czas ukrywałam przed nim, całym światem
i sobą samą.
Spojrzał na mnie z nieukrywaną radością i po raz
ostatni musnął moje wargi.
- Ja też cię kocham, skarbie.
Któregoś
dnia zrozumiesz, że szukasz tego, co już posiadasz.
Cześć, Misiaczki!
Ostatnia część tego imagina już za nami. Wiem, że część z was nie tak wyobrażała sobie końcówkę, ale mimo wszystko napisałam ją według własnej wizji. Mam nadzieję, że choć część z was jest zadowolona - resztę przepraszam.
Miałam 2/3 dni, dodałam w pierwszym terminie, żeby choć trochę wynagrodzić wam moje nieobecności, które będą trwać przez tydzień. W piątek i w sobotę mam dwa ważne dla mnie konkursy i muszę najzwyczajniej w świecie się do nich przygotować :) Ale wciąż macie Karolę i Maję! Tak więc w przyszłym tygodniu pojawi się ostatnia część Zayna i... zaczęłam pisać Lou. W sumie zabrałam się za Liama, ale przyszedł mi do głowy idealny pomysł na imagina z Louisem, za który od razu się zabrałam :) Kilkuczęściowy, będziecie mieć co czytać :) Li oczywiście też się tworzy.
Tyle :)
Proszę o opinie, są dla mnie bardzo ważne!
I Kochani... bardzo dziękuję za wszystkie komentarze do poprzedniej części! Nawet nie wiem, co powiedzieć... Wiele dla mnie znaczy to, jak mnie wspieracie i ubarwiacie moje życie :) Wasze słowa są dla mnie nagrodą.
Kocham
~W
Tak! super happy end i nn z Lou...och kocham cię.
OdpowiedzUsuńuwielbiam Cię dziewczyno! ten imagin jest piękny <3
OdpowiedzUsuńJest po prostu cudowny. Uwielbiam tego bloga. Przeczytałam chyba każdy imagin i ciągle czekam na następne. Widziałam dużo blogów z imaginami ale ŻADEN nie był tak świetny jak ten.
OdpowiedzUsuńA tak a propo co do następnych imaginów do daj takiego gdzie już będą się znali <3
super <3
OdpowiedzUsuńnie ważne jakie będzie zakończenie. ono powsaje w twojej genialnej główce... ja wszystkie kocham! Już nie mogę się doczekać następnych!!
OdpowiedzUsuńdobra robota! <3 wzruszający :')
OdpowiedzUsuńczekam na nastepna czesc o zaynie ♥
Jaki zajebisty! ;* poryczałam się ;p
OdpowiedzUsuńPiękny! Czekam na następne imaginy ;*
OdpowiedzUsuńjeszcze nie przeczytałam ale jaram sie niesamowicie ze juz jest 3 częśc ;D
OdpowiedzUsuńdobra juz przeczytany! swietny, swietny i jeszcze raz świetny! ;D
OdpowiedzUsuńja nie wytrzymam tygodnia bez twoich imaginów <3 czekam na kolejne ;)
OdpowiedzUsuńCudowny i taki piękny koniec ! Fajny cytat na końcu !
OdpowiedzUsuńTo jest piękne na taką końcówkę liczyłam kocham Cię po prostu kocham!
OdpowiedzUsuńJezuniu <3 Rycze... Piekny imagin <3
OdpowiedzUsuńKOCHAM WASZ BLOG ! CUDNY IMAGIN i W OGÓLE !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńsuuuper ♥♥♥
OdpowiedzUsuńOjej, jaki uroczy :3
OdpowiedzUsuńLou i Li - czekałam na to!
Powodzenia na konkursach! :3
Cudowny :)
OdpowiedzUsuńjeden z lepszych jakie czytałam ! : ) nie mogłam się doczekać następnych części , gratulację : ) jest świetny :*/ A.
OdpowiedzUsuńOstatnio spędziłam dużo czasu na czytaniu imaginów z Waszego bloga. Przeczytałam każdy - jeden za drugim - i uważam, że są wprost idealne. Historie, które się tu pojawiają są niebywale wyjątkowe, niekiedy zaskakujące i niepowtarzalne, a jestem gotowa wypowiedzieć to ostatnie słowo, bo czytałam już wiele opowiadań na innych blogach, zarówno jednopartów, jak i tych złożonych z wielu części, które, mówiąc kolokwialnie, były oklepane. Widać, że macie powołanie do pisania, słowa użyte w każdym z tych imaginów zlepiają się w jedną, spójną całość. Jestem pod ogromnym wrażeniem Waszego talentu.;)
OdpowiedzUsuńPowyżej zamieszczony imagin z Niallerem jest idealny. Czekam na kolejne niepowtarzalne historie i życzę powodzenia w dalszym tworzeniu. <:
suuper < 3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie na opowiadanie o Zaynie: http://caitlynne-de-lor.blogspot.com/ ;)
Świetny , czytam go już któryś raz i nadal mi sie nie znudził <3 Masz wielki talent :D
OdpowiedzUsuńBrak mi słów... On jest cudowny! Aż się rozkleiłam na końcu, kiedy Niall ją przytulił :') Muszę ci powiedzieć, że masz naprawdę wielki talent do pisania. Czytałam bardzo dużo imaginów, ale ten jest... I znowu brak słów. Jest NAJLEPSZY jaki czytałam <3 życzę powodzenia i weny w pisaniu następnych! ;D mam nadzieje, ze będą takie piękne jak ten. BUZIAKI ;**
OdpowiedzUsuńKochana pisz pisz i jescze raz pisz !! Jesteś niesamowita po prostu KOCHAM ! wzruszyłam się ogromnie naprawde świetnie piszesz ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny..
OdpowiedzUsuńSuper!!!! uwielbiam twoje imaginy :-*
OdpowiedzUsuńBoże teraz dopiero znalazłam twój blog i ten imagin jest poprostu cudny ,nieziemski, przepiękny i wgl brakuje mi słów żeby go opisać! To jest niesamowite że potrafiłaś doprowadzić mnie do takiego stanu w którym nie potrafię nazwać swoich uczyć !!! Błagam cię NIGDY NIE PRZESTAWAJ PISAĆ !!!!♥
OdpowiedzUsuńBoże uwielbiam , takich czułych i romaaaantyyycznych chłoopców . a iman jeest świetnyy @ :P
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM <3
OdpowiedzUsuńOn jest boski pod koniec się poryczałam po prostu piękny . Powinnaś napisać książkę naprawdę na pewno bym ją przeczytała i to by była chyba jedyna książka którą bym przeczytała do końca .. piszesz przepięknie oby tak dalej :) <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńbardzo spodobała mi się końcówka <3
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAWWWWW.... *-* ;__; piękny!
OdpowiedzUsuńJaki ty masz talent, dziewczyno! Czytałam już mnóstwo imaginów i żadne nie były tak dobre jak twoje ;O Wywołują na mnie tyle emocji, że całkowicie mogę pozwolić pochłonąć się lekturze. Są naprawdę dobre! Życzę Ci dużo weny w dalszym pisaniu i z niecierpliwością czekam na kolejne ;)) xx
OdpowiedzUsuń