piątek, 7 grudnia 2012

#39 Harry (część 4)

KLIKNIJ "CZYTAM!"
JEŚLI WPADASZ NA NASZEGO BLOGA!

ZAPRASZAMY DO WZIĘCIA UDZIAŁU
W SONDZIE DOTYCZĄCEJ IMAGINÓW :)
_______________________________________


If you’re pretending from the start like this,
With a tight grip, then my kiss
Can mend your broken heart
I might miss everything you said to me

- Uśmiechnij się – szepnąłem, gładząc kciukiem jej ciepły policzek.
Była tak łagodna, delikatna… Za każdym razem, gdy ją dotykałem, czułem, że lada chwila może zniknąć, że każdy mój gest może ją skrzywdzić, zranić. Zupełnie jak bańka mydlana – jeden nieostrożny ruch i znika, jakby nigdy jej nie było. Ja mój skarb pragnąłem zachować z dala od wszystkiego, co mogłoby go skrzywdzić, mógłbym zamknąć go w szklanej szkatułce, byle tylko był bezpieczny. W pewnym sensie zachowywałem się jak zadufany w sobie egoista, ale nie mogłem nic poradzić na to, że moje szczęście było zależne od szczęścia [T.I.].
- Harry, proszę… Jestem śpiąca – odparła, po raz kolejny chowając twarz pod puchową kołdrą.
Zaśmiałem się cicho, powoli zmniejszając odległość między nami. To było wręcz nieprawdopodobne, jakim ona była śpiochem. Jeszcze przed chwilą była całkowicie rozbudzona, a teraz znowu chce jej się spać!
- Nalegam… - zamruczałem, usuwając zbędny materiał oddzielający mnie od jej ust.
Poczułem na plecach znajomy dreszcz, gdy znalazłem się tak blisko niej, czując ciepło bijące od jej idealnego ciała. Naprawdę nie rozumiałem, dlaczego wybrała właśnie mnie. Mogła mieć każdego, faceci pożerali ją wzrokiem, padali na kolana u jej stóp, a ona jak zaczarowana trwała przy mnie, choć nie mogłem ofiarować jej niczego poza moją miłością. Wróć. Mogłem ofiarować jej dużo więcej. Mogłem zapewnić jej pieniądze, niezapomniane wakacje na Hawajach, sławę, rozpoznawalność… Ale ona tego nie chciała. Jedynym, czego pragnęła, byłem ja i nie potrafiłem tego pojąć.
Odgadnąwszy moje zamiary, zachichotała dźwięcznie i przyłożyła palec do moich warg z zamiarem powstrzymania mnie. Muszę przyznać, że bardzo mi się to nie spodobało. Miałem ochotę poczuć smak jej ust, a skoro miałem taką ochotę, to musiałem to zrobić. Musnąłem ustami opuszek jej palca i zabrałem go z mojej twarzy.
- Jesteś okropny. W ogóle nie szanujesz moich potrzeb – stwierdziła, uśmiechając się łobuzersko.
W jej pięknych, błyszczących oczach widziałem rozbawienie, doskonale wiedziałem, że chce się ze mną podroczyć. Uwielbiałem te nasze zabawy, chociaż zwykle po jakimś czasie zaczynały mi się nudzić i nie reagowałem na jakiekolwiek protesty mojej dziewczyny.
- To ty nie szanujesz moich. Pragnę cię. Tu i teraz.
Kolejny dreszcz przebiegł po moich plecach, gdy tylko te słowa wydobyły się z moich ust. Na samą myśl o tej dziewczynie… Boże.
Przyciągnęła mnie do siebie, zanurzając palce w moich włosach. Poczułem jej ciepły oddech na mojej twarzy, gdybym pokonał kilka ostatnich, dzielących nasze wargi centymetrów, mógłbym wpić się w jej słodkie, cholernie idealne usta. Ale czekałem na jej ruch. Zmierzyłem ją pełnym pożądania wzrokiem, mając nadzieję, że w końcu to skończy, że ulży moim cierpieniom.
- [T.I.] – szepnąłem cicho.
- Tak?
- Nie baw się mną.
