Witam wszystkie
czytelniczki. Mam na imę Weronika, mam 18 lat i sama jestem jedną z czynnych
obserwatorek tego bloga. Zgłosiłam się do autorek z bardzo nietypową prośbą i
oto tutaj jestem, za co bardzo chciałam podziękować dziewczynom, dzięki nim
mogę Wam przedstawić swoją historię, bardzo liczę na Waszą wyrozumiałość, za którą serdecznie
dziękuję xx
Rok 2009.
Nowy etap życia.
Nowa szkoła - gimnazjum. Na pozór wszystko wokół było jak najbardziej zwyczajne,
nic nie wskazywało na to, aby ten czas był jakoś szczególnie nadzwyczajny. A
jednak wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie. Moje do tamtej pory
pukładane życie zmieniło się jakby w jedną wielką układankę, którą na nowo
trzeba było poskładać. Zupełnie inaczej wszystko sobie wyobrażałam, nie sądziłam,
że życie poza szkołą mnie dotyczyło. Myślałam o nauce, jednak nie stawiałam jej
na pierwszym miejscu. Oczywiście póki nie wdrożyłam się w życie szkoły. Klasa,
ludzie ? Hmm, wydawali się być przeciętni, nikt nie zwracał na siebie mojej
uwagi. Po za nią... Co było dziwne. Nigdy nikomu nie udawało się zbić mnie z
tropu. Ale ona była inna. Miała na imię Karolina, chodziłyśmy razem do jednej
klasy. Dziewczyna z dość przeciwstawnym charakterem do mojego, z pięknymi
farbowanymi rudymi włosami, dość wyrazistą twarzą i dużymi niebiesko-zielonymi
oczami. Z biegiem czasu mogłam jednak stwierdzić, że była ona wspaniałą osobą.
Byłyśmy jak ogień i woda, zupełne przeciwieństwa, jednak współgrałyśmy ze sobą
w każdym elemencie. No może poza jednym. Powiem, jakby nasze gusta muzyczne
się nie zgadzały. Ja - koneser rapowych kawałków z podwórka, Ona - One
Direction. Nie byłam w stanie na ten temat nic więcej powiedzieć ani też
określić jej 'gustu', o ile to można było gustem nazwać. Im częściej z
nią gdziekolwiek bywałam, co kolwiek robiłam, czy to wspólna nauka, spotkania
w galerii czy zwierzania się sobie - nie dało się nie zauważyć, że ten zespół
zawsze jej towarzyszył. Gdyby wzmianka o tym zespole z jej ust nie padła
przynajmniej z trzy razy dziennie, to ona po prostu była chora. Wszędzie była
muzyka, plakaty, zdjęcia, informacje. No po prostu oni. Wszędzie Niall, Liam,
Louis, Zayn i Harry. Mimo że ich nie lubiłam, czy chciałam, czy nie
chciałam z dnia na dzień wiedziałam o nich coraz więcej. Wkurzało mnie to, to
było tak chore, że aż śmieszne, bawiło mnie to, ale widać było, że jeśli
Karolina coś kochała i czemuś się poświęcała, to już z całym zaangażowaniem i
wkładała w to całe serce. Kochałam ją za to. Zaprzyjaźniłyśmy się w dziwnie szybkim tempie. Nawet do jej chłopaków, bo tak ich nazywała,
zaczynałam się przyzwyczajać, może nawet ich lubiłam, ale bałam się przed sobą i
przed nią przyznać? Sama nie wiem. W każdym razie układało się coraz lepiej,
haha. Poza tym, gdy pokazywała mi klip do 'What makes you beautiful'.