Parsknęła śmiechem, lekko mnie od siebie odpychając. Westchnąłem, zdając sobie sprawę, że i tak jej do niczego nie namówię. Ona była taką osobą. Łagodna, wrażliwa, ale druga strona jej osobowości była zupełnym przeciwieństwem pierwszej. Ciężko było do czegokolwiek ją przekonać, wszelkie perswazje, namowy, aluzje nie odnosiły najmniejszego skutku. Niezależność. To chyba dobre określenie. Ta dziewczyna mogła się mylić, mogła zdawać sobie z tego sprawę, ale i tak robiła to, co chciała, choć nieraz płaciła za swoje błędy. To jej nie zniechęcało. I te wszystkie cechy sprawiały, że była taka wyjątkowa.
- Zbieramy się – oznajmiła bez specjalnego przekonania, zerkając na wyświetlacz telefonu.
- Nie musimy. Nigdzie nam się nie spieszy.
I tak nie mielibyśmy dokąd się udać. Kompleks One Direction był otoczony stadem fotoreporterów i zaaferowanych fanów, dom mojej dziewczyny na pewno nie prezentował się lepiej. Wszyscy chcieli dowiedzieć się, co jest grane, uwiecznić nasz powrót razem lub rozpuścić plotkę o zerwaniu, gdyby któreś z nas wróciło osobno. Nie miałem na to najmniejszej ochoty.
Miałem wyrzuty sumienia, zdając sobie sprawę, że to wszystko przeze mnie. To ja wywołałem to całe zamieszanie, sprawiłem mojej dziewczynie nie tylko ból związany z tamtym felernym pocałunkiem.  Chodziło też o to, co będzie musiała przeżywać przez następne kilka tygodni, może nawet miesięcy. I mimo że powinienem mieć w sobie wystarczająco siły, by odejść – nie potrafiłem, choć wiedziałem, że lepiej byłoby jej beze mnie. W końcu odzyskałaby dawny spokój, obcy ludzie przestaliby wydawać o niej sądy, rozsyłać plotki, wtrącać się w jej życie. To przez mnie przez to przechodziła i bardzo mnie to niepokoiło.
- Skarbie – zacząłem, czując, że najwyższy czas poruszyć ten temat.
Bałem się tego. Byłem w cholerę przerażony i w sumie ta rozmowa była ostatnim, czego teraz chciałem, ale nie moje dobro było teraz najważniejsze. Chciałem jej to wytłumaczyć. Powiedzieć jej, dlaczego tak się zachowałem, dlaczego ją skrzywdziłem.
- Chcę ci to wszystko wyjaśnić…
- Nie – przerwała mi natychmiast. – Harry, nie chcę. Nie rozmawiajmy o tym, proszę cię.
Rozumiałem jej reakcję. Nie chciała pamiętać.
Widziałem w jej oczach chęć przebaczenia mi tego, co zrobiłem, zapomnienia ostatnich kilku dni. Chciała żyć tak, jakby to wszystko w ogóle się nie wydarzyło, ale widziałem, że to nie jest możliwe. Włączy komputer, spojrzy na okładkę jakiegoś brukowca i wszystkie wspomnienia do niej wrócą. Chciałbym, żeby w tamtej chwili widziała, że ją kocham, że jest moją jedyną. Żeby miała świadomość, że to wszystko było pomyłką, błędem, za który przyszło mi płacić, nic nieznaczącym zrządzeniem losu. Chciałem, by widziała we mnie osobę, która może zapewnić jej bezpieczeństwo, która będzie przy niej wtedy, gdy będzie jej ciężko. Pragnąłem być jej osobistym słońcem – towarzyszyć jej w dzień i rozświetlać dla niej ciemność nocy. Boże, tak bardzo chciałem wtedy, by to wszystko nigdy się nie wydarzyło!
- Nie możemy udawać. Kocham cię i właśnie dlatego muszę ci to wszystko powiedzieć – rzekłem cicho, patrząc z bólem w jej piękne, zmartwione oczy.
- To, co chcesz mi wyjaśnić, może nas zniszczyć. Nie rozumiesz tego?
Rozumiałem i to aż za dobrze. Ale nie mogłem żyć w kłamstwie, iluzji. Chciałem zacząć na nowo, budzić się przy niej z myślą, że mi ufa, że zdaje sobie sprawę z tego, że jest dla mnie wszystkim. Nie mogłem zaznać spokoju, dopóki nie poznałaby prawy.
- Chcę tylko powiedzieć, że cię kocham. Wiesz o tym, prawda? Chcę ci powiedzieć, że jesteś sensem mojego życia, jedyną kobietą, z którą chciałbym wziąć kiedyś ślub, mieć dzieci, zestarzeć się i siedzieć w bujanym fotelu, nadal trzymając cię za rękę. Żałuję każdej sekundy, w której przeze mnie płakałaś, cierpiałaś zupełnie sama. Boję się, że nigdy mi nie wybaczysz tego, jak cię skrzywdziłem. Gdybym mógł cofnąć czas, oddałbym wszystko, co posiadam, byleby tylko nie zadać ci bólu. Wiem, że jest już za późno, może to wszystko, co powiedziałem, nie ma najmniejszego sensu, ale chcę, żebyś wiedziała, ile dla mnie znaczysz. I jak bardzo cię kocham.
Chciałem powiedzieć coś jeszcze, bo te wszystkie myśli nie były nawet połową tego, co czułem, ale spojrzałem w jej przepełnione łzami oczy i nie potrafiłem wykrztusić z siebie niczego więcej. Ująłem jej twarz w dłonie, scałowując gorzkie krople, płynące po jej delikatnych policzkach. Nawet teraz była idealna. Wszystko, co robiła, takie było.
- Kocham cię. Błagam, nie płacz przeze mnie po raz kolejny – szepnąłem, przytulając ją do siebie.
Schowała twarz w moich ramionach, przyciągając mnie jeszcze bliżej. Nienawidziłem w tej chwili sam siebie. Krzywdziłem wszystkich ludzi, na których mi zależało, zachowywałem się jak skończony cham. Ale to wszystko, moje najgorsze cechy i instynkty, nie miało jakiegokolwiek znaczenia, gdy czułem ją przy sobie.
- Obiecaj, że nie pozwolisz mi odejść, dobrze? Nawet gdybym chciała, obiecaj, że mnie powstrzymasz – powiedziała, łamiącym się głosem.
Nie mogłem pozwolić jej odejść. Z pewnością powinienem był to zrobić już dawno temu, ale nie potrafiłem. Nie byłbym w stanie znieść myśli, że należy do kogoś innego, że inny mężczyzna trzyma ją za rękę, dotyka jej twarzy, całuje wargi… Być może dla mnie byłoby to lepsze rozwiązanie, ale kochałem ją zbyt mocno, by pozwolić jej odejść. Ona była moja. A może to ja należałem do niej…?
- Ciii, będzie dobrze. Obiecuję, że będę o ciebie walczyć do końca. Nie płacz – szepnąłem, całując ją w czubek głowy.
Nienawidziłem tego widoku, gdy zdawałem sobie sprawę z tego, że jest jej źle. [T.I.] jest jedną z tych dziewczyn, które najzwyczajniej w świecie nie zasługuje na cierpienie. Wszystko, co robiła, było idealne, każdy gest – niepowtarzalny. I była dobra. Jej serce było otwarte na każdego człowieka i choć często narzekała na ludzi, którzy ją otaczali, wiedziałem, że tak naprawdę nie mogłaby bez nich żyć. Tak jak ja nie potrafiłem żyć bez niej.
- Wracajmy już, dobrze? – spytała, mierząc mnie zaczerwienionymi od płaczu oczami.
- Jesteś pewna, że dasz radę?
Skinęła głową w milczeniu, a ja powoli podniosłem się z łóżka. Nie chciałem, żeby po raz kolejny przez to przechodziła, ale nie mogłem też przetrzymywać jej w tym hotelu do końca życia, jak eksponat w muzeum. Ona chciała żyć tak jak dawniej…
- Więc zacznijmy się zbierać – uśmiechnąłem się do niej ciepło, pochylając się nad łóżkiem i muskając wargami jej czoło.
…ale nie wiem, czy to byłoby nam to dane.