Był to powód naszych sprzeczek, bo uważałam ich za lalusiów, w ten sposób jej
docinając. Ale znałyśmy się tyle czasu, że te sprzeczki znikały równie szybko,
jak szybko się pojawiały. Ten okres naszego czasu był naprawdę przepiękny,
nigdy nie myślałam o tym, że spotkam kogoś takiego jak ona, nie myślałam, że to
kiedy kolwiek mogłoby się skończyć, że mogłabym ją stracić, chciałam aby ta
przyjaźń trwała bez końca. Jestem pewna swoich słów, ponieważ ona myślała tak
samo. To było naprawdę coś. Zrozumiałam to, gdy odważyła się wyjawić mi swoją
największą tajemnicę, kiedy dowiedziałam się o tym zrozumiałam też, dlaczego
Karolina tak bardzo kochała One Direction, ale to, czego się dowiedziałam,
przerosło moje najśmielsze oczekiwania, po prostu zwaliło mnie z nóg. Zdałam sobie
sprawę z tego, że nie ma takiego czegoś jak przyjaźń na wieki i że mogę ją
stracić na zawsze. Nie wyobrażałam sobie tego i nie mogłam żyć z tą myślą. Ona
była chora... Śmiertelnie chora, choroba genetyczna płuc. W dalszym ciągu
czekała na przeszczep. Zaimponowała mi, bardzo. Była taka silna, dziwiło mnie
to, że mimo tego, co się działo, ona potrafiła normalnie żyć. A właśnie. Dlaczego
normalnie? One Direction, to jest odpowiedź. Ona znała ich od samego
początku, a właściwie od czasu zanim jeszcze zaczęli swoją wielką karierę. Ta
muzyka dawała jej nadzieję, wspierała ją, dodawała sił i pokazywała, że życie
mimo wszystko jest piękne i każdą chwilę trzeba przeżyć jak najlepiej. Za to
ich kochała, wtedy to zrozumiałam. Ja też jej pomagałam, chciałam, aby żyła normalnie,
nie odwróciłam się od niej. Stwierdziłam, że muszę być silna za nas obie i
wspierać ją zawsze i wszędzie, być dla niej podporą. I rzeczywiście tak było,
czas mijał i mijał, wszystko było w porządku. To była już trzecia klasa
gimnazjum.
Rok 2011.
Rok szkolny już
się kończył, wypadał 14 maj. Co oznaczało naszą noc, największą,jaka
mogła się przytrafić. To był dzień naszego balu gimnazjalnego. Było poprostu
wspaniale, nigdy nie zapomnę tamtego dnia. I tak oto przetrwałyśmy do końca
roku szkolnego, odebranie świadectw, każda z nas dostała się do wymarzonych
szkół. A wakacje poprostu mijały wspaniale, wspólne śpiewanie piosenek
oczywiście naszego, tak - NASZEGO, ukochanego zespołu. Zdążyłam go
pokochać tak samo jak ona. Zeszło nawet na planowanie wspólnego koncertu, było
to naszym wspólnym marzeniem od dłuższego czasu. Czas leciał nieubłaganie,
kartki z kalendarza urywały się z sekundy na sekundę. Nie myśłałam jednak, że
to będzie ostatni czas spędzony razem.
Wrzesień.
Początek roku. Cieszyłam się z nowej szkoły, nie myślałam tylko o tym, że tak
szybko będzie mi dane na trochę z niej zrezygnować.
Rok 2011.
Październik.
Karolina nie
czuła się dobrze. Trafiła do szpitala, nie było to nic poważnego, ale bardzo
szybko się to zmieniło. Byłam przy niej cały czas, nie odstępywałam jej na
krok. Było coraz gorzej. Jej stan zdrowia pogarszał się coraz bardziej, z dnia
na dzień, nic nie pomagało, a jeśli tak, to tylko na chwilę. Mimo to, ona dalej
się śmiała, żartowała,
była
po prostu taka jak zawsze, śpiewałyśmy razem piosenki.
Jednak pewnego dnia.. Jej płuca odmawiały posłuszeństwa, nie mogła śpiewać, nie
mogła mówić, kaszlała bez opamiętania wręcz się dusiła. Byłam przy niej, wciąż mając nadzieję, że będzie lepiej. Mówiłam do niej, a ona tylko
słuchała. Opowiadałam jej, jak to będzie pięknie, gdy przejdzie przeszczep i
pojedziemy razem na wymarzony koncert. Wiedziałam, że próbuje się uśmiechać, ale
widziałam w jej pięknych oczach strach i smutek. Nie mogłam na to patrzeć, ale
próbowałam być dla niej silna. Jednak w pewniej chwili wszystkie obietnice i
marzenia prysły, ona nie mogła oddychać. Kiedy mój mózg przeanalizował co się
dzieje złapałam ją za ramiona i zaczęłam nią potrząsać. Prosiłam ją, żeby
oddychała, krzyczałam do niej, ale ona nie chciała słuchać. Zanim lekarze
zdążyli cokolwiek zrobić, było już za późno..