***

„Harry, czy to prawda, że pocałowałeś dawną przyjaciółkę?”,  „[T.I.], czujesz się oszukana?”, „Stoję właśnie pod kompleksem członków brytyjsko-irlandzkiego zespołu One Direction, gdzie…”, „Wybaczyłaś Stylesowi zdradę?”, „Jak się czujesz z myślą, że twój sławny chłopak cię zdradził?”, „Co łączy cię z twoją…”, „Zamierzacie żyć tak jak…”. Te wszystkie stłumione głosy odbijały się od wnętrza mojej głowy, na jakiś czas mnie omamiając. Błysk fleszy, skutecznie rozświetlający mrok, mnie oślepiał, głośne krzyki, wydobywające się z gardeł fanek sprawiały, że czułam się jak w pułapce, jak dzikie zwierzę zamknięte w klatce. Spuściłam głowę, usiłując ignorować nachalnych mężczyzn, przedzierających się przez ochronę i dwójkę szydzących ze mnie młodych dziewczyn. To był jeden w tych momentów, gdy marzyłam, by być niewidzialna.
Po prostu na nich nie patrz… Jesteś tu sama… Z Harrym.
Wtuliłam się mocniej w ramię mojego chłopaka, dając mu tym samym do zrozumienia, że mam dość. Harry spojrzał kątem oka na moją pobladłą twarz i przyspieszył kroku. Z niemal niezauważalnych ruchów jego ust, wyczytałam nieme „Jeszcze troszkę”. Modliłam się, by wreszcie dopaść do drzwi i zamknąć się w środku, po raz kolejny udając, że  wszystko jest tak, jak dawniej. Nie było. I on to wiedział.
Usłyszałam krzyk jednego z ochraniarzy i szczęk zamku. Gwar wcale nie ucichł, wręcz przeciwnie. Kolejne wrzaski fanek wstrząsnęły moim małym, niepoukładanym światem. Drugi z nich, nieco mniej umięśniony, otworzył furtkę, oddzielający nas od podwórka, wpuszczając nas na teren posesji. Kolejny dźwięk przekręcanego klucza i obaj znaleźli się przy nas, osłaniając nasze wtulone w siebie nawzajem ciała. Ktoś ciągle wykrzykiwał nasze imiona, odnosiłam wrażenie, że ludzie zaraz przedrą się przez wysoki płot, zapewniający nam bezpieczeństwo. Drzwi domu otworzyły się i w wąskiej szparze zobaczyłam twarz Zayna. Chłopak szybko cofnął się do tyłu, wpuszczając nas do środka.
- Zajmiemy się wszystkim na zewnątrz – rzekł niewyraźnie jeden z ochroniarzy i drzwi się zamknęły.
Otoczyło nas kilka par silnych ramion. Do moich uszu dobiegło parę stłumionych szeptów, zbyt cichych, by ktokolwiek mógł je zrozumieć. Zacisnęłam powieki, usilnie starając się nie upaść. To kosztowało mnie zbyt wiele wysiłku…
Chłopcy odsunęli się od nas, mierząc Hazzę z nieukrywanym zdenerwowaniem.
- Jesteś kompletnym kretynem i dupkiem, Harry. Kretynem, bo Paul szukał cię w całym Londynie przez całą noc i jest na ciebie wściekły, a dupkiem, bo nie raczyłeś odezwać się do nas choćby słowem – mruknął Niall, opierając się plecami o ścianę.
- Przepraszam, chłopaki. Później wam to wszystko wytłumaczę…
- Jestem zmęczona. Pójdę się położyć, dobrze? – szepnęłam, nie czekając na ich odpowiedź.
Wyminęłam całą piątkę, kierując się w stronę pokoju mojego chłopaka. Nie potrzebowałam nikogo, by powiedziałby mi, jak tam dojść, znałam tę drogę doskonale. Przemierzałam ją przecież tyle razy…
Trzęsącą się dłonią odszukałam klamkę i zanim zorientowałam się, co robię, leżałam już na niezaścielonym łóżku. Nie potrzebowałam teraz niczego więcej. Zostałam sama z moimi myślami, które w tej chwili stały się jakby bardziej jasne, zrozumiałe.
Przez dwa dni żyłam w przeświadczeniu, że straciłam go na zawsze i to z własnej woli. Przez dwa dni moje życie nie miało najmniejszego sensu, moje serce zostało wyprane z jakichkolwiek uczuć czy emocji. Potem po raz kolejny zjawił się przy mnie on i rozświetlił moje życie. Znowu. Nie wierzyłam, że kiedykolwiek zapomnę o tym, co mi zrobił, ale czy to oznaczało, że mu nie wybaczę? Już mu wybaczyłam. I choć część mnie wypierała się tej świadomości, wiedziałam, że porzucając Harry’ego, porzuciłabym też moje życie. Bo jak mogłabym normalnie funkcjonować, skoro moje serce należało do niego?
Usłyszałam lekkie skrzypnięcie otwierających się drzwi i ciche kroki przybysza, jednak moje powieki były zbyt ciężkie, by sprawdzić, kim był. Łóżko ugięło się pod ciężarem czyjegoś ciała. Poczułam dotyk dłoni na moim chłodnym policzku. Dotyk jego dłoni.
- Nie pozwolę ci odejść – wyszeptał, a jego ciepła łza spłynęła po mojej skórze. – Zaczniemy wszystko od nowa. Razem.
Uśmiechnęłam się lekko, myśląc o naszej wspólnej przyszłości. Zaczniemy wszystko od nowa. Napiszemy tę historię jeszcze raz. Razem.

And I can lend you broken parts
That might fit like this
And I will give you all my heart
So we can start it all over again


Przepraszam, przepraszam, przepraszam!
Po pierwsze, za to, że imagin pojawił się dopiero teraz. Miśki, kończy się półrocze, w przyszłym tygodniu mam kolejne próbne egzaminy gimnazjalne, jakimś cudem dostałam się do rejonów z czterech konkursów kuratoryjnych... Nie wyrabiam, ale postaram się lepiej organizować czas i pisać w każdej wolnej chwili! Po drugie, za to, że schrzaniłam tę część. Miała być zupełnie inna, lepsza, bardziej dopracowana... a wyszło, jak wyszło. Przykro mi, jeśli was zawiodłam.
Dziękuję za wszystkie komentarze! Wasze słowa naprawdę wiele dla mnie znaczą <3
Kolejny imagin będzie kontynuacją Lou, o ile dobrze pójdzie. Chciałabym skończyć te kilkuczęściowe imaginy, bo mam już nowe pomysły, których teraz nie mogę wykorzystać. Potem ukaże się Niall :) 
Proszę, by dla odmiany każdy, komu spodobał się ten imagin lub ma jakieś zastrzeżenia i chce się nimi ze mną podzielić, dodał komentarz!
Kocham was <3 Dziękuję, że ze mną jesteście!

PS. Dziękuję za wszystkie nominacje do Liebster Awards! Jeszcze trzy miesiące temu nigdy nie pomyślałabym, że ktoś kiedykolwiek doceni w takim stopniu to, co robię! <3
~W.


14 komentarzy:

  1. GENIALNE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Totalnie Cię rozumiem, ja też dostałam się do rejonowego z przyrody, polskiego i matmy... + egzaminy próbne po 6 klasie, występy na uroczystościach i apelach = brak wolnego czasu. A imagin świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. ZAWIODŁAŚ? Dziewczyno to jest fenomenalne! ♥ Kocham, kocham, i jeszcze raz kocham! ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział jest cudowny ! Czekam na dalszy ciąg tej wspaniałej histori !

    OdpowiedzUsuń
  5. To było fantastyczne! Kiedy będzie część dalsza o Louisie ? ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dołączam się do pytania :)

      Usuń
    2. Postaram się dodać go jak najszybciej :) Jeszcze nie dziś, ale może jutro, pojutrze to już maks :D przepraszam, że tyle musicie czekać, ale nie chcę dodawać niczego na szybko...

      ~W.

      Usuń
  6. Wczoraj pierwszy raz zajrzałam na Waszą stronkę, a dopiero dziś pierwszy raz zaczęłam czytać Wasze imaginy . Są świetne ! Jak możesz mówić "zawiodłam Was" ? ! Nie może być, bo talenty Was wszystkich są wyjątkowe ! Mogłybyście zacząć pisać opowiadania ? A tak ogólnie to, czy szukacie kolejnej współtwórcy ? Bardzo chciałabym spróbować, mam jedną pracę w zapasie więc prosiłabym o szybką odpowiedź w sprawie mojej propozycji . Pozdrawiam, Directioner ; ) ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Brak słów rozwalasz system kobieto **

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże.Genialne.To jest bardziej wzruszające od tytanika.Aż i się ręce trzęsą.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ooooooo, dziewczyno, postarałaś się!!!! Ten imagin jest taki FUCKING PERFECT, że arsgsghdfg!!! Jak kiedyś napiszesz książkę to daj mi znać :D Bo kurde, jak nie przeczytam, to oszaleję. Naprawdę, takiego dopracowanego imagina dawno nie czytałam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialne poprostu Genialne. Jesteś zajebista ! :) Poprostu KOCHAM CIĘ ! < 3333

    OdpowiedzUsuń
  11. to jest talen dziewczyno :)
    TALENT ! :*

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K