Rok 2013. 11
Marzec.
Już niedługo
druga rocznica śmierci mojej Karolinki. Strasznie mi jej brakuje. Dręczą mnie
wyrzuty sumienia. Nie zdążyłam się z nią pożegnać, powiedzieć jej jak bardzo ją
kocham, jak bardzo jest dla mnie ważna i że jest dla mnie jak siostra, mimo że
wiedziała o tym - powtarzałam jej to przecież każdego dnia. Niedawno wysłałam listy do Niall'a, był on dla niej najwspanialszą osobą w zespole, zresztą jak i
dla mnie. W każdym razie opisałam w nich cała historię, oni powinni się o niej
dowiedzieć, zasłużyła na to. Nigdy w życiu nie widziałam takiej fanki. Po
całym tym zdarzeniu wyjechałam do Danii, rzuciłam wszystko, nie potrafiłam tam
żyć. Teraz chłopcy będą dawali koncert w moim mieście - w Kopenhadze. Bardzo
chciałabym się na niego dostać lub chociaż ich zobaczyć, walczę też o koncert
w Szwecji, w Sztokholmie. Po całej tej historii obiecałam sobie, że Karolina
będzie ze mnie dumna i że spełnię jej największe marzenie, na które ona niestety
nie dostała więcej czasu. Bardzo chciałabym, aby chłopcy dowiedzieli się, kim była
Karolina i kim oni byli dla niej. To dla mnie bardzo ważne. Nie mogę zawieść
Karoliny. Nie wiem, co zrobię, jeśli mi się nie uda. W ostatnim czasie miałam
piękny sen. Śniła mi się właśnie Karolina oraz to, że spotkałam chłopaków.
Opowiedziałam im wszystko, oni dali mi bilet na koncert, zaprosili na
scenę. Razem z nimi opowiedziałam kim
była Karolina, wszyscy płakali. Gdy już mogłam dojść do głosu, patrząc w niebo
powiedziałam 'Mam nadzieję, że jesteś ze mnie dumna, że spełniłam twoje
największe marzenia, bardzo Cię kocham, do zobaczenia mała'. Zrobiłam to, bo
wiedziałam, że ona tam jest, patrzy na nas, słyszy nas. Czułam, że się
uśmiecha. Nagle w głośnikach zabrzmiał głos Liama, który powiedział: 'Razem
z chłopakami mamy nadzieję, że jesteś szczęśliwa, cieszymy się, że mogliśmy Cię
poznać, wierzę, że pewnego dnia się spotkamy. Karolino, ta piosenka jest dla
Ciebie'. Po całej arenie rozbrzmiały dźwięki bardzo znajomej mi piosenki.
Chłopaki śpiewali 'More than this'. Bardzo chciałabym aby ten sen stał
się prawdziwy lub chciała bym w połowie dokonać tego, czego oczekuję. To byłoby moje pożegnianie z Karoliną, wtedy mogłabym spokojnie zasnąć.. Na jej cześć
mam zrobiony tatuaż, jest to ' Just Breath '. Został on
umieszczony pod sercem, jego znaczenie to 'Poprostu oddychaj'. Są
to moje ostatnie słowa skierowane do niej... Nie chciałam, żeby mnie zostawiła. Chciałam usłyszeć nagłe, spokojne zaczerpnięcie jej oddechu myśląc, że to był
tylko zły sen. Mimo że dotknęła mnie wielka tragedia, to ona dalej jest moją
najlepszą przyjaciółką, moją siostrą. Kocham ją za to, kim była, za to jak wiele
dla mnie zrobiła. Razem z One Direction odmieniła moje szare życie.
Teraz dostrzegam, co jest ważne i cieszę się każdą piękną chwilą, która została
mi dana. Dzięki niej wiem, co to prawdziwa przyjaźń...
Byłyśmy,
jesteśmy i już na zawsze będziemy jedną duszą..
Mam nadzieję, że
choć trochę się podobało, chciałam przekazać Wam jak najwięcej swoich emocji z
tej historii, choć wiem, że nic tak naprawdę nie odda tego, co czuję.
Przepraszam też za wszelkie błędy związane z 'opowiadaniem'.
Po tym wszystkim
zablokowałam się i nie pisałam długi czas, mam świadomość tego, że to co
napisałam może nie być dobre i nie musi się podobać.
Kocham xx.